Akcja dotyczy modeli serii 1, serii 3, Z4 i X1 z silnikami benzynowymi i wysokoprężnymi, wyprodukowanych od marca 2007 do sierpnia 2011. W 2017 r. producent z Monachium wycofał w 2017 r. do naprawy 36,4 tys. aut benzynowych w związku z problemem w systemie bezpieczeństwa. Teraz przyznał, że podobna sytuacja może mieć miejsce w samochodach nie objętych pierwszą akcją.
A tą zapoczątkował tragiczny wypadek w Boże Narodzenie 2016. Narayan Gurung, jadący z żoną Fordem Fiesta w Guildford w hrabstwie Surrey zginął uderzając w drzewo podczas próby ominięcia stojącego na drodze BMW. W samochodzie doszło do defektu instalacji elektrycznej, a pojazd utknął na ciemnej drodze. Postępowanie przeprowadzone przez dziennikarzy programu Watchdog z BBC One pozwolili ustalić, że taki problem może występować w większej liczbie niemieckich samochodów.
fot. AdobeStock
Inny właściciel BMW serii 3, Mwape Kambafwiile powiedział ekipie dziennikarzy, że jego samochód sam zatrzymał się podczas jazdy w grudniu 2016. – Pomyślałem, że gdybym jechał nim z rodzina autostradą, to mogłoby to być bardzo groźne – stwierdził. Odprowadził auto do serwisu BMW, który nazajutrz poinformował, ze znalazła przyczynę: spalił się przewód i prąd nie dochodził do puszki z bezpiecznikami.
Dziennikarskie śledztwo ujawniło, że producent otrzymywał skargi na problemy z instalacją elektryczną już od początku 2011 r. W 2013 r. BMW objął akcją przywoławczą 500 tys. aut w USA, Kanadzie, Australii i RPA. Odnosząc się do śledztwa Watchdog firma oświadczyła: „Teraz przyznajemy, że mogło dochodzić do podobnych przypadków problemów z dopływem energii elektrycznej w pojazdach nie objętych pierwotną akcją. Aby uspokoić klientów dobrowolnie rozszerzamy akcję w Wielkiej Brytanii na wszystkie pojazdy, w których może pojawić się taki problem”.