Są dwie motoryzacyjne marki na polskim rynku, które w swoim portfolio mają tylko jeden model. To Abarth, któremu po wszystkich cięciach pozostał tylko malutki, ale zadziorny 595 i wspomniane Isuzu. Firma znana bardziej u leśników czy pracowników montażu linii energetycznych niż u indywidualnego klienta. D-Maxy uchodzą za solidne i cenione woły robocze. W nowej generacji do tych plusów można dopisać jeszcze kilka innych, jak komfort jazdy, nowoczesne rozwiązania techniczne, dużą dbałość o bezpieczeństwo czy sprytne detale.
CZYTAJ TAKŻE: Nowa Toyota Hilux liderem wartości rezydualnej
Isuzu D-Max / fot. Iven Bambot
Produkowany w Tajlandii pickup japońskiej marki oferowany jest w trzech konfiguracjach nadwozia: w wersji 2-drzwiowej z krótką i wydłużoną kabiną oraz z nadwoziem 4-drzwiowym. Z przodu Isuzu wygląda ciekawie, charakterystycznie wręcz agresywnie. Z tyłu na wygląd nie ma co patrzeć, bo tu wszystkie auta z paką prezentują się niemal identycznie. Nie licząc RAMa 1500 to najdłuższy pick-up na rynku (537 cm).