55 mln dirhamów, czyli równowartość 15 mln dolarów zapłacił milioner pochodzący ze Zjednoczonych Emiratów Arabskich bijąc rekord sprzed prawie 15. lat. Poprzednia najwyższa kwota, to 52,29 mln dirhamów. Najdroższa dzisiaj tablica rejestracyjna na świecie, którą może zostać przykręcona do jakiegokolwiek auta, wcale niekoniecznie luksusowego, na pierwszy rzut oka wygląda, jakby miała wybitą tylko jedną cyfrę - „7”. Jeśli przyjrzymy się jej bliżej, to widać, że z przodu jest jednak litera „P”. Pieniądze z aukcji zostaną natychmiast wpłacone na specjalne konto „1 Billion Meals Endowment”, inicjatywy charytatywnej władcy Dubaju, Szejka Mohammeda bin Raszida.

Czytaj więcej

Bugatti Chiron Profilée: Huczne pożegnanie silnika W16. Auto za ponad 46 mln zł.

Zjednoczone Emiraty Arabskie słyną ze swoich wielomilionowych aukcji podczas których arabscy miliarderzy bawią się licytując wyjątkowe tablice rejestracyjne. Przy tym takie wydawania pieniędzy w Dubaju nie jest niczym nadzwyczajnym. Na najgorętsze miesiące najchętniej przynoszą się na francuskie Lazurowe Wybrzeże, albo do Londynu, gdzie jeżdżą superdrogimi autami, również z wyjątkowymi tablicami. W Wielkiej Brytanii została wystawiona na aukcji tablica „UAE 50”, licytowanie trwa, a jego uczestnikami są już tylko obywatele Emiratów. I nie tylko Emiratczycy bawią się w Dubaju swoimi pieniędzmi. Hinduski miliarder, Balvinder Singh Sahni, który ma prawo stałego pobytu w ZEA i jest tam znany jako Abu Sabah w 2016 roku kupił za 33 mln dirhamów tablicę z rejestracją „D 5”. Dlaczego się na nią zdecydował ? - Bo Dubaj jest miastem złota. To miasto, gdzie mieszkają wielkie osobistości, ludzie czują się bezpiecznie i wszyscy są dla siebie mili. Dlatego wszyscy chcą pokazać tutaj swój status społeczny - mówił lokalnemu dziennikowi „Khalej Times”.

Czytaj więcej

Inspekcja Transportu Drogowego będzie jeździć BMW. Radiowozy za 7 mln zł

Przyznał jednocześnie, że kiedy przyjechał do Dubaju w 2006 roku i chciał wjechać na parking najbardziej wówczas luksusowego hotelu — Burj al Arab, nie wpuszczono go, bo jego numer rejestracyjny był zbyt długi. Dowiedział się, że mógłby tam wjechać, gdyby rejestracja miała nie więcej, niż 2 cyfry, bądź litery, albo ważną rezerwację. - Potem dowiedziałem się, że odbywają się specjalne aukcje na których taką rejestrację można kupić, ale ceny wydały mi się z innego świata. Dowiedziałem się, że pieniądze z takich aukcji są przeznaczone na cele charytatywne i zdecydowałem się na udział. Kupowanie bardzo drogich tablic rejestracyjnych nie jest jednak arabską specjalnością, bo taka sama rozrywka miliarderów popularna jest w Chinach i Hongkongu. Na początku tego roku zapłacono 25,5 mln dolarów hongkońskich (3,2 mln dol.) za taką „blachę” na której wybito jedynie literę „R” .