No dobra, z tym mnożeniem wersji może trochę przesadziłem, bo to po modelu Active raptem druga odmiana oparta na Fieście. Ta pierwsza jest czymś więcej niż tylko kolejną wersją Fietsy, bo Active ma swój indywidualny pomysł na siebie. Puma idzie o krok dalej i bazując na miejskim Fordzie w niczym go nie przypomina. Do nowego modelu potrzebna była nowa nazwa, a że Ford ostatnio lubi wyciągać określenia dla wchodzących na rynek modeli z szuflady przeszłości to jest Puma. Tak nazywało się małe coupe produkowane w latach 1997 – 2001, swoją drogą też bazujące na Fieście. Jednak sama nazwa Puma została wykupiona przez Forda w 1995 roku od brazylijskiego producenta motoryzacyjnego, który właśnie tak nazwał swoją markę. Nie szukajmy na siłę podobieństw pomiędzy crossoverem i małym coupe Forda. Nie ma ich. Chociaż na konferencji odpowiedzialny za wygląd tego modelu stylista Thomas Morel próbował tak dobierać słowa i opisywać swój projekt żeby pozostawić jak najwięcej skojarzeń pomiędzy jednym i drugim modelem. Ja tam nic nie widzę poza tym, że stylista Forda ubrany był jak inżynier.
Ford Puma.
Puma dobrze wygląda, szczególnie w pakiecie ST. Ma swoją tożsamość, wyróżnia się, a jednocześnie wpisuje się w pomysł stylistyczny Forda. Jednak nie wygląd czy ergonomia wnętrza najbardziej spodobały mi się w nowej Pumie tylko jej właściwości jezdne. Teoretycznie crossover ma 6 cm wyżej położony środek ciężkości od Fiesty więc właściwości jezdne też powinny być nieco słabsze. W ich określeniu pomogła pogoda. Na górskiej trasie testowej lało jak z cebra. Układ jezdny jest znakomicie zestrojony. Puma nie dość, że prowadzi się neutralnie to dodatkowo nie zrywa przyczepności przy nagłym i mocnym dodaniu gazu (mamy tu tylko przedni napęd) i wszystko co dzieje się z autem dokładnie czuć na kole kierownicy. Jazda po górskiej, wąskiej drodze podczas ulewy to raczej średnia przyjemność. Jednak w Pumie przerodziła się w porcję dobrej, kontrolowanej zabawy. Kochany Fordzie, ogromny plus za układ jezdny. Puma to najlepiej prowadzący się crossover na rynku.
Środek ma typową dla Forda stylistykę. Za kierownicą siedzi się bardzo dobrze i wszystko jest tam gdzie być powinno. Nowe są ciekłokrystaliczne zegary, które zmieniają grafikę w zależności od trybu jazdy. Jest sporo schowków i miejsca na drobiazgi. Jest dobrze usytuowana, ustawiona niemal pionowo półka na indukcyjne ładowanie telefonu, przy której można mieć pewność, że smartfon z niej nie wyleci.