Nikt nie chce aut po carsharingu

Carsharing jest określany mianem przyszłości transportu osobistego. W połączeniu z elektromobilnością (pojazdy elektryczne) miał stanowić odpowiedź na konieczność zmniejszenia emisji substancji szkodliwych w miastach. Okazuje się jednak, że auta wprowadzone 10 lat temu w Paryżu obecnie niszczeją i nie ma na nie chętnych.

Publikacja: 15.03.2021 06:58

Nikt nie chce aut po carsharingu

Foto: fot. AdobeStock

Samochody elektryczne wynajmowane na minuty miały być remedium na korki oraz zanieczyszczenie powietrza. W Paryżu przetarg na wprowadzenie carsharingu wygrała Grupa Bollore, która zaproponowała nieduże samochody elektryczne na bazie Bluecar, których zasięg wynosił ok. 250 km. Zgodnie z planami przetargowymi, półtora roku od startu, gotowych miało być 1100 stacji ładowania, które miały obsługiwać 1740 aut. Zakładano również, że w pierwszym roku od uruchomienia usługi, skorzysta z niej 19 tys. klientów. Realia okazały się być inne. W 2012 roku do dyspozycji było jedynie 515 stacji ładowania, a z carsharingu skorzystało zaledwie 3 tys. osób.

CZYTAJ TAKŻE: Firmy carsharingowe otrzymają dostęp do policyjnej bazy kierowców

""

Foto: moto.rp.pl

Najprawdopodobniej głównym problem paryskiego carsharingu były samochody. Małe zasięgi oraz brak wsparcia dla szybkiego ładowania sprawił, że ich funkcjonalność była ograniczona. Do tego pojawiły się problemy z akumulatorami. Okazało się, że przy ich wychłodzeniu i rozładowaniu do zera, nie dało się ich ponownie naładować. Niepowodzenie projektu carsharingu w Paryżu spowodowało, że samochody zostały wystawione na sprzedaż. Cenę ich odsprzedaży skalkulowano (4-6,5 tys. euro). Okazuje się jednak, że nikt nie chce ich kupić. Nie jest to zaskoczenie, biorąc pod uwagę ich stan. Zdjęcia opublikowane na Twitterze mówią same za siebie. Dodatkowo nie wiadomo w jakim stanie są ich akumulatory.

""

fot. Vega Gex.

Foto: moto.rp.pl

""

fot. Vega Gex.

Foto: moto.rp.pl

CZYTAJ TAKŻE: PKP uruchomiło własny carsharing

Carsharing oparty wyłącznie na samochodach elektrycznych nie sprawdza się również w Polsce. Z rynku wycofali się tacy operatorzy jak: Vozilla, PGE Mobility, eCar od Taurona, GreenGoo, a ostatnio również InnogyGO! W Polsce wynajem krótkoterminowy nie opiera się jedynie na miejskich podróżach, a też na tych dalszych. To z kolei oznacza problemy dla aut zasilanych z gniazdka.

Samochody elektryczne wynajmowane na minuty miały być remedium na korki oraz zanieczyszczenie powietrza. W Paryżu przetarg na wprowadzenie carsharingu wygrała Grupa Bollore, która zaproponowała nieduże samochody elektryczne na bazie Bluecar, których zasięg wynosił ok. 250 km. Zgodnie z planami przetargowymi, półtora roku od startu, gotowych miało być 1100 stacji ładowania, które miały obsługiwać 1740 aut. Zakładano również, że w pierwszym roku od uruchomienia usługi, skorzysta z niej 19 tys. klientów. Realia okazały się być inne. W 2012 roku do dyspozycji było jedynie 515 stacji ładowania, a z carsharingu skorzystało zaledwie 3 tys. osób.

Tu i Teraz
Kolejna niemiecka marka zniknie z rynku. Poddostawca branży moto ogłasza upadłość
Tu i Teraz
Nowy znak drogowy na europejskich drogach. Co oznacza biały romb?
Tu i Teraz
Znana marka motoryzacyjna uratowana. Znaleziono nowego inwestora
Tu i Teraz
Nowy cios w gospodarkę Niemiec. Strajk w fabrykach Volkswagena
Materiał Promocyjny
Przewaga technologii sprawdza się na drodze
moto
Dyrektor generalny giganta motoryzacyjnego rezygnuje ze stanowiska
Materiał Promocyjny
Transformacja w miastach wymaga współpracy samorządu z biznesem i nauką