Jak uratować rynek samochodowy po pandemii?

W czasie kryzysu finansowego w 2008 roku światowy rynek samochodowy i producentów uratowały pomoc państwowa, programy „gotówka za złomowanie” oraz wielka promocja SUV-ów, które umożliwiły branży wypracowanie wyższej marży zysku. Jak będzie teraz?

Publikacja: 12.05.2020 11:40

Jak uratować rynek samochodowy po pandemii?

Foto: moto.rp.pl

Ludzie, którzy wcześniej korzystali z transportu publicznego, chętniej teraz wsiadają do własnych aut. Nie muszą zakładać maseczek czy nie czują zagrożenia ze strony innych współpasażerów. Samochód będzie także w tym roku najczęściej wykorzystywanym środkiem transportu na wakacje, bo transport lotniczy ruszy bardzo powoli i obawy przed wsiadaniem do samolotu są jeszcze bardzo silne. Pociągi z kolei traktowane są podobnie jak tramwaje i autobusy. Czyli jeśli nie trzeba nimi koniecznie jechać, to nie jeździmy. Za jazdą samochodami przemawia także tanie paliwo, które pewnie nieco zdrożeje, ale nie ma co obawiać się w krótkim czasie powrotu do cen ropy powyżej 60 dol. za baryłkę, a co za tym idzie nawet u najbardziej chciwych dystrybutorów ceny E95 nie powinny przekroczyć 5 złotych za litr.

""

Foto: moto.rp.pl

Jako pierwszy powinien się w tej sytuacji ożywić rynek aut używanych — uważa Dariusz Balcerzyk, analityk Samaru. Jego zdaniem nie ma co liczyć na powrót do popytu sprzed kryzysu na rynku aut nowych. — Nowe auta w Polsce kupują przede wszystkim firmy, które są w bardzo trudnej sytuacji i jest mało prawdopodobne, aby chciały inwestować w odnowienie floty. Zresztą najczęściej mają auta solidne, które spokojnie wytrzymają jeszcze pół roku, a nawet dłużej, do czasu kiedy wyklaruje się sytuacja. A to właśnie firmy są dostawcami sprawdzonych aut używanych na polskim rynku — dodaje analityk Samaru. Brak dostaw aut z tego źródła, zamknięte granice oraz kłopoty z rejestracją kupionych pojazdów są powodem, dla którego od marca do kwietnia spadała. —Maj jeszcze będzie trudny, ale miesiącem testowym będzie czerwiec — uważa Dariusz Balcerzyk.

""

Foto: moto.rp.pl

Nabierze znaczenia sprzedaż online, która już na dobre ruszyła w Niemczech i Francji. Natomiast należy liczyć się ze spadkiem zainteresowania współużytkowaniem aut, bo można przewidzieć opór przed wsiadaniem do auta, którym nie wiadomo kto wcześniej jechał. Że firmy udostępniające auta do takiego wykorzystania będą je odkażać? Fizycznie nie jest możliwe zapewnienie takiej usługi, a jeśli już któryś z dostawców się zobowiąże do tego, to wynajęcia auta na godziny – dni , będzie domagał się dodatkowej dopłaty.

""

Foto: moto.rp.pl

Lekcje z przeszłości
W łagodzeniu skutków pandemii Covid-19 powinniśmy pamiętać o lekcjach, jakie odrobiliśmy podczas kryzysu 2008/2009 – uważa Stephen Rattner, amerykański ekonomista, którego prezydent Barack Obama zrobił odpowiedzialnym za wsparcie motoryzacji w 2009 roku. Tak więc już teraz w USA jeśli jakaś firma korzysta ze wsparcia publicznego, nie ma prawa do podwyższania zarobków zarządu, ani wykupowania własnych akcji. Zaś pomoc państwa w firmach, które jej potrzebują ma zostać wymieniona na udziały. Te zapisy to nauczka z czasów, kiedy w 2008 roku prezesi General Motors, Forda i Chryslera przylecieli własnymi samolotami do Waszyngtonu na pierwsze spotkanie dotyczące rządowego wsparcia i spotkali się z wielką krytyką. Na kolejne Rick Wagoner przyjechał z Detroit do stolicy samochodem, a odległość 850 km pokonał w niecałe 9 godzin. Pomoc dostał, ale szybko stracił stanowisko. Przejęcie udziałów w koncernach motoryzacyjnych wtedy w USA spotkało się z wielką krytyką liberalnych ekonomistów. Ostro wtedy skrytykował Baracka Obamę „The Economist”, który potem w 2010 roku napisał „Wszystko mogło się zakończyć jedna wielką katastrofą. Ale się nie zakończyło. I jesteśmy winni przeprosiny” – napisał tygodnik.

CZYTAJ TAKŻE: Rynek niemiecki w 2019 r. Udział silników benzynowych spadł bardziej niż diesli

""

Foto: moto.rp.pl

Czy wróci złomowanie
W Niemczech, Francji i Hiszpanii już głośno mówi się o nowym programie złomowania aut. W Niemczech już spotyka się z krytyką, bo mimo obecnego kryzysu, koncerny motoryzacyjne nadal są bogate. Tyle, że motoryzację tak, jak każdą inną branżę boli konieczność zamknięcia fabryk na ponad miesiąc, bliska zeru sprzedaż w marcu i kwietniu oraz konieczność reorganizacji pracy, w tym takie ustawienie pracowników , aby byli w bezpiecznej odległości od siebie. Producenci aut chcieli jednak uruchomić taśmy jak najszybciej, mając świadomość, że ich przestój powoduje nie tylko spadek podaży na rynku, ale i stwarza potężne kłopoty kooperantom, którzy mogą tego kryzysu nie przetrwać. Skutki takiej lawinowej reakcji mogą okazać się katastrofalne. Europejska motoryzacja daje pracę 13,8 mln osób — wynika z danych ACEA. Dlatego właśnie rządy są gotowe pomóc nawet tym firmom, które są bogate.

""

Foto: moto.rp.pl

Nie oznacza to oczywiście, że producenci sami nic nie robią,żeby wydostać się z zapaści. Volkswagen właśnie poprawił warunki leasingu i finansowania sprzedaży, jakie oferuje na rynku niemieckim. Dorzuca do tego ubezpieczenie od utraty pracy przez kupującego auto. Program wspierania sprzedaży ruszył w ostatni piątek, 9 maja i potrwa do 31 lipca. — Chcemy dać silny impuls do tego, by konsumenci wrócili do dilerów – tłumaczy Jürgen Stackmann, członek zarządu Grupy VW odpowiedzialny za sprzedaż. Niemiecki instytut badania nastrojów konsumencki GfK uważa, że nastrojowy dołek w Niemczech był już w kwietniu. Zachęty dla kupujących oferują także inne firmy i hojni są również Japończycy, co jest nowością.

""

Foto: moto.rp.pl

CZYTAJ TAKŻE: Wirus demoluje polski rynek aut

Nadal jednak dilerzy nie mają klientów, a w każdym razie jest ich za mało. Steve Rattner, amerykański inwestor uważa, że tym razem trzeba będzie zastosować kombinację różnych środków wspierających branżę. Nie wyklucza, że ponowne przejmowanie udziałów w firmach prywatnych do czasu, kiedy kryzys przeminie jest dobrym i sprawdzonym sposobem, bo daje gwarancje, że publiczne pieniądze nie zostaną zmarnowane. Jürgen Stackmann zgadza się z nim w pełni. Ale dodaje : — Na razie Niemcy zanotowali utraconą produkcję 2,3 mln aut, a wszyscy w drugim kwartale będziemy mieli straty. I nie jest tak, to brak popytu jest najbardziej dotkliwy dla dilerów. To, czego potrzebujemy najbardziej, to powrotu pozytywnych nastrojów konsumenckich. Do tego potrzebne jest wsparcie dla całej gospodarki — mówi wiceszef Grupy VW.

Ludzie, którzy wcześniej korzystali z transportu publicznego, chętniej teraz wsiadają do własnych aut. Nie muszą zakładać maseczek czy nie czują zagrożenia ze strony innych współpasażerów. Samochód będzie także w tym roku najczęściej wykorzystywanym środkiem transportu na wakacje, bo transport lotniczy ruszy bardzo powoli i obawy przed wsiadaniem do samolotu są jeszcze bardzo silne. Pociągi z kolei traktowane są podobnie jak tramwaje i autobusy. Czyli jeśli nie trzeba nimi koniecznie jechać, to nie jeździmy. Za jazdą samochodami przemawia także tanie paliwo, które pewnie nieco zdrożeje, ale nie ma co obawiać się w krótkim czasie powrotu do cen ropy powyżej 60 dol. za baryłkę, a co za tym idzie nawet u najbardziej chciwych dystrybutorów ceny E95 nie powinny przekroczyć 5 złotych za litr.

Pozostało 86% artykułu
Tu i Teraz
Restart Jaguara z nowym logotypem. Nie każdemu się spodoba
Tu i Teraz
Elon Musk rośnie w siłę. Większy stan konta i polityczna kariera
Tu i Teraz
Niemiecka marka motoryzacyjna przenosi produkcję do Tajlandii
Tu i Teraz
Na stacjach jest już nowe paliwo. Sprawdź czy tankujesz je do zbiornika
Materiał Promocyjny
Klimat a portfele: Czy koszty transformacji zniechęcą Europejczyków?
Tu i Teraz
Kulturowa rewolucja w Hyundaiu. Pierwszy cudzoziemiec pokieruje koreańskim koncernem