Reklama

Ferrari 12Cilindri: Najbardziej dojrzałe Ferrari w historii

Ferrari 12Cilindri to coś więcej niż kolejny model z Maranello. To pożegnanie z wyjątkowym napędem, a jednocześnie dowód odważnego bycia sobą.

Publikacja: 05.12.2025 07:44

Ferrari 12Cilindri: Najbardziej dojrzałe Ferrari w historii

Foto: Albert Warner

To z pozoru senne miasteczko wydaje się być typowe dla włoskiego regionu Emilia-Romania. Niska zabudowa z piaskowymi fasadami, wąskie uliczki, płaski teren i małe knajpki z siedzącymi przed nimi wieczorem ludźmi. Mieszka tu 17 tys. osób i w co trzeciej rodzinie znajduje się ktoś, kto pracuje dla największego w tym okręgu pracodawcy. Dla Ferrari.  Maranello to serce Ferrari. Od 1943 r. mieści się tu główna siedziba, fabryka i tor testowy. To też mekka dla około 250 tys. turystów rocznie, którzy przyjeżdżają odwiedzić to wyjątkowe miejsce. Tutaj Ferrari to religia. Niemal wszystkie hotele mają pokoje udekorowane zdjęciami i gadżetami tej marki. W Maranello obowiązuje „Ferrari sound law” – w wyznaczonych godzinach dnia na torze Fiorano można testować auta bez ograniczeń głośności. Właściwie wszystko w tym mieście kręci się wokół kultu Ferrari.

Foto: Albert Warner

Na ulicy Via Abetone Inferiore 27 jest słynny wjazd do fabryki. To jeden z obowiązkowych punktów do odwiedzenia w Maranello. Jestem tu nie po to, żeby zrobić sobie pamiątkowe zdjęcie, ale odebrać Ferrari 12Cilindri – czytamy: dodiczi czilińdri. Ferrari świadomie użyło włoskiego zapisu „12Cilindri” zamiast np. „12 Cylinders”, by podkreślić swoje dziedzictwo i nawiązać do klasycznych modeli z lat 60.  Są samochody, które przypominają koncerty – głośne, widowiskowe, pełne efektów. I są takie, które brzmią jak doskonale nastrojony instrument. Ferrari 12Cilindri należy do tej drugiej kategorii. To nie jest już dziki, nieokiełznany potwór jak 812 Superfast. To raczej mistrz, który po latach występów zrozumiał, że prawdziwa siła tkwi w harmonii.

Foto: Albert Warner

Ten samochód to hołd dla tradycji marki – klasyczny V12 zabudowany z przodu, napęd na tylną oś, bez turbodoładowania, bez hybrydy, bez kompromisów. Silnik o pojemności 6,5 l ma moc 819 KM przy 9250 obr./min. To czysta mechanika, ale zaskakująco nowoczesna. Zmienny układ dolotowy, tytanowe korbowody i zawory pokryte warstwą diamentową pozwalają tej jednostce kręcić się aż do 9500 obr./min – z dźwiękiem władcy pewnego swojej potęgi.

Reklama
Reklama

Foto: Albert Warner

Pierwsze kilometry to zaskoczenie. Nowe Ferrari jest... łagodne. Kierownica reaguje precyzyjnie, ale nie nerwowo. Zawieszenie z aktywnymi amortyzatorami wygładza nierówności lepiej niż niejedna limuzyna. Po chwili zaczynasz mu ufać. Układ Side Slip Control 8.0 i aktywna tylna oś robią rzeczy, których nie potrafi żadne inne GT. W zakrętach jest stabilny jak pociąg na szynach, ale jeśli chcesz, pozwoli ci bez wysiłku na zarzucenie tyłem. To Ferrari, które już nie walczy z kierowcą. Ono z nim współpracuje.

Z zewnątrz 12Cilindri wygląda jak współczesna reinterpretacja Daytony 365 GTB/4 – długie, niskie nadwozie z monumentalną maską, geometryczne światła i przód przypominający maskę odrzutowca. To czysta forma, pozbawiona zbędnych ozdób. Z tyłu są aktywne klapy aerodynamiczne, które podnoszą się o 10 stopni, gdy auto wykryje odpowiednie przyspieszenia boczne lub wzdłużne.  We wnętrzu cyfrowe zegary o przekątnej 15,6 cala, osobny ekran dla pasażera, minimalistyczna deska rozdzielcza. Środek może nie jest tak teatralnie wspaniały jak w Astonie Vanquishu, ale każde wciśnięcie gazu rekompensuje brak przesadnej dekoracji. Szkoda tylko, że Ferrari upiera się przy upstrzonej funkcjami i dotykowymi przyciskami kierownicy.

W świecie, gdzie cisza stała się cnotą, 12Cilindri pozwala jeszcze posłuchać, jak brzmi mechaniczne życie. Dźwięk przypomina orkiestrę grającą symfonię. Nie jest głośny, ale pełen napięcia – jak preludium, które zawsze kończy się eksplozją emocji przy 9500 obr./min. Ferrari twierdzi, że to jego „najpełniejsze GT w historii”. I trudno się z tym nie zgodzić. To auto potrafi być ciche i głośne, delikatne i agresywne. To relaksujące Gran Turismo, które w jednej chwili potrafi przeistoczyć się w rasowy supercar, który zostawia za sobą na asfalcie echo spalonej gumy. To samochód, którym można przejechać 1000 km, wysiąść bez bólu pleców – i wciąż mieć w oczach łzy wzruszenia po każdym tonie V12.

12Cilindri nie jest bestią. To dżentelmen w garniturze z włoskiego jedwabiu – silny, świadomy i cholernie pewny siebie. Dla purystów może zbyt grzeczny. Dla reszty świata – po prostu doskonały. Ferrari zamknęło pewien rozdział. Zanim świat pogrąży się w ciszy elektryfikacji, Maranello dało nam jeszcze jeden koncert. I być może – ostatni prawdziwy V12 w historii motoryzacji, który naprawdę brzmi jak Ferrari.

Za Kierownicą
Aston Martin Vanquish: Powrót na szczyt
Za Kierownicą
Elektryczny Raj. Jak Alpy zamieniły się w gigantyczny ładowarkę
Za Kierownicą
Skoda Elroq 50 czy 85? Która wersja elektrycznego SUV-a ma więcej sensu
Za Kierownicą
Sprawdzamy Porsche Cayenne. Pustynia Błędowska zamiast autostrady
Materiał Promocyjny
Startupy poszukiwane — dołącz do Platform startowych w Polsce Wschodniej i zyskaj nowe możliwości!
Za Kierownicą
Seal 06 DM-i Touring: BYD stawia na kombi. Hybryda plug-in z zasięgiem 1300 km
Materiał Promocyjny
Nowa era budownictwa: roboty w służbie ludzi i środowiska
Reklama
Reklama
REKLAMA: automatycznie wyświetlimy artykuł za 15 sekund.
Reklama
Reklama