Opustoszałe ulice rodzimych miast nie pozostawiają wątpliwości – epidemia koronawirusa zapędziła Polaków do domów. Wdrożony system zdalnej pracy, zamknięte szkoły, centra handlowe oraz instytucje kultury sprawiły, że potrzeba przemieszczania się tzw. współdzielonym transportem praktycznie zanikła z dnia na dzień. O skali problemów, przed jakimi stanęły firmy z branży taksi, car-sharingu czy wynajmu innych pojazdów na minuty (rowery, hulajnogi, skutery), mogą świadczyć statystyki z Chin. Tam w lutym br., a więc w szczycie epidemii Covid-19 w tym kraju, liczba pasażerów spadła aż o 85 proc. W Polsce firmy z szeroko rozumianej branży przewozowej w miastach nie chcą dzielić się statystykami, ani nawet komentować obecnej sytuacji. Nieoficjalnie jednak przyznają: to już kryzys. – Mało kto dziś podróżuje po mieście. W związku z zamknięciem wielu biur i przejściem na tryb pracy zdalnej praktycznie zniknęły kursy biznesowe – mówi nam przedstawiciel jednej z wiodących firm oferujących przewozy zamawiane przez aplikację. Jak tłumaczy, ludzie przestali podróżować, zawieszono loty, a w efekcie nie ma turystów. – Kursy hotelowe i lotniskowe były ważną częścią pracy kierowców – zaznacza nasz rozmówca.
Za granicą, m.in. we Włoszech i Hiszpanii, rządy ograniczyły ruch taksówek na ulicach. Nad Wisłą przewoźnicy zrobili to sami. – Tak jak wiele innych branż, nas też dotknęły skutki epidemii koronawirusa. W tej sytuacji nie zamierzamy nikogo przekonywać, ani kierowców, ani pasażerów, do jazdy taksówką – wyjaśnia Agnieszka Ciesek, rzeczniczka FreeNow. Jak przyznaje, wielu kierowców i tak – w obawie o zdrowie czy ze względu na opiekę nad dziećmi – pozostało w domach. Jaka jest skala problemu? Korporacje taksi nie chcą mówić o stratach. Ale sami kierowcy taksówek, z którymi rozmawialiśmy, wskazują na spadki zamówień rzędu 60–70 proc. To mniej niż w Chinach, ale gorzej niż np. w Nowym Jorku (jak podaje „New York Post” biznes taksi w tym mieście skurczył się o 30–50 proc.). Równie ciężko mają autobusowi przewoźnicy międzymiastowi i międzynarodowi. W ich kontekście agencja Reuters pisze nawet o „nuklearnej zimie” i spadkach rzędu 50 proc. Epidemia mocno uderzyła m.in. w usługi świadczone przez działającego w naszym kraju FlixBusa. A to nie koniec. O zawieszeniu miejskich systemów najmu rowerów myślą samorządy. Pierwszy na taki ruch zdecydował się Ostrów Wielkopolski. Tamtejszy Miejski Zakład Komunikacji zawiesił usługi pożyczania rowerów w obawie o przenoszenie wirusa.