Volkswagen Golf eHybrid: Stara szkoła w nowym wydaniu

Przez ostatnich kilka dekad to właśnie Golf uchodził za wzór klasy kompaktowej. Jednak konkurencja nie śpi, rośnie w sile i naciska na króla kompaktów. Sprawdzamy czy ósma generacja Golfa będzie w stanie obronić dziedzictwo poprzedników.

Publikacja: 02.03.2021 10:18

Volkswagen Golf eHybrid: Stara szkoła w nowym wydaniu

Foto: fot. Iven Bambot

""

fot. Iven Bambot

moto.rp.pl

Trzeba prawdzie spojrzeć w oczy – być może to ostatni Golf w takiej postaci jakiego znamy i do jakiego się przyzwyczailiśmy. Dlaczego? Bo od jakiegoś czasu cała para i środki finansowe idą w Volkswagenie w elektryfikację. Przyszłość to dla pań i panów z Wolfsburga model ID.3, ale raczej nie Golf. Od 1974 roku, czyli przez 47 lat doczekaliśmy się ośmiu generacji tego modelu. Pytanie póki co zostaje otwarte czy Golf będzie musiał ustąpić miejsca wizjonerskiej drodze do elektryfikacji. Nie czas jednak na lament, póki co jest „ósemka” i to w całkiem niezłej formie więc przyjrzymy się jej nieco bliżej.

CZYTAJ TAKŻE: Po 25-latach powraca Volkswagen Polo Harlekin

""

fot. Iven Bambot

moto.rp.pl

Dla mnie Golf to jest jak adidasy – swego rodzaju symbol. Jeden określa kompaktowe auta, drugi sportowe buty. Co za tym idzie taki symbol ma mocną pozycję na rynku, którą trudno podważyć. W XXI wieku hit Volkswagena tylko trzy razy musiał ustąpić miejsce na podium – w 2003 r. Peugeotowi 206, w 2006 Oplowi Astra i w 2007 Peugeotowi 207. Golf pracował na swoją pozycję przez wspomnianych 47 lat, adidas nawet znacznie dłużej. Z wyglądu nowy model nie zawodzi. Jest charakterystyczny słupek C, są kompaktowe wymiary: długość 4,28 metra (Golf VII – 4,25 m), szerokość 1,79 m (Golf VII – 1,79 m) i wysokość 1,46 (Golf VII – 1,49 m). Tak więc nowy jest nieco dłuższy, niższy i tak samo szeroki. Prawie każda część karoserii została zmieniona, a mimo to nadal przy pierwszym spojrzeniu widać, że to Golf. Maska opada zdecydowanie bardziej i niżej (poprawa aerodynamiki z 0,30 na 0,27 plus przepisy zderzenia z pieszymi), przód z wąskimi, standardowo montowanymi reflektorami LED oraz wlot powietrza przeniesiony niemal całkowicie w dolną część zderzaka. Widok z boku pokazuje wysoką linię okien i łagodne linie bez ostrych i wyrazistych przetłoczeń. Za to z tyłu są ostre, dynamiczne kształty świateł. Może trudno będzie mu wygrać w konkursie na najładniejszy samochód kompaktowy, ale bardziej istotny jest tu fakt, że nie można pomylić siódemki z ósemką. Poza tym auto, które ma sprzedać się w milionach egzemplarzy musi, jak zupa pomidorowa przypasować do gustów różnych nabywców.

""

fot. Iven Bambot

moto.rp.pl

Testowy egzemplarz to Golf eHybrid. W ten sposób Volkswagen oznacza hybrydę plug-in czyli taką, którą można naładować z gniazdka. Rozpoznacie ją tylko po dwóch detalach – dodatkowej klapce na przednim lewym nadkolu i pasie świetlnym pomiędzy przednimi lampami. Mały detal, ale w po włączeniu świateł nadaje Golfowi sporo charakteru. Taki oświetlony pas LED ma również ID.3 i to coraz częściej wykorzystywany detal w zelektryfikowanych autach (jest też np. w Mercedesie EQC).

""

fot. Iven Bambot

moto.rp.pl

""

fot. Iven Bambot

moto.rp.pl

Ciekawie wygląda sytuacja napędu, bo w ofercie nowego Golfa są dwie wersje hybrydy plug-in, które różnią się mocą. Ta z oznaczeniem eHybrid jest napędzana 1,4 litrowym silnikiem TSI o mocy 150 KM i silnikiem elektrycznym o mocy 102 KM, co przekłada się na całkowitą moc 204 KM. Model z oznaczeniem GTE ma 245 KM, ale niezależnie od wersji bazę stanowi ten sam silnik 1.4 TSI, który w obydwu przypadkach połączony jest z elektrycznym silnikiem o podobnej mocy (w GTE 110 KM). Mimo rozbieżności w ilości koni mechanicznych komponenty napędowe służące do napędu eHybrid i GTE są identyczne. Różnica polega głównie na systemie zarządzającym wykorzystaniem mocy. Cokolwiek technicznie za tym stoi. Wszystko po to, żeby w agresywniejszym z wyglądu GTE można było liczyć na bardziej sportowy, a w eHybrid ekologiczny charakter.

""

fot. Iven Bambot

moto.rp.pl

Plusem hybrydy plug-in jest to, że możemy nią jeździć bezemisyjnie, czyli wyłącznie na prądzie. Producent obiecuje, że Golf eHybrid posiada maksymalny zasięg jazdy na prądzie, który wyniesie nawet 80 km (GTE 62 km). Wydaje się to całkiem sporo i z racji, że pluginowy Golf zostaje w redakcji na nieco dłużej sprawdzimy to już niebawem. Imponujący wydaje się też być zasięg całkowity, który według normy NEDC wynosi 870 km. Nowy Golf przynajmniej z wyglądu pozostał Golfem. W kolejnych relacjach z testu sprawdzimy jak spisuje się technologia hybrydowa i nie tylko.

CZYTAJ TAKŻE: Volkswagen wprowadza tańsze wersje elektrycznego ID.3

""

moto.rp.pl

""

moto.rp.pl

""

moto.rp.pl

""

moto.rp.pl

Trzeba prawdzie spojrzeć w oczy – być może to ostatni Golf w takiej postaci jakiego znamy i do jakiego się przyzwyczailiśmy. Dlaczego? Bo od jakiegoś czasu cała para i środki finansowe idą w Volkswagenie w elektryfikację. Przyszłość to dla pań i panów z Wolfsburga model ID.3, ale raczej nie Golf. Od 1974 roku, czyli przez 47 lat doczekaliśmy się ośmiu generacji tego modelu. Pytanie póki co zostaje otwarte czy Golf będzie musiał ustąpić miejsca wizjonerskiej drodze do elektryfikacji. Nie czas jednak na lament, póki co jest „ósemka” i to w całkiem niezłej formie więc przyjrzymy się jej nieco bliżej.

Pozostało 86% artykułu
Za Kierownicą
Porsche 911 Dakar RED58 Special: Uszanowanie, panie Sobiesławie
Za Kierownicą
Ford Transit Trail: Dostawczak z twarzą Raptora
Za Kierownicą
Volkswagen ID. Buzz: Wyjątkowość całości
Za Kierownicą
Ford Kuga vs. Toyota Rav4: Podobne, ale nie takie same
Za Kierownicą
Tesla Model S Plaid: Elektryczna bestia