Reklama

Niemieccy giganci w opałach. Mercedes, Porsche w kryzysie, BMW gra inaczej

Niemiecki przemysł motoryzacyjny przechodzi najtrudniejszy moment od kilku dekad. Kryzys w Chinach, amerykańskie cła, chaos wokół półprzewodników Nexperii i kosztowne błędy w strategiach transformacji elektromobilnej sprawiają, że nawet wielkie marki muszą zaciskać pasa.

Publikacja: 06.11.2025 13:09

Mercedes i Porsche szukają oszczędności. BMW jako jedyne potroiło zysk

Mercedes i Porsche szukają oszczędności. BMW jako jedyne potroiło zysk

Foto: mat. prasowe

Mercedes i Porsche szukają oszczędności, Volkswagen tonie w wewnętrznych napięciach, a jedynie BMW wychodzi z burzy z głową nad wodą – dzięki konsekwencji i zachowaniu zdrowego rozsądku tam, gdzie inni dali się ponieść modzie na przyspieszoną rewolucję elektryczną. Mercedes, jeszcze niedawno symbol finansowej solidności, dziś notuje spadek zysków o ponad 50 proc. w skali roku. W pierwszych dziewięciu miesiącach 2025 r. koncern zarobił „zaledwie” 3,87 mld euro – wobec 7,8 mld rok wcześniej. W trzecim kwartale sprzedaż spadła o kolejne 12 proc., a szczególnie boleśnie uderzył rynek chiński – aż 27 proc. mniej sprzedanych aut.

Czytaj więcej

Porsche notuje największy spadek zysków w historii. Marka znów walczy o przetrwanie

Problem nie leży już tylko w cłach i napięciach handlowych. Mercedes przyznaje, że traci tempo również w samej transformacji. W lutym zarząd ogłosił pięcioletni plan oszczędności o wartości 5 mld euro, który obejmuje redukcję kosztów produkcji i likwidację etatów w Niemczech. Prawie 900 mln euro zarezerwowano na odprawy dla pracowników. Ola Källenius, prezes Mercedesa, uspokaja, że to „konieczne dostosowanie do nowych realiów”, ale rynek czyta te działania inaczej: jako desperacką próbę ratowania rentowności po nieudanym przesunięciu marki w stronę ultra-luksusu. Chiński rynek – niegdyś żyła złota dla niemieckiej motoryzacji – dziś staje się polem walki z lokalnymi producentami.

Ola Källenius, prezes Mercedes-Benz

Ola Källenius, prezes Mercedes-Benz

Foto: mat. prasowe

Porsche: miliardy w błędach i zwrot wstecz

Reklama
Reklama

W jeszcze trudniejszej sytuacji znalazło się Porsche, dotąd wzór efektywności. Marka, która jeszcze w 2022 r. mogła pochwalić się marżą na poziomie 20 proc., a w zeszłym roku odnotowała rekordowe wyniki dziś jest cieniem dawnej siebie. W ciągu dziewięciu miesięcy 2025 r. zysk operacyjny stopniał o 99 proc., do zaledwie 40 mln euro. W trzecim kwartale Porsche zanotowało stratę 966 mln euro. Przyczyną nie są cła ani też nie tak bardzo kryzys w Chinach, co chaos decyzyjny i kosztowna zmiana kursu. Prezes Oliver Blume, który od 01.09 2022 r. do końca tego roku pełni funkcję CEO całej Grupy Volkswagen, ale i Porsche – nakazał wyhamowanie projektów elektrycznych i powrót do hybryd oraz spalinowych ikon. Skutek: 3,1 mld euro jednorazowych kosztów, zatrzymane inwestycje w baterie i przesunięcie premier niektórych modeli w pełni elektrycznych.

Dla Porsche to ruch nie tylko kosztowny, ale symboliczny. Po dekadzie budowania narracji o „sportowej elektryfikacji” marka musi przyznać, że przeszacowała tempo zmian i chęci zakupu aut elektrycznych przez swoich klientów. Sytuacji nie ułatwiał fakt, że Blume już wcześniej nie zrezygnował z podwójnej funkcji w Volkswagenie i Porsche. Zrobił to dopiero po nacisku związków zawodowych i zewnętrznej presji po tym jak marka wypadła z niemieckiego indeksu giełdowego DAX, 40 największych spółek notowanych na giełdzie Frankfurcie. Nowy prezes, Michael Leiters – były inżynier Ferrari i twórca Macana – ma naprawić to, co Blume zostawił w ruinie.

Oliver Blume, szef Grupy Volkswagen i były CEO Porsche

Oliver Blume, szef Grupy Volkswagen i były CEO Porsche

Foto: mat. prasowe

Nexperia: chip, który może zatrzymać Europę

Jakby tego było mało, nad całą branżą zawisł kolejny cień – afera z Nexperią, chińsko-holenderskim producentem półprzewodników. Holenderski rząd przejął kontrolę nad firmą z powodu sporów o własność intelektualną, a Chiny w odpowiedzi zablokowały eksport chipów z zakładu w Dongguan. Nexperia poinformowała klientów – w tym Mercedesa, Volkswagena, Stellantisa i BMW – że nie może zagwarantować jakości ani terminu dostaw. To kolejny wstrząs po pandemii i wcześniejszych problemów z dostawą półprzewodników, chociaż tym razem o podłożu politycznym.

Mercedes przyznał, że problem jest „geopolityczny, nie techniczny” i apeluje o interwencję rządów USA, Chin i UE. Szef koncernu Ola Källenius ostrzegł, że brak chipów może wstrzymać produkcję całych serii modeli. Volkswagen już wcześniej uprzedzał o możliwych przestojach, a Audi ogranicza zmiany w niektórych fabrykach. To nie tylko kwestia dostaw, kryzys Nexperii obnażył słabość europejskiego łańcucha dostaw, który mimo miliardów euro w programach wsparcia nadal pozostaje uzależniony od Azji.

Reklama
Reklama

Czytaj więcej

Mercedes pod presją: Zysk spadł o połowę. Chiny i cła uderzają w giganta

BMW: konserwatyzm, który się opłacił

Na tym tle BMW wyrasta na jedynego zwycięzcę trudnego roku. Mimo globalnych zawirowań koncern z Monachium potroił zysk netto w trzecim kwartale 2025 r. do 1,7 mld euro, a po dziewięciu miesiącach roku jego wynik to już 5,7 mld euro. To nie efekt cudów księgowych, lecz stabilności. BMW od lat prowadzi konsekwentną, zrównoważoną strategię, unikając gwałtownych skrętów w stronę czystej elektromobilności. Zamiast przesadnej euforii inwestycyjnej – stopniowy rozwój własnej technologii i zachowanie elastyczności napędów.

Nowa platforma „Neue Klasse” ma być filarem tej strategii – modularna, przewidywalna kosztowo i skalowalna. Pierwszy model, iX3 nowej generacji, zbiera rekordowe zamówienia w Europie. Szef BMW, Oliver Zipse, chwali się, że firma spełni normy CO2 bez „poolingu” z innymi markami (systemu łączenia producentów samochodów w grupy, aby wspólnie spełniać unijne normy emisji CO2), co stawia ją w lepszej pozycji niż konkurencję z Niemiec. Eksperci w swoich ocenach nie mają wątpliwości, że Mercedes przeszarżował z luksusem, Porsche z elektryfikacją, a BMW po prostu zachowało rozsądek.

Oliver Zipse, prezez BMW

Oliver Zipse, prezez BMW

Foto: mat. prasowe

Kryzysy w Mercedesie i Porsche, blokady w Nexperii i spowolnienie chińskiego rynku to nie przypadek – to sygnał, że niemiecki model motoryzacji się wyczerpuje. Przez lata jego fundamentem były eksport, perfekcja produkcyjna i globalne sieci dostaw. Dziś wszystkie te filary pękają jednocześnie. W tym kontekście sukces BMW to nie tylko efekt dobrej koniunktury, ale przestroga dla reszty branży: zbyt gwałtowne skręty, kosztowne rewolucje i „moda na elektryfikację za wszelką cenę” mogą okazać się pułapką. Zamiast wyścigu o największy ekran i najmniejszy ślad węglowy, niemiecka motoryzacja potrzebuje strategii, która zrównoważy technologię, efektywność i zdrowy rozsądek.

Reklama
Reklama

Czy wiesz że...
- Mercedes planuje do 2027 roku aż 40 nowych modeli, ale już tylko połowa z nich będzie w pełni elektryczna.
- Porsche wypadło z niemieckiego indeksu DAX – po raz pierwszy w historii marki.
- BMW jako jedyny niemiecki producent osiągnął floty CO₂ poniżej wymogów UE bez kupowania „zielonych punktów” od innych marek.

Czytaj więcej

Nowy BMW iX3 rozchodzi się jak świeże bułeczki. Kto nie zamówi teraz, poczeka do 2027 r.
Producenci
GM na wojnie z dostawcami. Tysiące firm z ultimatum, które wstrząśnie rynkiem moto
Producenci
Europa rozdarta jedną z najważniejszych decyzji w historii motoryzacji
Producenci
Mercedes pod presją: Zysk spadł o połowę. Chiny i cła uderzają w giganta
Producenci
Porsche notuje największy spadek zysków w historii. Marka znów walczy o przetrwanie
Producenci
Były szef Stellantisa ostrzega: koncern może się rozpaść, jeśli nie odzyska równowagi
Materiał Promocyjny
Działamy zgodnie z duchem zrównoważonego rozwoju
Reklama
Reklama
REKLAMA: automatycznie wyświetlimy artykuł za 15 sekund.
Reklama
Reklama