W zeszłym roku na warszawskich ulicach, w wypadkach zginęło 35 osób – czytamy w raporcie o stanie bezpieczeństwa dróg w stolicy. Sześć lat temu liczba ofiar śmiertelnych była dwukrotnie większa (74 osoby w 2013 roku). Na uwagę zasługuje również miesiąc grudzień. Jest to trudny czas, ponieważ pośpiech i roztargnienie często prowadzi do poważnych w skutkach konsekwencji. W minionym roku tak nie było, gdyż w ostatnim miesiącu 2019 roku nikt nie zginął. Raport opublikowany przez Zarząd Dróg Miejskich (ZDM) opiera się na podsumowaniu roku zeszłego. Jednak na dzień dzisiejszy można zakładać, że bieżący roku zginie jeszcze mniej osób. Do czerwca na warszawskich drogach śmierć poniosło 19 osób (w 2019 były to 22 osoby).
CZYTAJ TAKŻE: Z kategorią B w przyszłości będziesz mógł więcej
– Każdy śmiertelny wypadek to ludzka tragedia, dotykająca całe rodziny. W zeszłym roku było ich wciąż o 35 za dużo, dlatego przed nami nadal wiele pracy. Ale liczby wskazują, że zmierzamy w dobrym kierunku. Warto skutecznie diagnozować przyczyny, organizując kompleksowe audyty miejsc niebezpiecznych czy co roku drobiazgowo analizując dane. Warto działać według planu, a nie prześcigać się w obietnicach, gdy akurat temat robi się głośny. Warto wreszcie przy każdej, nawet najdrobniejszej przebudowie, planować ją pod kątem poprawy bezpieczeństwa pieszych, rowerzystów i kierowców. Tak właśnie postępujemy w stolicy – mówi Łukasz Puchalski, dyrektor Zarządu Dróg Miejskich.
Warszawska statystyka nie każdego może przekonywać. W końcu cały czas giną ludzie. Jednak przy dokładnym przeanalizowaniu sytuacji Polski, okaże się, że stolicy udało się zejść poniżej 20 śmiertelnych ofiar wypadków drogowych na milion mieszkańców. Współczynnik ten dla całej Unii Europejskiej wynosi 49, a dla Polski w skali kraju – 76. Tym samym warszawski wynik jest 4-krotnie mniejszy niż średnia krajowa. Wyjeżdżając ze stolicy już nie można się czuć tak bezpiecznie. Na samym Mazowszu odnotowano w zeszłym roku 469 wypadków śmiertelnych, czyli 86 osób na milion mieszkańców.