Tesla ma złą reputację, jeśli chodzi o jakość wykonania swoich pojazdów. Właściciele narzekają na źle spasowane elementy karoserii, ubytki lakieru, odpadające elementy czy trzeszczące plastiki wewnątrz. I chociaż w ostatnich latach Tesla zrobiła postępy w zakresie poprawy jakości, to najnowszy zgłoszony problem maluje przerażający obraz kontroli jakości tych aut. Na Twitterze pojawił się wpis właściciela nowiutkiej Tesli Model Y, w której podczas jazdy autostradą z rodziną odpadła kierownica. Na szczęście podczas tego incydentu nie jechał za nim żaden samochód i mógł bezpiecznie zjechać na pobocze. Zamieścił także zdjęcia i film przedstawiający zwisającą kierownicę podczas oczekiwania na lawetę.

Czytaj więcej

BMW iVision Dee: Samochód jak kameleon zamienia kolory nadwozia

To nie pierwsza taka sytuacja. W 2020 roku właściciel Tesli Model 3, który przejechał swoim samochodem 340 mil (około 550 km) od dostawy, znalazł się w tej samej sytuacji: podczas cofania kierownica po prostu została mu rękach. Tesla odebrała samochód i zwróciła go następnego dnia z prawidłowo zamocowaną kierownicą. Stwierdzono brak śruby mocującej kierownicę do kolumny kierownicy. Aktualne zajście jest na tyle kuriozalne, że Tesla początkowo za naprawę obciążyła właściciela kwotą 103,96 USD (ok. 450 zł) za naprawę, jednak potem wycofała się z wystawionego rachunku. Właściciel feralnego egzemplarza chce zwrócić auto i żąda zwrotu pełnej kwoty jakie za nie zapłacił.

Czytaj więcej

Tesla z rekordowym przychodem