Mike Manley, prezes Jeepa: Będę miał naprawdę małe auto

W przypadku Jeepa chcę zrobić wszystko, żeby największe auta utrzymały swoją silną pozycję w segmencie premium. Z drugiej strony jednak będę się starał, żeby mniejsze były bardziej dostępne – mówi Danucie Walewskiej Mike Manley, prezes Jeepa.

Publikacja: 02.05.2018 00:09

Mike Manley, prezes Jeepa: Będę miał naprawdę małe auto

Foto: Mike Manley, prezes marek Ram i Jeep podczas prezentacji pickupa Ram 1500 na targach w Detroit / Bloomberg

Czy z modelami, jakie Jeep ma dzisiaj w swojej ofercie ma pan szanse podbić świat?

Jak na razie sprzedaż rośnie, więc wszystko jest na dobrej drodze. Czyli wystartowaliśmy całkiem zadowalająco z nową ofertą, do której dojdzie jeszcze Wrangler. Nie wszędzie jednak rozkłada się ona jednakowo. Na przykład w czasie, kiedy w Ameryce Łacińskiej czy w Stanach Zjednoczonych najnowszy Compass sprzedawał się doskonale, w Europie nie było już takiego tempa. Teraz już mamy wystarczającą liczbę Compassów, żeby zaspokoić popyt na wszystkich rynkach. Akurat w Europie to auto jest w bardzo ważnym rynkowym segmencie, tyle ten model nie był wystarczająco znany. Teraz już będzie inaczej. W pierwszych dwóch miesiącach właśnie dzięki Compassowi, sprzedaż Jeepów w Europie wzrosła o 40 proc. W marcu już o 50 proc., w porównaniu z zeszłorocznymi wynikami. Kiedy będziemy rozmawiać we wrześniu, pewnie będę miał jeszcze więcej dobrych wiadomości.

Jak ważny jest dla pana europejski rynek?

Bardzo ważny, bo widzę ogromny potencjał wzrostu. Pamiętam czasy, kiedy jeszcze byłem dealerem i moim marzeniem było dostać Jeepy do sprzedaży. Przyszedł do mnie wtedy znajomy, bardzo szczęśliwy, bo właśnie udało mu się zdobyć tę markę, mimo że była jeszcze wówczas niszowa. Strasznie mu zazdrościłem. Teraz jestem czymś więcej niż dealerem, i nadal działam na rzecz upowszechnienia tej marki. Przyznam, że z każdym dniem jest to coraz łatwiejsze zadanie.

Jak chce pan pozycjonować na rynku Jeepa?

Kiedy wprowadzaliśmy Grand Cherokee, mówiło się o tym modelu, że jest to konkurencja dla BMW X5. I rzeczywiście uważam, że jest to uczciwe porównanie. Kiedy jednak schodzimy do mniejszych modeli, to nawet marki premium mają SUV-y, które nie bardzo pasują do rynku premium, natomiast mają ceny zdecydowanie związane z marką. W przypadku Jeepa chcę zrobić wszystko, żeby największe auta utrzymały swoją silną pozycję w segmencie premium. Z drugiej strony jednak będę się starał, żeby mniejsze były bardziej dostępne. Inni producenci robią takie przetasowanie wprowadzając tańsze marki, ja będę miał tańsze modele, chociaż te auta w każdym calu będą Jeepami. Myślę tutaj przede wszystkim o Rubiconie i Wranglerze. Będę również wierny filozofii utrzymania w segmencie premium takich modeli jak Grand Wagoneer, którego pozycjonuję nawet wyżej, niż Grand Cherokee.

CZYTAJ TAKŻE: Jeep Wrangler Rubicon: Prosto przed siebie

Co w takim razie z autami mniejszymi. Czy będzie miał pan auto mniejsze od Renegade?

Pracujemy nad nim i z pewnością niedługo pokażemy małego Jeepa.

""

Mike Manley, szef marek Ram i Jeep / Bloomberg

Foto: moto.rp.pl

A pracujecie również nad Jeepem z napędem elektrycznym?

Zdecydowanie tak, ale ważne jest także w jakim tempie będzie postępowała elektryfikacja. Jak na razie znacznie lepiej od aut z e-napędem sprzedają się hybrydy, które przecież obok silnika elektrycznego będą miały również spalinowy. Kluczowe jest to, czego chce się od auta czy tego, żeby było ekonomiczne w eksploatacji, tak jak w tej chwili jest z dieslami, czy czystej ekologii. Według nas można będzie na poważnie zainteresować się e-napędem wówczas, gdy baterie będą pozwalały na naprawdę długi zasięg.

Tyle, że Jeep na świecie nie jest uważany za auto miejskie, chociaż wiele modeli, nawet tych największych, po miastach jeździ…

Nasi chińscy klienci chcą mieć w pełni elektryczne Jeepy i chcą nimi jeździć po mieście. Z kolei Amerykanie wybierają Jeepy jako pojazdy, którymi można wjechać w najtrudniejszy teren, a co najważniejsze, także bezpiecznie stamtąd wrócić. W tym drugim przypadku silnik elektryczny nie do końca się sprawdzi. A jeszcze dodatkowo nie tak dawno elektryfikacja w motoryzacji wynikała z konieczności ograniczenia norm emisji dwutlenku węgla, żeby spokojnie można było produkować i sprzedawać auta z silnikami spalinowymi. Teraz to się zmieniło. I wszyscy musimy się zmieniać. W tym także Jeep.

CZYTAJ TAKŻE: Fiat z Tych pod prądem

A w takim razie jak widzi pan auta autonomiczne? Czy wyobraża sobie taką opcję w bardzo ciężkim terenie, gdzie kierowca z trudnością sobie radzi?

Już teraz mamy systemy wsparcia dla kierowców, więc nie mam z tym żadnego problemu, bo zawsze można przestawić się na taki tryb kierowania pojazdem, jaki wydaje się najbardziej odpowiedni.

Czy w takim razie Grand Wagoneer będzie autem, w jakim taki zaawansowany system  zostanie  zamontowany?

Stopniowo będziemy wprowadzać ten system do kolejnych modeli. System jazdy autonomicznej ma wiele poziomów, zanim dojdzie się do jego zastosowania w pełni. To tylko zależy od liczby czujników, jakie się montuje. Więc, tak jak mówiłem: jesteśmy za rozwiązaniami autonomicznymi wspierającymi kierowcę, co zwiększa bezpieczeństwo jazdy. I podczas naszych kolejnych premier, zwłaszcza w segmencie premium, tej autonomii będzie coraz więcej.

A jak w takim razie widzi pan przyszłość diesla? Czy zmieniło się pana nastawienie do silników wysokoprężnych w Jeepach?

Zmieniło i to bardzo   w ciągu ostatnich 2 lat. Tyle, że w niektórych segmentach rynku diesel pozostanie jeszcze przez wiele lat.  natomiast już, zwłaszcza w przypadku aut mniejszych, jego udział spada dramatycznie.

Inni producenci luksusowych robią takie przetasowanie wprowadzając tańsze marki, ja będę miał tańsze modele, chociaż te auta w każdym calu będą Jeepami

Ale czy nie jest tak, że silniki diesla przeszły wielką transformację, a niektóre z nich są znacznie bardziej czyste, niż benzynowe. Czy nie uważa pan, że globalne „wyrzucanie” diesli to wylewanie dziecka z kąpielą?

To też prawda, że technologia produkcji silników diesla drastycznie się zmieniła. I zapewne nadal będzie się zmieniała. Tyle, że w przyszłości wymogi wobec diesli będą tak wyśrubowane, a mimo to niektóre miasta zakażą wjazdu takich aut, to trzeba zadać sobie pytanie, czy rzeczywiście  upieranie się nawet przy najczystszych dieslach  będzie opłacalne. Zwłaszcza w sytuacji, kiedy alternatywne technologie są dostępne bez większego problemu

Czy z modelami, jakie Jeep ma dzisiaj w swojej ofercie ma pan szanse podbić świat?

Jak na razie sprzedaż rośnie, więc wszystko jest na dobrej drodze. Czyli wystartowaliśmy całkiem zadowalająco z nową ofertą, do której dojdzie jeszcze Wrangler. Nie wszędzie jednak rozkłada się ona jednakowo. Na przykład w czasie, kiedy w Ameryce Łacińskiej czy w Stanach Zjednoczonych najnowszy Compass sprzedawał się doskonale, w Europie nie było już takiego tempa. Teraz już mamy wystarczającą liczbę Compassów, żeby zaspokoić popyt na wszystkich rynkach. Akurat w Europie to auto jest w bardzo ważnym rynkowym segmencie, tyle ten model nie był wystarczająco znany. Teraz już będzie inaczej. W pierwszych dwóch miesiącach właśnie dzięki Compassowi, sprzedaż Jeepów w Europie wzrosła o 40 proc. W marcu już o 50 proc., w porównaniu z zeszłorocznymi wynikami. Kiedy będziemy rozmawiać we wrześniu, pewnie będę miał jeszcze więcej dobrych wiadomości.

Pozostało 84% artykułu
Od kuchni
Volvo zmierza ku giełdzie. Celuje w wycenę 20 mld dolarów
Od kuchni
Czekasz na auto w leasingu? Możesz wziąć zastępcze
Od kuchni
Ceny samochodów kompaktowych wzrosły o 63 proc.
Od kuchni
Wielki powrót Astona Martina
Materiał Promocyjny
Klimat a portfele: Czy koszty transformacji zniechęcą Europejczyków?
Od kuchni
Dealer będzie musiał odebrać wadliwe auto od klienta