Możliwość poruszania się po buspasach to jeden z przywilejów, który przysługuje użytkownikom aut elektrycznych. Bez wątpienia doceniają to zwłaszcza mieszkańcy dużych miast. Za wyborem „elektryka” przemawia też m.in. przyjemność jazdy nowoczesnym samochodem, który emituje o wiele mniej hałasu i nie emituje substancji szkodliwych spalin. Zwolennicy aut zeroemisyjnych mogą też powoływać się na argumenty ekonomiczne. Nie chodzi tylko o brak konieczności tankowania drogiego paliwa, ale też możliwości darmowego parkowania w strefach płatnych, a od niedawna mogą również cieszyć się z atrakcyjnych dotacji przy zakupie aut elektrycznych. – Dzięki programowi „Mój Elektryk” koszt wynajmu lub leasingu samochodu elektrycznego znacząco spadł, a w wielu wypadkach wersje z silnikiem elektrycznym są nawet tańsze od ich odpowiedników z tradycyjnym napędem pomimo wciąż znaczących dysproporcji w cenach katalogowych – informuje Michał Knitter, wiceprezes Carsmile.
Pozostając przy temacie tankowania to już w tym momencie mniejsze są koszty ładowania w relacji do kosztów tankowania. – Wojna w Ukrainie spowodowała duże podwyżki cen paliw na stacjach. W efekcie mamy dziś sytuację, że koszt przejechania 100 km autem benzynowym jest zbliżony do kosztu ładowania elektryka na stacji szybkiego ładowania. Jeśli natomiast ktoś ładuje samochód w domu, to koszt przejechania 100 km elektrykiem będzie prawie 4-krotnie mniejszy niż koszt przejechania 100 km zbliżonym modelem z silnikiem benzynowym. Zakładając ładowanie mieszanie można więc przyjąć, że na ładowanie elektryka wydamy połowę tego, co na tankowanie zbliżonego modelu w z silnikiem tradycyjnym – zauważa Knitter.
Czytaj więcej
Brytyjski producent samochodów sportowych staruje z elektryfikacją swojej gamy modelowej. Na szczęście Aston Martin na razie jednak nie żegnana się całkowicie z silnikami spalinowymi.
Kolejną zaletą, zgodnie z art. 148a ustawy Prawo o ruchu drogowym, pojazdem elektrycznym będzie można jeździć po buspasach tylko do końca 2025 roku. - Być może termin ten ulegnie wydłużeniu, ale w tej chwili są to jedynie spekulacje z naszej strony. Będzie to zależało od tempa nasycania się polskiego rynku pojazdami elektrycznymi, ale też od polityki klimatycznej i energetycznej po wyborach i w następstwie wojny w Ukrainie –wyjaśnia Jan Wiśniewski, dyrektor Centrum Badań i Analiz w PSPA.
Choć 2025 wydaje się odległym terminem to czas płynie szybko. Do końca przywilejów pozostało 44 miesiące, czyli 3 lata i 8 miesięcy. To tyle, ile wynosi najczęściej wybierany czas wynajmu długoterminowego elektryka powiększony o czas oczekiwania na odbiór auta. – Można więc powiedzieć, że jeśli ktoś planuje wynajem elektryka, to jest to ostatni moment na decyzję, aby móc w pełni korzystać z takich przywilejów, jak buspasy – informuje Knitter z Carsmile. Sprawa komplikuje się w przypadku leasingu, bo tu najczęściej wybierany przez użytkowników jest okres 60-miesięczny, czyli 5-letni, zatem może się zdarzyć, że w tym czasie przywileje wygasną, jeśli prawo nie ulegnie zmianie. Można więc zakładać, że jest to idealny czas by wybrać się do salonu i zakupić elektryczne auto. Trzeba jednak pamiętać, że według danych Carsmile średni czas oczekiwania na elektryka to ok. 6 miesięcy od dnia zamówienia. Najszybciej odbierzemy Dacię Spring (3 miesiące). Na Peugeota e-208 ze słabszą baterią poczekamy ok. 5 miesięcy, ale już z mocniejszą baterią – nawet dwa razy dłużej. Volvo XC40 odbierzemy za ok. pół roku, a Audi Q4 e-tron nawet po upływie roku od zamówienia.