Reklama
Rozwiń
Reklama

Europa rozdarta jedną z najważniejszych decyzji w historii motoryzacji

Niemcy nie chcą „twardego cięcia”, producenci apelują o realizm, związki branżowe ostrzegają przed chaosem, a jedynie Audi uważa, że dyskusja o złagodzeniu kursu jest „szkodliwa”. Debata o zakazie rejestracji nowych aut spalinowych od 2035 roku przestała być rozmową o technologii — stała się rozmową o europejskiej polityce przemysłowej, konkurencyjności i strachu przed utratą rynku.

Publikacja: 15.11.2025 16:38

Świat biznesu mówi to, czego politycy boją się powiedzieć wprost: Europa idzie kursem, którego reszt

Świat biznesu mówi to, czego politycy boją się powiedzieć wprost: Europa idzie kursem, którego reszta świata nie zamierza kopiować

Foto: mat. prasowe

Z tego artykułu dowiesz się:

  • Jakie są główne zarzuty wobec planu zakazu rejestracji nowych aut spalinowych od 2035 roku?
  • Dlaczego niemieckie podejście do transformacji motoryzacyjnej ulega zmianom?
  • Jakie argumenty przemawiają za dalszym rozwojem technologii takich jak PHEV i range-extendery w Europie?
  • Co motoryzacyjni liderzy sądzą o realności osiągnięcia celów emisji CO2 do 2035 roku?

W teorii wszystko było proste: 2035 r. miał być granicą definitywnego pożegnania z silnikami spalinowymi. W praktyce– nikt nie wierzy, że plan sprzed kilku lat da się dziś wdrożyć w pierwotnej formie. Rozchwiany rynek EV, tani import z Chin, wysokie ceny i spadająca akceptacja społeczna sprawiają, że zakaz z 2035 r. wygląda dziś jak zapis z innej epoki.

Niemcy mówią „stop”. Ale nie wprost

Po październikowym spotkaniu na szczycie z branżą motoryzacyjną kanclerz Friedrich Merz powiedział wprost:  „Rok 2035 nie może być twardym cięciem”. To jasny sygnał, że największa gospodarka UE zaczyna hamować wcześniej przyjęty kurs. Niemiecki wicekanclerz Lars Klingbeil dodaje: „Jest miejsce na rozwiązania pomostowe – takie jak PHEV i range-extendery – jeśli tylko zgadza się bilans CO2”. To stanowisko nie oznacza wojny z Brukselą, ale pokazuje, że Berlin chce zmiękczyć zasady. W niemieckim rządzie krążą trzy pomysły: dużo łagodniejsze traktowanie modeli z napędem PHEV i REEV po 2035 r., specjalne zachęty dla mniej zamożnych nabywców aut elektrycznych i wydłużenie zwolnienia z podatku dla modeli elektrycznych. Jednak zwrot w myśleniu w niemieckim rządzie jest wyraźny: dostosować plan do panującej rzeczywistości.

Bosch, Bentley i Mercedes: „Zakazy nie działają”

Świat biznesu mówi to, czego politycy boją się powiedzieć wprost: Europa idzie kursem, którego reszta świata nie zamierza kopiować. Stefan Hartung, szef Boscha krytykuje zakaz jako „europejski wynalazek”, który działa przeciwko własnym producentom. Wskazuje na Chiny, gdzie PHEV i range-extendery pozostają jednym z filarów redukcji emisji – i przynoszą realne efekty. W Europie rozwój tych technologii „przestaje się opłacać”, bo regulacje je spychają. Frank-Steffen Walliser, CEO Bentleya zwraca uwagę na sedno: - Celem jest redukcja CO2, a nie kult jednej technologii. Podkreśla, że syntetyczne paliwa muszą dostać realną szansę, bo działają i mogą być masowo produkowane, ale tylko jeśli politycy przestaną je traktować jak herezję. Szef Mercedesa Ola Källenius gra podwójną rolę: z jednej strony potwierdza, że Mercedes do 2030 r. będzie miał elektryka w każdym segmencie, a z drugiej – jako szef ACEA (Europejskie Stowarzyszenie Producentów Samochodowych) – pisze list otwarty do Ursuli von der Leyen, nazywając cele CO2 na rok 2035: nierealistycznymi, niewykonalnymi i niepasującymi do obecnych warunków rynkowych.

Czytaj więcej

Budżet dopłat do elektryków topnieje. Wsparcie skończy się szybciej, niż zakładano
Reklama
Reklama

Imelda Labbé, szefowa VDIK (Stowarzyszenie Międzynarodowych Producentów Motoryzacyjnych), zwraca uwagę na element, o którym w debacie najczęściej się zapomina: społeczne zmęczenie regulacjami. Brak planu, brak jasnych reguł, brak infrastruktury – to prosta droga do paraliżu. Labbé apeluje o kompleksowy plan rozwoju elektromobilności, który realnie połączy zachęty, podatki, infrastrukturę. I to nie tylko w wielkich miastach, ale przede wszystkim na prowincji, gdzie użytkowanie elektryka nadal jest bardziej obietnicą niż realną alternatywą.

Wielka koalicja sceptyków: Blume, Zipse, Filosa, Zellmer

Podczas targów IAA 2025 w Monachium Oliver Blume, szef grupy Volkswagen uderzył najmocniej: „Nie wierzę, że w 2035 r. będziemy mieli wyłącznie elektromobilność. Nie możemy dusić przemysłu”. Z kolei Oliver Zipse, CEO BMW nazwał obecny system „katastrofą” i zaapelował o korektę celu przewidzianego na rok 2035 r. Jego zdaniem zmiana jest konieczna także po to, by uniezależnić Europę od Chin. Również nowy szef Stellantisa Antonio Filosa odchodzi od wcześniejszej linii koncernu i twierdzi, że „zakaz sprzedaży aut z napędem spalinowym w 2035 r. jest nierealistyczny". Podobnego zdania jest Klaus Zellmer, szef Škody – jego zdaniem to „nie kwestia ideologii, ale realiów klientów i infrastruktury”. To nie marginalne zdania. To opinie szefów firm odpowiadających za ponad 40 proc. europejskiego rynku.

Audi kontra reszta świata

Na tym tle mocnych i negatywnych wypowiedzi jedynym wyjątkiem jest Gernot Döllner, szef Audi. Dla niego temat jest jasny i zakończony: elektryfikacja to najlepsza i jedyna droga do redukcji CO2, a podważanie daty 2035 „osłabia transformację”. Ale to jedyny głos w branży, który nie domaga się zmian lub łagodzenia kursu. A co na to Renault? „Ludzie nie kupują EV, bo są za drogie” – tak wypowiada się nowy CEO Renault François Provost, który uderza w najbardziej oczywisty punkt i mówi, że „Jeśli elektryki są za drogie, emitujemy więcej CO2, bo ludzie zostają przy starych autach”. To problem, który wprost ignorują regulatorzy. Provost dodaje jednak, że przyszłość to technologiczna neutralność – elektryki tak, ale obok nich inne rozwiązania, po to, żeby rynek nie wyhamował.

Co to wszystko oznacza dla kierowców? Być może to, że nie będzie rewolucji, a będzie ewolucja. I tak PHEV i range-extendery, które mają szansę na rozwój, zostaną dłużej niż planowano. Elektryki będą rosły, ale wolniej. Niepewność regulacyjna potrwa, dopóki UE nie napisze nowych i sensownych zasad. Rynek będzie miał dwie prędkości: miasta szybciej, prowincja wolniej. Opłacalność i infrastruktura będą znaczyły więcej niż ideologia. Najważniejsze dla klientów – i to jest wątek, który wraca w każdej wypowiedzi – to pewność, że auto kupione dziś nie straci gwałtownie wartości za kilka lat. To, co dzieje się dziś, to nie jest bunt. To ewolucja polityki klimatycznej w kierunku realizmu gospodarczego. Jeśli UE chce utrzymać konkurencyjność, uniknąć utraty setek tysięcy miejsc pracy i zatrzymać odpływ inwestycji, musi zbudować system, w którym cel klimatyczny nie zabija przemysłu. Dziś ten system nie istnieje.

CZY WIESZ, ŻE…
– Niemcy muszą do 2030 r. zbudować 600-800 tys. nowych punktów ładowania, by ich plan transformacji w ogóle miał sens, a tempo budowy jest dziś ponad trzykrotnie wolniejsze, niż wymagają założenia.
– Łączny koszt utraty miejsc pracy w sektorze silników spalinowych szacowany jest przez Komisję Europejską na ponad 600 tys. etatów do 2035 r.
– e-paliwa testowane przez Porsche i ExxonMobil mogą obniżyć emisję CO2 o 85-90 proc., a jednocześnie mogą być stosowane w 1,4 miliarda aut spalinowych, które już jeżdżą po świecie.

Czytaj więcej

Ten silnik pochłania więcej CO2, niż emituje. Oto jak działa rewolucyjny napęd

Z tego artykułu dowiesz się:

  • Jakie są główne zarzuty wobec planu zakazu rejestracji nowych aut spalinowych od 2035 roku?
  • Dlaczego niemieckie podejście do transformacji motoryzacyjnej ulega zmianom?
  • Jakie argumenty przemawiają za dalszym rozwojem technologii takich jak PHEV i range-extendery w Europie?
  • Co motoryzacyjni liderzy sądzą o realności osiągnięcia celów emisji CO2 do 2035 roku?
Pozostało jeszcze 95% artykułu

W teorii wszystko było proste: 2035 r. miał być granicą definitywnego pożegnania z silnikami spalinowymi. W praktyce– nikt nie wierzy, że plan sprzed kilku lat da się dziś wdrożyć w pierwotnej formie. Rozchwiany rynek EV, tani import z Chin, wysokie ceny i spadająca akceptacja społeczna sprawiają, że zakaz z 2035 r. wygląda dziś jak zapis z innej epoki.

Niemcy mówią „stop”. Ale nie wprost

Pozostało jeszcze 94% artykułu
Reklama
Producenci
Niemieccy giganci w opałach. Mercedes, Porsche w kryzysie, BMW gra inaczej
Producenci
Mercedes pod presją: Zysk spadł o połowę. Chiny i cła uderzają w giganta
Producenci
Porsche notuje największy spadek zysków w historii. Marka znów walczy o przetrwanie
Producenci
Były szef Stellantisa ostrzega: koncern może się rozpaść, jeśli nie odzyska równowagi
Materiał Promocyjny
Manager w erze AI – strategia, narzędzia, kompetencje AI
Producenci
Rimac chce przejąć Bugatti. Chorwaci negocjują miliardową transakcję z Porsche
Materiał Promocyjny
eSIM w podróży: łatwy dostęp do internetu za granicą, bez opłat roamingowych
Reklama
Reklama
REKLAMA: automatycznie wyświetlimy artykuł za 15 sekund.
Reklama
Reklama