Z jednej strony świetnie, że piąta generacja CR-V nareszcie pojawiła się w Europie. Z drugiej szkoda, że tak długo Honda kazała czekać klientowi na Starym Kontynencie na nowy model, który obecnie wcale nie jest już taki nowy. Fakty są takie, że piątą generację CR-V przedstawiono w październiku 2016 roku, a 21 grudnia 2016 roku trafiła do sprzedaży w USA. Po dwóch latach nareszcie również europejscy klienci Hondy mogą kupić nowego CR-V. Dwa lata to w życiu produkcyjnym modelu bardzo długi czas. To w wielu wypadkach rok przed pierwszym, modelowym faceliftingiem. Przez dwa lata dziecko nauczy się chodzić, przez dwa lata można rozpocząć i skończyć wojnę, dwa lata trwają procesy sądowe, dwa lata chodzi w ciąży słoń indyjski, mniej więcej co dwa lata premierę ma kolejna generacja iPhona. Jakby nie liczyć to szmat czasu, w którym świat idzie do przodu, w tym motoryzacja również. Trochę szkoda, że Honda traktuje Europę jako rynek B. Accorda też nam zabrali.
CR-V się zmienia. Ma turbodoładowany silnik i można go zamówić w wersji siedmioosobowej. Auto nieco urosło. Kilka centymetrów większy rozstaw osi (plus 40 mm), dłuższa i szersza karoseria, większy prześwit. Tak powstał najbardziej obszerny CR-V w historii. Również bagażnik jest duży generacji. Zmieści się tu aż 561 litrów bagażu. W wersji siedmioosobowej 472 litry. W tej klasie więcej pomieści tylko Skoda Kodiaq. Po złożeniu siedzeń (składane są jednym ruchem) otrzymujemy płaską podłogę i możliwość załadowania przedmiotów o długości 1,80 metra. Klapę bagażnika możemy otwierać ruchem stopy pod zderzakiem.