Zresztą „dobrze wyglądać” to mało powiedziane. Gdy samochód wszedł na rynek, otrzymał nagrodę „Red Dot: Best of the Best” – najbardziej prestiżowe wyróżnienie w świecie stylistów. I naprawdę trudno się z tą oceną kłócić.
Oczywiście MX-5 pozostaje ściśle dwuosobowa. Nie ma tu nawet imitacji tylnej kanapy. Każdy centymetr został dokładnie wykorzystany. Każdy. I to jest pewien problem. Ergonomia nie stoi na najwyższym poziomie. Uchwyty na napoje umieszczone są z tyłu, za łokciami kierowcy i pasażera. Brakuje kieszonek w drzwiach, nie ma nawet schowka na rękawiczki. Owszem, Mazda ma niewielką skrytkę z tyłu, za fotelami, ale sięgnięcie do niej w trakcie jazdy wymaga mistrzowskiego poziomu jogi albo innej Kamasutry. Ale nie będę złorzeczyć na projektantów wymyślających takie rozwiązania. Bo wszystko – wbrew pozorom – jest dokładnie przemyślane. Ten samochód został stworzony w tylko jednym celu – ma jeździć po krętych drogach jak żaden inny na świecie. A to oznacza wręcz fanatyczną dbałość o idealny rozkład masy – co do grama.
Mały, trzycylindrowy silnik z turbiną? Nie tu! MX-5 napędza wolnossąca, dwulitrowa jednostka o mocy 160 KM. To wspaniała jednostka. Dobrze brzmi i chętnie wchodzi na wysokie obroty. Osiągi są całkowicie wystarczające. Do 100 km/h samochód rozpędza się w 7,4 s., a strzałka prędkościomierza kończy bieg na 215 km/h. Do wersji RF można zamówić skrzynię automatyczną. Pogarsza nieco przyspieszenie i prędkość maksymalną – o odpowiednio sekundę i 19 km/h, ale jej zalety docenimy stojąc w porannych korkach. To bardzo dobra skrzynia. Szybko i płynnie zmienia przełożenia, reaguje na polecenia kierowcy. Ale jakoś w tym samochodzie nie do końca pasuje. Mała, sportowa Mazda powinna mieć ręczną skrzynię. To przecież bezkompromisowe auto dla nastawionego na pełną kontrolę kierowcy. Mając automat – owszem – chciałem jeździć jak najwięcej, ale nie chciałem jeździć tak, jak MX-5 jeździć się „powinno”.
Mazda MX-5 RF / fot. Mazda
Japoński roadster ma właściwie tylko jeden prawdziwy minus. Niestety choć dach składa się dość szybko (12 sekund), to całą operację można wykonywać tylko do prędkości 10 km/h. Czyli w praktyce – jedynie stojąc. Jeżeli na autostradzie spotka nas nagły deszcz, to trudno, trzeba będzie moknąć. Z pozytywów – nie zajmuje w ogóle miejsca w bagażniku, który zawsze będzie miał pojemność 131 litrów. Owszem, nie jest to wiele, ale jeżeli ktoś chce mieć chcesz praktyczny samochód, to raczej kieruje wzrok zupełnie na inny segment rynku.