Rządzący Białorusią od 26 lat były dyrektor sowchozu lubi chwalić się swoim garażem. Ma w nim co najmniej siedem pojazdów. Historia Tesli Model S rzekomo podarowanej Aleksandrowi Łukaszence przez Elona Muska, obiegła świat. W 2019 r dyktator opowiedział dzieciom jednej z białoruskich szkół, że elektryczny samochód, który „od czasu do czasu testuje”, podarował mu osobiście amerykański wizjoner.
Tesla Model S.
Elon Musk szybko zaprzeczył temu na portalu społecznościowym. Prezydenckie biuro prasowe wyjaśniło potem, że samochód jest „z fabryki”, przypomina rosyjska gazeta RBK. Cena takiego auta waha się od 330 tys zł do 650 tys zł. Średnia płaca na Białorusi w tym roku to równowartość 2000 zł. W rzeczywistości tak zarabia się głównie w Mińsku. Reszta folwarku Łukaszenki to płace na poziomie 1200-1500 zł miesięcznie. Na prezydencie auto złożyło się więc tysiące Białorusinów i nie tylko na to jedno.
Geely Emgrand EV.
W garażu prezydenta stoi też drugi samochód elektryczny – chiński Geely Emgrand EV. To podarunek Chińczyków, którzy robią z Białorusią kokosowe interesy. Auto jest w Chinach produkowane od 2015 r. Model z garażu Łukaszenki osiąga do 140 km/h i na jednym ładowaniu akumulatora może pokonać do 330 km. Nie jest to ulubiona maszyna dyktatora. Nikt nigdy go w niej nie widział. Może dlatego, że cena pojazdu nie zbija z nóg. Auto kosztuje ok. od 18 tys dol do 25 tys dolarów.