Range Rover Evoque II: Jedź własną drogą

Brytyjska motoryzacja, w tym oczywiście Range Rover, od zawsze szła pod prąd. Od zarania dziejów Wyspiarze chcieli tworzyć własną rzeczywistość. Jednak, czy po wielu zmianach i pod nowym przywództwem widać jeszcze tę odrębność?

Publikacja: 08.06.2019 17:19

Range Rover Evoque II: Jedź własną drogą

Foto: fot. moto.rp.pl/Maciej Gis

""

fot. moto.rp.pl/Maciej Gis

moto.rp.pl

Nie ma co ukrywać, samochody spod znaku Range Rovera były kojarzone z luksusem oraz możliwościami nieosiągalnymi dla konkurencji. Chwila, przecież te samochody tak naprawdę nigdy nie miały konkurencji. Dlaczego? Czy pamiętacie czasy, kiedy SUV-y nie dominowały na rynku? Choć pamiętamy to jak przez mgłę, to wtedy właśnie swoją władzę pokazywał Range Rover. Marka oferowała samochody luksusowe, które miały możliwości pokonywania bezdroży. Nie mówię tutaj o polnej drodze, gdzie wyzwaniem jest nieco kurzu osiadającego na masce, tylko o prawdziwym terenie, gdzie nawet terenówki z krwi i kości nabierają powietrza i wewnętrznie stwierdzają „dobra damy radę, nie zbłaźnimy się, w końcu podobno do tego nas stworzyli”.

CZYTAJ TAKŻE: Range Rover Velar SVAutobiography Dynamic Edition

Przez lata panowania w sektorze luksusowych SUV-ów, Range Rover cały czas szedł utartym przez siebie szlakiem. Choć rynek zaczął się zmieniać i ten segment wystrzelił jak z procy, to mało która marka ma czelność stawać w szranki z brytyjskim – znaczy już indyjskim – producentem. Wielkim skokiem technologicznym dla Range Rovera było wprowadzenie do oferty modelu Velar. A marketingowym – właśnie Evoque. Jest najmniejszy, ale to on jest sprzedażową siłą napędową marki. Dlatego stworzenie drugiej generacji tego auta było dla koncernu dużym wyzwaniem.

""

fot. moto.rp.pl/Maciej Gis

moto.rp.pl

Prawie jak milion dolarów

Nie ma co ukrywać, jak podoba się wam Velar, to tym bardziej spodoba się Evoque. To tak naprawdę jego kopia tylko w odpowiednio pomniejszonej skali. Nie zabrakło tutaj klamek wysuwanych z nadwozia, wąskich i smukłych reflektorów, podkasanych zderzaków oraz bardzo schludnie narysowanej bryły, która może niejednego konkurenta zawstydzić proporcjami.

""

fot. moto.rp.pl/Maciej Gis

moto.rp.pl

We wnętrzu również nie ma specjalnych różnic w porównaniu z większym bratem. W końcu, skoro coś się sprawdziło to, dlaczego tego nie powielać. Dlatego też możemy zachwycać się elektronicznym szałem. Do dyspozycji są trzy duże ekrany (tablica rozdzielcza, wyświetlacz centralny oraz wyświetlacz w tunelu centralnym – te dwa ostatnie to system Touch Pro Duo. Na każdym możemy wyświetlać coś innego.

""

fot. moto.rp.pl/Maciej Gis

moto.rp.pl

CZYTAJ TAKŻE: Range Rover SV Coupe: Najdroższy SUV na polskim rynku

Chwila, zapomniałem o jeszcze jednym wyświetlaczu. Przecież w nowym Evoque zastosowano cyfrowe, wewnętrzne lusterko wsteczne. Jest to ciekawy bajer (kamera umieszczona w antenie dachowej – tak zwanej płetwie), który firma tłumaczy względami bezpieczeństwa – jeśli w aucie jest więcej osób, mogą zasłaniać kierowcy widok w lusterku. A na dachu nikt przecież nie jeździ. Miałem okazję sprawdzić ten system za dnia i podczas nocnej jazdy. Trzeba się przyzwyczaić, owszem, ale to genialne rozwiązanie. Jest tylko jedno ale. Nie możemy ustawić go tak, jakbyśmy chcieli patrzeć przez tylną szybę (klasyczne ustawienie). Wtedy w tle odbija się obraz odbijany od lusterka co daje dziwny, podwójny efekt, który może wprowadzać kierowcę w błąd.

Zamknijmy excela, to nie ta bajka

Bajery jakie mamy na pokładzie niestety mają negatywną stronę. Przez zastosowanie tak dużej ilości elektroniki czy zaawansowanego napędu na cztery koła, doprowadzono do sytuacji, w której kuracja odchudzająca ewidentnie poszła nie tak jak powinna. Małe auto waży bowiem prawie 2 tony (ok. 1900 kg), co odbija się na dynamice i – co gorsza – na kosztach eksploatacji.

""

fot. moto.rp.pl/Maciej Gis

moto.rp.pl

Pod maską testowanego egzemplarza znalazła się turbodoładowana, 2-litrowa benzyna o mocy 249 KM (430 Nm). Jest to wartość, która tak naprawdę powinna wystarczać do szybkiego przemieszczania się. Nie do końca tak jest. Fakt auto przyspiesza stosunkowo dobrze, ale nie jest to demon prędkości. Przy tych parametrach powinno być lepiej. Do tego dochodzi leniwie pracująca skrzynia biegów. W tym przypadku o szybkim kickdown możemy zapomnieć. Tutaj odbywa się to w bardziej wyrafinowany sposób. Wciskamy pedał przyspieszania do oporu i już po jakimś czasie zacznie się coś dziać.

CZYTAJ TAKŻE: Nowy Land Rover Discovery Sport: Znikająca maska, hybryda, trzy cylindry

Skrzynia automatyczna w Evoque ma 9 przełożeń, co znacząco obniża prędkość obrotową podczas jazdy autostradowej, ale nie oczekujcie, że przez to będzie oszczędniej. Jak jeździcie dynamicznie ,to w mieście liczcie się z wynikami około 15 l/100 km, a w trasie może to być nawet 12 l/100 km.  Na własnej skórze miałem okazję przekonać się, jak bardzo nieekonomiczne jest to auto. Jadąc drogą pozamiejską z prędkościami do 80 km/h w płynnym ruchu, nie udało mi się zejść poniżej 7,5 litra na 100 km. To jeszcze zupełnie przyzwoicie, jednak każde mocniejsze wciśnięcie pedału przyspieszania przynosiło skok średniego zużycia. Po dodaniu do tego autostrady (ok. 30 km z prędkością 140–150 km/h) zużycie podskoczyło do 11,5 l/100 km. Średnia z trasy (249 km) wyniosła 11,2 l/100 km. Jak na nowoczesne auto z 9-biegowym automatem i teoretycznie nowoczesną benzyną pod maską, można oczekiwać lepszych rezultatów.

""

fot. moto.rp.pl/Maciej Gis

moto.rp.pl

Wyjątkowa moc

O Range Roverze można mówić dużo, i na tak, i na nie też by coś się znalazło. Jednak jest jedna rzecz, której nie można mu odebrać. To dzielność terenowa. Zaawansowany układ napędu na obie osie (Terrain Response 2 z możliwością wyboru trybów jazdy) oraz możliwość brodzenia w wodzie o głębokości do 600 mm sprawia, że nie ma konkurenta w swoim segmencie. Co więcej tam, gdzie podda się Audi, Mercedes czy BMW, tam Range Rover pomacha im i pojedzie dalej. Tak to jest największa siła aut tej marki, za co należy się jej szacunek.

""

fot. moto.rp.pl/Maciej Gis

moto.rp.pl

Evoque też da radę, choć brakuje w nim pneumatycznego zawieszenia z możliwością zwiększenia prześwitu. Z drugiej strony, kto pojedzie nim w krzaki? Raczej jego największym wyzwaniem będzie krawężnik, co nawet przy 20-calowych kołach nie będzie stanowić większego wyzwania.

Niewidoczne otoczenie

Nowy Range Rover niestety ma też tą złą stronę. Otóż przez szerokie słupki „C” oraz gigantyczne lusterka zewnętrzne znacząco została ograniczona widoczność. Jest to na tyle uciążliwy problem, że nie sposób go pominąć. Nie jestem niezbyt wysoką osobą (177 cm) i lubię w aucie siedzieć na najniższej pozycji fotela. Tym samym dojeżdżając do przejścia dla pieszych czy skrzyżowania, widoczność jest na tyle ograniczona, że można nie zauważyć rowerzysty czy nawet innego auta. Jest to duży problem.

CZYTAJ TAKŻE: Koniec flagowej limuzyny Jaguara. Następcy nie będzie

Przez parę dni testu miałem kilka sytuacji, gdzie w niewidocznej strefie ukryły mi się osoby, a co gorsza rowerzyści. Na szczęście w każdej tej sytuacji nie doszło do konfrontacji. Jednak każdej osobie, która myśli nad zakupem tego auta polecam mieć oczy z tyłu głowy i sprawdzać trzy albo i cztery razy, czy oby nikogo nie ma w pobliżu. Dla Range Rovera mogę mieć jedyne zalecenie, że w dobie technologii mogą pomyśleć nad kamerami, a nie lusterkami klasycznymi. To mogłoby rozwiązać problem.

Czy to się opłaca?

Wszystkie bajery sprawiają, że zachwyt nad tym autem przysłania jego pewne wady. Nienaganny wygląd, możliwości terenowe oraz zaawansowanie technologiczne sprawiają, że mało kto przejdzie koło niego obojętnie. Wszystko ma jednak swoją cenę. Konkretną, bo ta startuje od 155 900 zł. Jak do tego dołożymy dodatkowe wyposażenie okaże się, że w szybki sposób wywindujemy ją do poziomu 400 tys. zł (sam wybór wersji R-Dynamic HSE z 2-litrowym silnikiem o mocy 249 KM to wydatek minimum 282 800 zł). To dużo jak na najmniejszego SUV-a marki.

""

fot. moto.rp.pl/Maciej Gis

moto.rp.pl

CZYTAJ TAKŻE: Cupra Formentor: Po raz pierwszy

Jednak w przypadku Range Rovera trzeba cenę rozważyć w inny sposób. Otóż majętne osoby dbające o swoje drugie połowy (Evoque jest uwielbiany przez kobiety, być może właśnie za ową estetyczną poręczność, bo w przypadku większych braci o tę poręczność raczej trudno), wydadzą takie pieniądze, ponieważ jest to auto, które już od samego początku robi dobre wrażenie i pokazuje, że ktoś ma gust i nie chce być jednym z setek tysięcy właścicieli Mercedesów czy BMW. Tutaj liczy się coś więcej i Ci, którzy mają okazję jeździć takimi autami, rozumieją to…

Range Rover Evoque II

Wymiary (długość, szerokość, wysokość mm)4371/1996/1649
Rozstaw osi (mm) 2681
Prześwit (mm)212
Głębokość brodzenia (mm)600
kąt natarcia/kąt zejścia, kąt rampowy (st)22,2/30,6/20,7
Silnik R4 1 998 ccm, benzynowy
Moc 183kW (249 KM)
Maks. moment obrotowy365 Nm / 5500 obr./min
Prędkość maks. (km/h)230
Przyspieszenie 0-100 km/h w s. 7,5
Zużycie paliwa (dane producenta, mieszany) l/100 km według cyklu WLTP9,3
Pojemność bagażnika (l) 472-1166
napęd4WD
cena od (R-Dynamic HSE )282,8 tys. zł
""

fot. moto.rp.pl/Maciej Gis

moto.rp.pl

""

fot. moto.rp.pl/Maciej Gis

moto.rp.pl

""

fot. moto.rp.pl/Maciej Gis

moto.rp.pl

""

fot. moto.rp.pl/Maciej Gis

moto.rp.pl

""

fot. moto.rp.pl/Maciej Gis

moto.rp.pl

""

fot. moto.rp.pl/Maciej Gis

moto.rp.pl

""

fot. moto.rp.pl/Maciej Gis

moto.rp.pl

""

fot. moto.rp.pl/Maciej Gis

moto.rp.pl

""

fot. moto.rp.pl/Maciej Gis

moto.rp.pl

""

fot. moto.rp.pl/Maciej Gis

moto.rp.pl

""

fot. moto.rp.pl/Maciej Gis

moto.rp.pl

""

fot. moto.rp.pl/Maciej Gis

moto.rp.pl

""

fot. moto.rp.pl/Maciej Gis

moto.rp.pl

Nie ma co ukrywać, samochody spod znaku Range Rovera były kojarzone z luksusem oraz możliwościami nieosiągalnymi dla konkurencji. Chwila, przecież te samochody tak naprawdę nigdy nie miały konkurencji. Dlaczego? Czy pamiętacie czasy, kiedy SUV-y nie dominowały na rynku? Choć pamiętamy to jak przez mgłę, to wtedy właśnie swoją władzę pokazywał Range Rover. Marka oferowała samochody luksusowe, które miały możliwości pokonywania bezdroży. Nie mówię tutaj o polnej drodze, gdzie wyzwaniem jest nieco kurzu osiadającego na masce, tylko o prawdziwym terenie, gdzie nawet terenówki z krwi i kości nabierają powietrza i wewnętrznie stwierdzają „dobra damy radę, nie zbłaźnimy się, w końcu podobno do tego nas stworzyli”.

Pozostało 92% artykułu
Za Kierownicą
Aston Martin DB12 Volante: Pozostał tylko on
Za Kierownicą
BMW M2: Ciesz się każdą chwilą
Za Kierownicą
Voyah Free: Chińczyk klasy premium, który chce zgarnąć klientów Audi, BMW i Mercedesa
Za Kierownicą
Jaguar F-Type P450 Convertible: Jego dni dobiegły końca
Materiał Promocyjny
Mity i fakty – Samochody elektryczne nie są ekologiczne
Za Kierownicą
Nissan e-4ORCE: Coś więcej niż napęd na cztery koła