Coraz więcej problemów na budowach dróg. Zbliża się krach?

Branży drogowej grozi fala upadłości przez inwestycje realizowane poniżej realnych kosztów. Ich skala może być jeszcze większa niż w trudnych dla budownictwa latach 2011–2012.

Publikacja: 19.05.2019 22:04

Coraz więcej problemów na budowach dróg. Zbliża się krach?

Foto: fot. GDDKiA

Generalna Dyrekcja Dróg Krajowych i Autostrad (GDDKiA) traci cierpliwość. Zerwała w zeszłym tygodniu kontrakt z kolejnym generalnym wykonawcą, który nie dotrzymywał terminów. Tym razem była to firma Rubau Polska, wchodząca w skład hiszpańskiej grupy Construcciones Rubau. Wypowiedziane przez GDDKiA umowy dotyczą planowanej budowy fragmentów dwóch dróg ekspresowych: niespełna 20-kilometrowego odcinka trasy S61 Podborze–Śniadowo na Podlasiu oraz bardzo ważnego, podwarszawskiego odcinka S7 pomiędzy węzłami Lotnisko i Lesznowola o długości prawie 7 km. Oba kontrakty warte były łącznie ponad 760 mln zł.

Mnożyli problemy

Do wypowiedzenia umów doszło jeszcze przed rozpoczęciem prac budowlanych. Rubau nie uzyskało nawet Zezwoleń na Realizację Inwestycji Drogowej (ZRID). GDDKiA twierdzi, że wielokrotnie wzywała firmę do przyspieszenia działań. – Wykonawca mnożył problemy, a nawet zażądał gwarancji zapłaty, czyli potwierdzenia wypłacalności Skarbu Państwa. Gdy ją otrzymał, stwierdził, że gwarancja w takiej postaci go nie zadowala. W tej sytuacji inwestor zdecydował o odstąpieniu od umowy – poinformowała GDDKiA. Umowa z Rubau na S61 została podpisana w styczniu 2018 r., a budowa miała być zakończona pod koniec 2020 r. W przypadku S7 umowę podpisano w sierpniu 2017 r., a zakończenie prac wyznaczono na marzec 2021 r. Dziś oba terminy stają się nierealne.

""

moto.rp.pl

W ostatnich trzech tygodniach GDDKiA wypowiedziała cztery kontrakty: w końcu kwietnia zerwała także umowę z Salini Polska na budowę autostrady A1 pod Częstochową oraz trasy S3 w rejonie Lubina. Dyrekcja jest gotowa na wyrzucenie Salini z budowy S7 pomiędzy Chęcinami a Jędrzejowem w województwie świętokrzyskim, ale w ostatnich dniach Włosi mieli zacząć przyspieszać roboty. – Jest światełko w tunelu, że ten kontrakt dokończą, choć z naliczonymi karami – usłyszeliśmy w GDDKiA.

W dużych firmach skala niedoszacowania robót na realizowanych kontraktach sięga setek milionów złotych

Coraz bliżej wypowiedzenia umów jest natomiast Impresa Pizzarotti, budująca drogę ekspresową S5: Nowe Marzy – Dworzysko, Dworzysko–Aleksandrowo i Białe Błota – Szubin. Wszystkie trzy inwestycje mają duże opóźnienie. Dla odcinka Nowe Marzy – Dworzysko upłynęło już ponad 80 proc. czasu przewidzianego na budowę, a zaawansowanie prac nie sięgnęło 25 proc. Jeśli trzeba będzie wyłaniać nowego wykonawcę, czas do zakończenia robót znów się wydłuży. Wzrosną również koszty tak komplikujących się inwestycji. Branża budowlana komentuje, że Rubau i tak chciało wycofać się z budów, które przez wzrost cen materiałów i wynagrodzeń przestały być opłacalne. Z kolei Impresa jeszcze w lutym zażądała dodatkowych 766 mln zł jako waloryzacji kontraktów na S5. Dopłat w wysokości 449 mln zł oczekiwałotakże Salini.

Firmy teczki

Problemów z nieopłacalnością inwestycji ma więcej firm. Od ich przedstawicieli można usłyszeć, że przykładowo na budowach S61 niedoszacowanie kontraktów sięga 30 proc. W rezultacie budów, które mogą utknąć w martwym punkcie, jest więcej. Według Renaty Mordak, dyrektora pionu transportu w Multiconsult Polska, źródło problemów powstało kilka lat temu, gdy brakowało zleceń. – Firmy były głodne przetargów i wygrywały je ofertami poniżej kosztów zamawiającego. Nawet poniżej kosztów rynkowych już na tamtą chwilę – twierdzi Mordak.

""

Nie wiadomo, czy przez problemy z obecnymi budowami GDDKiA zrealizuje plan przetargów na kolejne odcinki, zaplanowanych na 2019 r.

moto.rp.pl

W dużych firmach skala niedoszacowania robót na realizowanych kontraktach sięga setek milionów złotych. Z kolei małe firmy będące podwykonawcami mają problemy z terminowym otrzymywaniem wynagrodzenia za wykonane prace. – Sądzę, że stoimy przed drugą falą bankructw, jakie mogą się pojawić w tym roku, a zwłaszcza w przyszłym. Przy tym ich skala może być większa niż w trudnym dla branży roku 2012 – ostrzega Zbigniew Kotlarek, prezes stowarzyszenia Polski Kongres Drogowy.

"Opóźniona budowa autostrady A1 pod Częstochową"

Opóźniona budowa autostrady A1 pod Częstochową, z której wyrzucona została firma Salini / fot. GDDKiA

moto.rp.pl

Kłopoty mogą mieć zwłaszcza podwykonawcy pracujący dla niektórych firm z zagranicy. Te ostatnie wchodziły do Polski praktycznie bez zaplecza. Określane w branży jako „firmy teczki” z góry zakładały realizację prac wyłącznie siłami polskich przedsiębiorstw budowlanych. Mają większość przychodów poza Polską, więc zdaniem Mordak opłaca się im wyjść z kontraktu i nie pogłębiać strat, a zarobić na zleceniu w innym kraju. Co innego spółki działające głównie w Polsce, dla których nasz rynek stanowi ważną część udziałów. – One sobie na to nie mogą pozwolić – uważa Mordak.

Potrzeba miliardów

Tymczasem opóźniających się kontraktów będzie przybywać. Dziś to m.in. budowa obwodnicy Góry Kalwarii realizowana przez Intercor, droga ekspresowa S6 Nowogard–Płoty budowana przez Mosty Łódź, odcinek S5 Tryszczyn – Białe Błota spółek Polaqua i Dragados czy obwodnica Kołbieli, za którą odpowiada Strabag. Problemy widać także na S5 na odcinku Szubin–Jaroszewo (Trakcja, Intercor), obwodnicy Sanoka (Max Bogl) oraz S5 na odcinkach Wronczyn–Kościan (Budimex) czy Kościan–Radomicko (Mota-Engil). Obok wzrostu cen pogarszającego płynność finansową wykonawców przyczyną opóźnień są poślizgi w wydawaniu decyzji administracyjnych, korekty planów już w trakcie budowy czy nieprzewidziane warunki geologiczne.

CZYTAJ TAKŻE: Budowa szybkich dróg droższa o 10-12 mld zł

Pewny jest także wzrost kosztów rządowego programu drogowego, do czego powtarzane przetargi mocno się przyczyniają. – Na dziś szacowalibyśmy, że potrzebne byłoby jeszcze ok. 10–12 mld zł w stosunku do pierwotnej wartości programu – twierdzi Jan Styliński, prezes Polskiego Związku Pracodawców Budownictwa.

Ponowne przetargi oznaczają kłopoty

GDDKiA chce przyspieszyć wybór nowych wykonawców, mających zastąpić tych, z którymi zerwano kontrakty. W przypadku odcinka Blachownia–Rząsawa na A1 trwają rozmowy z ośmioma firmami w trybie negocjacji bez ogłoszenia. Sześć z nich to generalni wykonawcy innych odcinków A1, dwaj to podwykonawcy Salini. Według obecnych planów do końca maja ma być gotowa tzw. specyfikacja istotnych warunków zamówienia, dająca możliwość przygotowania ofert. Te powinny być składane w czerwcu, a w lipcu ma być podpisana umowa z nowym wykonawcą. W sierpniu powinny się rozpocząć prace. Przed końcem grudnia powinien być gotowy główny ciąg trasy.

CZYTAJ TAKŻE: Włosi nie radzą sobie na polskich drogach

W przypadku budowy S3 pod Lubinem zostanie zastosowane to samo rozwiązanie. Nie wiadomo jeszcze, w jaki sposób będzie wybierany wykonawca odcinków po Rubau Polska. Normalny przetarg może opóźnić budowę o rok albo dłużej.

Generalna Dyrekcja Dróg Krajowych i Autostrad (GDDKiA) traci cierpliwość. Zerwała w zeszłym tygodniu kontrakt z kolejnym generalnym wykonawcą, który nie dotrzymywał terminów. Tym razem była to firma Rubau Polska, wchodząca w skład hiszpańskiej grupy Construcciones Rubau. Wypowiedziane przez GDDKiA umowy dotyczą planowanej budowy fragmentów dwóch dróg ekspresowych: niespełna 20-kilometrowego odcinka trasy S61 Podborze–Śniadowo na Podlasiu oraz bardzo ważnego, podwarszawskiego odcinka S7 pomiędzy węzłami Lotnisko i Lesznowola o długości prawie 7 km. Oba kontrakty warte były łącznie ponad 760 mln zł.

Pozostało 91% artykułu
Tu i Teraz
W Tychach rozpoczęto produkcję chińskiego auta, które kupisz w Europie, ale nie w Polsce
Tu i Teraz
Uruchomiono nowy odcinkowy pomiar prędkości. To już piąty w województwie łódzkim
Tu i Teraz
Mercedes-AMG pobił własny rekord. Magiczna bariera przebita
Tu i Teraz
Kamala Harris fanką Formuły 1. Zdradziła który z kierowców jest jej faworytem
Tu i Teraz
Polacy polubili samochody z Chin i kupują ich coraz więcej. Znamy rynkowy hit