Czy z modelami, jakie Jeep ma dzisiaj w swojej ofercie ma pan szanse podbić świat?
Jak na razie sprzedaż rośnie, więc wszystko jest na dobrej drodze. Czyli wystartowaliśmy całkiem zadowalająco z nową ofertą, do której dojdzie jeszcze Wrangler. Nie wszędzie jednak rozkłada się ona jednakowo. Na przykład w czasie, kiedy w Ameryce Łacińskiej czy w Stanach Zjednoczonych najnowszy Compass sprzedawał się doskonale, w Europie nie było już takiego tempa. Teraz już mamy wystarczającą liczbę Compassów, żeby zaspokoić popyt na wszystkich rynkach. Akurat w Europie to auto jest w bardzo ważnym rynkowym segmencie, tyle ten model nie był wystarczająco znany. Teraz już będzie inaczej. W pierwszych dwóch miesiącach właśnie dzięki Compassowi, sprzedaż Jeepów w Europie wzrosła o 40 proc. W marcu już o 50 proc., w porównaniu z zeszłorocznymi wynikami. Kiedy będziemy rozmawiać we wrześniu, pewnie będę miał jeszcze więcej dobrych wiadomości.
Jak ważny jest dla pana europejski rynek?
Bardzo ważny, bo widzę ogromny potencjał wzrostu. Pamiętam czasy, kiedy jeszcze byłem dealerem i moim marzeniem było dostać Jeepy do sprzedaży. Przyszedł do mnie wtedy znajomy, bardzo szczęśliwy, bo właśnie udało mu się zdobyć tę markę, mimo że była jeszcze wówczas niszowa. Strasznie mu zazdrościłem. Teraz jestem czymś więcej niż dealerem, i nadal działam na rzecz upowszechnienia tej marki. Przyznam, że z każdym dniem jest to coraz łatwiejsze zadanie.
Jak chce pan pozycjonować na rynku Jeepa?