Obecnie rynek ten rozwija się przede wszystkim organicznie, przy wsparciu zachęt fiskalnych (akcyza, amortyzacja) i niefiskalnych (bezpłatny parking, wjazd na buspasy). Wielu potencjalnych nabywców samochodów elektrycznych oczekuje jednak dopłat. Jeśli tak rozumiemy promocję – to jest ona potrzebna, bo ludzie nie chcą czekać do 2023 r., kiedy zdaniem wielu ceny samochodów elektrycznych zrównają się z cenami samochodów konwencjonalnych. Otwarta pozostaje natomiast kwestia wprowadzenia w Polsce systemu bonus-malus, gdzie zanieczyszczający płaci w zależności od tego jak bardzo użytkowany przez niego pojazd wpływa negatywnie np. na jakość powietrza. W wielu krajach takie systemy działają bardzo efektywnie i to chyba jest odpowiedni czas, żeby zastanowić się nad możliwością ich wprowadzenia w Polsce.
Jakie działania promocyjne mogłyby zachęcić przede wszystkim przedsiębiorców – biorąc pod uwagę, że to ich zakupy stanowią ponad 70 proc. rejestracji w kraju? Czy w ogóle możemy liczyć na dotacje rządowe?
Analiz rynkowe dość jednoznacznie pokazują, że tu wystarczyłyby same zmiany podatkowe (wspomniane rozliczanie VAT – czyli np. możliwość odliczenia 100% VAT przy zakupie samochodu elektrycznego). Zachęty w postaci dopłat byłyby natomiast dodatkowym bonusem, który w wielu przypadkach mógłby przesądzić na rzecz służbowych samochodów elektrycznych.
Czy według Państwa powinno się odroczyć spełnienie wymogów liczby stacji ładowania i tankowania CNG do końca tego roku zapisanych w ustawie o elektromobilności i paliwach alternatywnych, jak też odroczyć wprowadzenie kolejnych emisyjnych restrykcji związanych z emisją CO2, narzuconymi przez KE?
Ministerstwo Klimatu ustawą o elektromobilności i paliwach alternatywnych implementowało dyrektywę 2014/94/UE. Na mocy wspomnianej dyrektywy każde z państw członkowskich zobowiązało się do stworzenia do końca 2020 r. bazowej infrastruktury paliw alternatywnych. Przykładowo Polska zobowiązała się do uruchomienia w 32 miastach i na sieci dróg TEN-T 6000 punktów ładowania o normalnej mocy i 400 szybkich punktów. Z tego względu Polska ma dość ograniczone pole manewru co do przesuwania terminów realizacji ww. dyrektywy. Jeśli taka decyzja zapadnie – po konsultacji z rynkiem i samorządami – to w mojej ocenie będzie to nie więcej niż 6 miesięcy. Odnośnie kwestii emisji na poziomie europejskim, Komisja jasno poinformowała, że dotychczasowe poziomy ograniczenia emisji w sektorze transportu zostaną utrzymane. Zielony Ład jest jedną z kluczowych dla wszystkich krajów członkowskich inicjatyw, a sektor zeroemisyjnego transportu zajmuje tam szczególne miejsce.
Wydaje się więc, że promocja samochodów zeroemisyjnych jest niezbędna. Przez najbliższe lata powinniśmy obserwować ich rozwój oraz zwiększający się udział w rynku. Logicznym jest, aby w te działania w końcu włączył się rząd. Bez ogólnopolskich dotacji nie uda się w kraju propagować nisko- i zeroemisyjnego transportu, który jest potrzebny zwłaszcza w miastach.
CZYTAJ TAKŻE: Najbardziej niezawodne samochody elektryczne i hybrydowe