Francuzi jednak bronią Ghosna. Zostaje na czele Renault

We wtorek późnym wieczorem Francuzi zdecydowali się na obronę oskarżonego o oszustwa podatkowe w Japonii Carlosa Ghosna, pozostawiając go na stanowisku prezesa i dyrektora generalnego Renault. Pojawiają się też opinie, że w sprawie jest drugie dno – chodzi o samodzielność Nissana.

Publikacja: 21.11.2018 09:58

Francuzi jednak bronią Ghosna. Zostaje na czele Renault

Foto: fot. Junko Matsumoto/Bloomberg

Zdaniem francuskich komentatorów może rzeczywiście Carlos Ghosn kręcił z podatkami, ale w rzeczywistości w tej całej sprawie chodzi o rozdzielenie Renaulta i Nissana (co byłoby niesłuchanie skomplikowane), a w szczególności odzyskanie „niepodległości” przez japońską firmę.

""

Carlos Ghosn / fot. Patrick T. Fallon/Bloomberg

moto.rp.pl

Rada nadzorcza Renaulta ustaliła, że podczas nieobecności Carlosa Ghosna ma go zastępować Thierry Bollore, awansowany na nr 2 w koncernie ze wszystkimi uprawnieniami, jakie miał dotychczas Ghosn. Natomiast wszystkie posiedzenia rady, którym dotychczas przewodniczył aresztowany prezes, poprowadzi jeden z członków rady dyrektorów – 75-letni Fracuz Philippe Lagayette, który odpowiada za audyt i przewodniczy komitetowi oceny ryzyka i etyki. W oświadczeniu opublikowanym po zakończeniu posiedzenia rady czytamy: „W obecnej chwili rada nie jest w stanie komentować dowodów, które miały zostać zgromadzone przez Nissana przeciwko Panu Ghosnowi przez japoński wymiar sprawiedliwości”. To wyraźna deklaracja wsparcia szefa sojuszu, bo trzeba pamiętać, że największym udziałowcem w Renault jest państwo francuskie.

CZYTAJ TAKŻE: Carlos Ghosn: Wzlot i upadek chciwego moto-guru

Awans 55-letniego Bollore nie jest zaskoczeniem. Mówił o nim już wcześniej francuski minister finansów Bruno La Maire, a o tym, że to on zastąpi on w przyszłości Ghosna zaczęto spekulować już w marcu, kiedy Bollore został dyrektorem odpowiedzialnym za bieżącą działalność w Renault. W ten sposób rada zapewniła firmie działalność bez jakichkolwiek zakłóceń spowodowanych traumą po aresztowaniu prezesa w Japonii. Carlos Ghosn, który jest również prezesem Nissana, został tam oskarżony o nadużycia podatkowe i wykorzystywanie firmowych pieniędzy do celów prywatnych, w tym na opłacenie rodzinnych wakacji. Nieopodatkowana kwota sięgnęła ponad 44 mln dol. W areszcie znalazł się w ostatni poniedziałek, 19 listopada.

"Carlos Ghosn"

fot. Kiyoshi Ota/Bloomberg

moto.rp.pl

Według oceny rynku alians Renault Nissan znalazł się na granicy rozpadu. Japończycy nie poprzestali na aresztowaniu Carlosa Ghosna i dyrektora w Nissanie Grega Kelly, ale zapowiadają dochodzenie w sprawie działalności joint venture Renault Nissan BV, który ma siedzibę w Amsterdamie. Jej prezesem jest Carlos Ghosn, a jako działalność firma deklaruje „zarządzanie strategiczne”. W jej zarządzie nie ma ani jednego Japończyka.

CZYTAJ TAKŻE: Sojusz Renault Nissan Mitsubishi trzeszczy w szwach

Coraz częściej powraca opinia, że za podsycaniem afery stoi obecny szef Nissana (ale podlegający dotychczas Ghosnowi) Hiroto Saikawa, pojawia się nawet określenie „zamach stanu”. Saikawa i Ghosn nieustannie ścierali się w sprawie przyszłej strategii. Ghosn chciał pogłębiającej się integracji między Renaultem i Nissanem, Saikawa wprost przeciwnie, większej samodzielności japońskiej części aliansu. Zresztą i w przeszłości między obydwoma panami dochodziło do starć, a Saikawa nie wahał się publicznie krytykować szefa podważając jego zasługi w ratowaniu Nissana. Przekonywał, że nie był to wysiłek jednego człowieka, ale heroiczne poświęcenie tysięcy Japończyków. Carlos Ghosn ostrzegł go wtedy, że wypowiedzi tego rodzaju osłabiają samego Nissana.

""

Hiroto Saikawa/ fot. Kiyoshi Ota/Bloomberg

moto.rp.pl

Teraz Hiroto Saikawa zapewnia, że już nigdy w Nissanie nie dojdzie do takiej koncentracji władzy w rękach jednego człowieka, ponieważ przypadek Ghosna pokazał, jak jest to niebezpieczne. W samej Japonii sprawa Ghosna jest wykorzystana jako pokazówka, która ma udowdnić, że zarząd firm musi być blisko swoich pracowników. Jak na razie afera Ghosna i jego aresztowanie wzmocniły Japończyków w Nissanie. W siedmioosobowej radzie nadzorczej liczba przedstawicieli Renaulta zmniejszyła się z czterech do dwóch osób, a Saikawa, który jako jedyny pojawiał się na wszystkich konferencjach prasowych wyrósł, przynajmniej w Japonii, na prawdziwego lidera.

Zdaniem francuskich komentatorów może rzeczywiście Carlos Ghosn kręcił z podatkami, ale w rzeczywistości w tej całej sprawie chodzi o rozdzielenie Renaulta i Nissana (co byłoby niesłuchanie skomplikowane), a w szczególności odzyskanie „niepodległości” przez japońską firmę.

Rada nadzorcza Renaulta ustaliła, że podczas nieobecności Carlosa Ghosna ma go zastępować Thierry Bollore, awansowany na nr 2 w koncernie ze wszystkimi uprawnieniami, jakie miał dotychczas Ghosn. Natomiast wszystkie posiedzenia rady, którym dotychczas przewodniczył aresztowany prezes, poprowadzi jeden z członków rady dyrektorów – 75-letni Fracuz Philippe Lagayette, który odpowiada za audyt i przewodniczy komitetowi oceny ryzyka i etyki. W oświadczeniu opublikowanym po zakończeniu posiedzenia rady czytamy: „W obecnej chwili rada nie jest w stanie komentować dowodów, które miały zostać zgromadzone przez Nissana przeciwko Panu Ghosnowi przez japoński wymiar sprawiedliwości”. To wyraźna deklaracja wsparcia szefa sojuszu, bo trzeba pamiętać, że największym udziałowcem w Renault jest państwo francuskie.

Tu i Teraz
Luksusowy samochód elektryczny zapalił się po wypadku w Warszawie
Materiał Promocyjny
Wykup samochodu z leasingu – co warto wiedzieć?
Tu i Teraz
Dolny Śląsk otrzyma nowy odcinek trasy S3 z dwoma tunelami. Dłuższy ma 2,3 km
Tu i Teraz
Auto Nostalgia, czyli najstarsze w Polsce targi pojazdów zabytkowych
Tu i Teraz
Miko Marczyk i Szymon Gospodarczyk wystartują w Rajdzie Świdnickim
Materiał Promocyjny
Jak kupić oszczędnościowe obligacje skarbowe? Sposobów jest kilka
Tu i Teraz
Wracają protesty rolników. Dzisiaj przejścia graniczne z Ukrainą, 10 maja Warszawa