– Ograniczenie prędkości jest merytorycznie mile widziane – podaje Neues Deutschland. Gazeta dodaje, że „ukrócenie piractwa drogowego zwiększa bezpieczeństwo na drogach”, przy tym spada zużycie paliwa i emisja dwutlenku węgla. Według Darmstädter Echo, większość kierowców jeździ z prędkością do 130 km/h także na tych odcinkach, gdzie ograniczenia prędkości nie obowiązują. Więc limity można byłoby wprowadzić bez większego problemu. – Akumulatory naszych nowych elektrycznych samochodów, które wszyscy powinniśmy kupować, przy dużej prędkości szybko się wyczerpią – argumentuje gazeta. – Obecnie nikomu nie udaje się jechać przez Niemcy stałą prędkością 200 km/h. A kto koniecznie chce pędzić, może to robić na torze wyścigowym Nuerburgring – dodaje Neue Osnabrücker Zeitung.
Deutsche Welle cytuje także Freie Presse z Chemnitz, która przypomina, że podjęta w Bundestagu w październiku inicjatywa Zielonych dotycząca wprowadzenia ustawy ograniczającej prędkość do 130 km/h została co prawda odrzucona, jednak przegłosowanie zmian nastąpi prędzej czy później. W listopadzie niemiecka minister środowiska Svenja Schulze nie wykluczyła takich zmian idąc za przykładem Holandii. Holenderski premier Mark Rutte ogłosił, że od 2020 roku w Holandii będzie obowiązywał limit 100 km/h na wszystkich autostradach w kraju. Kwestia ograniczenia prędkości na niemieckich autostradach wałkowana jest od dłuższego czasu. Na razie prędkość 130 km/h jest jedynie zalecana. W pozostałych krajach Unii Europejskiej limity na autostradach wynoszą od 100 do 140 km/h. Jednak za wprowadzeniem ograniczeń, obok ekspertów d/s bezpieczeństwa, opowiadają się właśnie organizacje ekologiczne.
CZYTAJ TAŻE: Francja wycofuje się z zaostrzonych limitów prędkości