Przemysł motoryzacyjny może przeżyć największy kryzys w swojej historii. Firmy inwestują miliardy w elektromobilność i autonomiczną jazdę. W Europie przez najostrzejszy na świecie limit emisji CO2 doprowadził do całkowitej przebudowy oferty modeli. W niedalekiej przyszłości z salonów znikną najprawdopodobniej małe samochody w przystępnej cenie. Staną się zbyt drogie i zupełnie nieopłacalne dla producentów i klientów. Nad tym wszystkim wisi jeszcze wojna celna rządu USA.
Według prognoz na globalnym rynku samochodowym w latach 2018–2024 skumulowane przychody całej branży będą mniejsze o 700 miliardów euro. Oznacza to zmniejszoną o ponad 35 milionów sprzedaż aut. W latach 2010-2017 globalny wzrost rynku motoryzacyjnego wyniósł 4,5 procent, ale to głównie dzięki sile gospodarczej Chin. Średnia cena samochodu wyniosła 20 000 euro. Te czasy definitywnie się skończyły.
Wojna celna z USA póki co najbardziej dotknęła Chiny. Jednak to oznacza też mocny cios dla chociażby niemieckich firm motoryzacyjnych, dla których kraj Środka stał się w wielu wypadkach najważniejszym rynkiem. Już teraz nie ma tygodnia bez ogłoszenia upadłości czy fali zwolnień kolejnego poddostawcy motoryzacyjnego. Fabryki odlewnicze Gusswerke Leipzig, Gusswerke Saarbrücken, niemiecki oddział firmy JD Norman czy Avir Guss ogłosiły niewypłacalność. Continetal w Niemczech chce zwolnić 2000 osób, a to tylko newsy z ostatnich kilku tygodni. Takie informacje z rynku motoryzacyjnego będą docierały do nas niestety coraz częściej.