Nareszcie ktoś się zabrał za wyrastające niczym grzyby po deszczu i to w najmniej oczekiwanych miejscach progi zwalniające. Poseł PO Janusz Lassota uważa, że progi spełniają swoją rolę w spowalnianiu ruchu, ale „leżący policjanci” stwarzają zagrożenie i zwiększają stężenie szkodliwych pyłów. Dlatego też parlamentarzysta skierował interpelację do ministra infrastruktury, w której zauważa, że progi zwalniające mogą być niebezpieczne.

""

Foto: moto.rp.pl

W interpelacji Lassota opisuje, że „Przejazd przez próg z prędkością większą niż dopuszczalna powoduje podbicie kół samochodu i dyskomfort dla kierowcy i pasażerów, przez co skłania do przejeżdżania przez niego z ograniczoną prędkością, zazwyczaj 20 lub 30 km/h”. Dalej jest już konkretniej: „progi zwalniające generują wibrację i hałas, narażają zdrowie mieszkańców, kierowców i bezpieczeństwo pasażerów karetek pogotowia, w zimie utrudniają odśnieżanie, a także niszczą auta (m.in. zawieszenie pojazdów, przedwczesne zużycie amortyzatorów, hamulców, drążków i wahaczy), a hamujące samochody zwiększają stężenie szkodliwych pyłów.”

ZOBACZ TAKŻE: Stowarzyszenie chce zmian zasad parkowania na chodniku

Poseł Lassota całkiem słusznie zwraca uwagę w swojej interpelacji, że na Zachodzie Europy zamiast progów zwalniających coraz częściej stosuje się zwężenia dróg, szykany i innego rodzaju rozwiązania, które nie mają opisywanych wad. Tymczasem w Polsce stały się  prawdziwą plagą. Dodatkowo niejasne przepisy umożliwiają wręcz dowolną interpretację w ich wysokości, szerokości i sposobie budowy. Najwyższy czas zrobić z tym porządek.