Czasy szybko się zmieniają i moc na poziomie 1000 czy nawet 2000 KM nikogo już nie szokuje. Warunek jest jeden – mówimy o samochodzie elektrycznym. Kolejni producenci niemal co chwilę prezentują nowe, niezwykle mocne modele. Chodzi przede wszystkim o mało znane, niszowe marki, które widzą w elektrycznej rewolucji szansę na zaistnienie. Teoretycznie, napęd elektryczny jest wprost wymarzonym źródłem napędu dla auta sportowego. Oferuje natychmiastową reakcję na gaz, bez konieczności czekania na zmianę biegów czy włączenie się turbosprężarki. Pozwala na osiągnięcie rewelacyjnych wyników mocy i momentu obrotowego, umiejscowienie baterii obniża środek ciężkości, co wpływa na zachowanie się na zakrętach, a silniki elektryczne można np. zamontować przy każdym kole, w ten sposób poprawiając wrażenia z jazdy.
Czytaj więcej
Następca Bugatti Chiron nie będzie już miał silnika o rekordowej liczbie cylindrów. Przy budowie kolejnej generacji ultradrogiego supersamochodu zostanie wykorzystana technologia chorwackiego właściciela marki.
Wiedzą o tym tacy producenci, jak chociażby Rimac. Ale utytułowani twórcy aut sportowych wcale nie spieszą się z prezentowaniem klientom modeli na prąd. Ferrari, Lamborghini, McLaren – żadna z tych marek nie pokazała jeszcze produkcyjnej wersji całkowicie elektrycznego superauta. Dlaczego? Światło na tę sprawę rzuca wypowiedź Michaela Leitersa, dyrektora generalnego McLarena, który przyznał w rozmowie z Bloombergiem, że marka jest otwarta na elektryczne SUV-y, ale jeśli chodzi o supersamochody, to jeszcze nie ten moment. W przypadku flagowych propozycji, firma woli stawiać na hybrydy plug-in (takie jak np. wprowadzony ostatnio model Artura).
McLaren mówi nie napędowi elektrycznemu
Pierwszym powodem jest wciąż wysoka waga akumulatorów. Dzisiejsza technologia nie pozwala na osiągnięcie autom EV niskich wyników na wadze. Drugi powód to zasięg, który nadal może okazać się niewystarczający. Wypowiedź Leitersa jasno pokazuje, że McLaren nie zamierza ścigać się na cyferki w rubryce „moc”. Zamiast tego stawia na inne kwestie. „Odpowiednio niska masa własna to trzon naszej marki. Nie chcemy robić auta EV, które będzie ważyć dwie tony i później trzeba będzie dołożyć mu dwa tysiące koni mechanicznych” – tłumaczy dyrektor McLarena. „Nie spodziewam się, by technologia, której potrzebują supersamochody była gotowa przed końcem tej dekady” – wyjaśnia ciekawym tego, kiedy elektryczny supersamochód McLarena może zadebiutować. Wygląda na to, że klienci na najdroższe i sportowe auta jeszcze przez jakiś czas będą mogli cieszyć się dźwiękiem silnika V8 czy V6.