Spadek popularności diesli produkowanych od dawna dla zwiększenia sprawności energetycznej pojazdów i wolne tempo inwestowania w sieci punktów ładowania aut elektrycznych utrudniają producentom dojście do przewidywanych norm — dodał. A zapytany, czy powstaje w ACEA konsens dla poglądu zawieszenia kar za niedotrzymywanie tych norm odpowiedział: — Chcemy raczej powiązania zgłaszania protestów i kwestii, przed jakimi teraz stoimy w spełnieniu norm w 2020 r., dyskusji o tym, jak będzie wyglądać przyszłość zamiast kwestionowania zakładanych norm.
Unijne przepisy zmuszą od 2020-21 r. nowe samochody do emitowania średnio 95 g CO2 na kilometr, a producentom będą grozić milionowe grzywny za niedotrzymywanie ich. Obecnie obwiązuje średnia norma 130 g CO2/km.
Carlos Tavares, który prezesuje grupie PSA i przewodniczy ACEA zaapelował o zawieszenie kar do czasu stworzenia przez rządy odpowiedniej sieci dla samochodów elektrycznych, poruszył tę kwestię na posiedzeniu ACEA 7 marca w Brukseli. Jonnaert powiedział teraz na marginesie konferencji motoryzacyjnej w Pradze, że założenia na 2020 r. są trudne, ale sektorowi zależy na dotrzymaniu ich. — Kwestionujemy natomiast brak takich norm dla poszczególnych krajów. Wystąpiliśmy o dotrzymywanie ich, ale kraje nie chcą — powiedział.
Komisja Europejska zmierza do ograniczenia emisji gazów cieplarnianych przez transport, aby było możliwe ich zmniejszenie o co najmniej 40 proc. wobec poziomu z 1990 r. do 2030 r. Zaproponowała redukcję o 30 proc. średniej emisji CO2 przez floty samochodowe producentów do 2030 r. w porównaniu z 2021 r. Chce też wprowadzić przejściowy cel redukcji o 15 proc. do 2025 r., aby zapewnić, by producenci zaczęli wcześnie inwestować ACEA reprezentująca 15 światowych producentów mających fabryki w Europie chce łącznej redukcji o 20 proc.
Jonnaert powiedział, że rządu krajów Unii muszą pomóc przemysłowi w stwarzając zachęty dla konsumentów, by korzystali z e-aut dodatkowo oprócz budowy sieci stacji ładowania ich. Podkreślił też ostrzeżenie Tavaresa, że chiński konkurent może wejść z własną technologią elektrycznych pojazdów, jeśli firmy europejskie będą karane grzywnami. — To nie jest tylko mówienie o duchach — stwierdził i zauważył, że w przemyśle samochodowym w Europie pracuje 12,6 mln ludzi.