USA musi do 14 listopada zdecydować, czy wprowadzić cło 25 proc. od pojazdów i części, z powodu zagrożenia takim importem bezpieczeństwa narodowego. Cło odroczono już raz o 6 miesięcy, a eksperci od handlu mówią o szansie kolejnego odroczenia. Wilbur Ross powiedział w wywiadzie dla agencji prasowej Bloomberg, że administracja ma nadzieję uniknięcie cła, po omówieniu planów inwestycji kapitałowych z producentami pojazdów.
Produkcja BMW w Spartanburgu.
– Mieliśmy bardzo dobre rozmowy z naszymi europejskimi, japońskimi i koreańskimi przyjaciółmi, którzy są istotnymi producentami samochodów. Mamy nadzieję, że negocjacje, jakie prowadziliśmy z poszczególnymi firmami o ich planach inwestycji kapitałowych dadzą dostateczne owoce – cytuje agencja Reuter słowa Rossa.
Amerykanie podpisali już porozumienia handlowe z Japonią i Koreą, które oddaliły groźbę cła na ich samochody, ale rozmowy z Unią postępują wolniej. Minister finansów Steven Mnuchin również chwalił zwiększone inwestycje europejskich firm samochodowych w USA. BMW, największy eksporter w USA ujawnił w październiku, że uprzedził przedstawicieli władz amerykańskich, iż nasilenie globalnej wojny handlowej może zagrozić miejscom pracy w jego zakładzie w Spartanburgu (Płd. Karolina), który eksportuje 70 proc. produkcji. BMW i Daimler zainwestowały w zwiększenie mocy produkcyjnych w USA, gdzie produkują głównie większe SUV-y. Volkswagen obiecał w styczniu zainwestować 800 mln dolarów i zatrudnić dodatkowo tysiąc ludzi przy produkcji pojazdów elektrycznych w Chattanooga (Tennessee).