Sypie się rządowy program wsparcia elektrycznych aut

Jeszcze większym problemem od niższych, niż wcześniej zapowiadano, dopłat do zakupu elektrycznych samochodów może się okazać sposób ich rozdysponowania. Nie wiadomo, jak będą dzielone i dla ilu chętnych wystarczy.

Publikacja: 10.02.2020 21:12

Sypie się rządowy program wsparcia elektrycznych aut

Foto: moto.rp.pl

Im bliżej do uruchomienia przedsięwzięcia mającego rozkręcić elektromobilność w Polsce, tym rośnie liczba niewiadomych. – Ministerstwo Klimatu nie podaje żadnych konkretów, krążą jedynie plotki i domysły. Nie wiemy, czego można się spodziewać – mówią przedstawiciele branży motoryzacyjnej. Najpierw perspektywa obniżek mocno zachęciła potencjalnych klientów. Przykładowo na elektryczną Skodę Citigo wpłynęło kilkaset zamówień. Auto kosztuje obecnie od 81,9 tys. zł, więc z dopłatą w pierwotnej wersji (ograniczonej do 30 proc. ceny wyjściowej) kosztowałaby 57,3 tys. zł. Sporo zamówień zebrali dilerzy Volkswagena na model up!. Ceny niektórych aut były specjalnie dopasowywane pod program dotacji. – Obniżyliśmy ceny Nissana Leaf do takiego poziomu, aby wszystkie egzemplarze w wersji wyposażeniowej Acenta z akumulatorem o pojemności 40 kWh mieściły się w limicie 125 tys. zł brutto – informuje Dorota Pajączkowska z polskiego oddziału Nissan Sales CEE. W efekcie zebrano 300 zamówień. Trzeba było ściągać dodatkową partię samochodów z Europy Zachodniej.

""

Skoda Citigo-e_iV.

Foto: moto.rp.pl

Teraz dilerzy mogą mieć problem ze sprzedażą zamówionych samochodów. Ale jeszcze większym problemem będzie zniechęcenie klientów do e-aut. – Rynek już wcześniej zaakceptował dopłatę w wysokości 37,5 tys. zł, na taką kwotę nastawili się klienci – mówi Maciej Mazur, prezes Polskiego Stowarzyszenia Paliw Alternatywnych. Według Wojciecha Ososia, dyrektora PR Opel Poland i Groupe PSA, sprzedaż w pełni elektrycznych samochodów w Polsce jest na śladowym poziomie w stosunku do innych krajów europejskich. Potwierdzają to dane za styczeń – tylko 23 e-auta trafiły do klientów indywidualnych. – To jasno pokazuje konieczność silnego wsparcia dla zakupu i upowszechniania samochodów elektrycznych, a pozostawienie już ogłoszonych warunków wsparcia dla osób fizycznych to warunek, aby klienci segmentu aut miejskich widzieli samochody elektryczne jako realną alternatywę dla swojej mobilności – twierdzi Osoś.

""

Elektryczna Corsa.

Foto: moto.rp.pl

""

Foto: moto.rp.pl

Zdaniem Doroty Kozłowskiej z Peugeot Polska zdecydowana większość klientów uzależnia realizację zamówień od uzyskania ogłoszonych w grudniu dopłat w wysokości 30 proc. ceny samochodu. – Brak dopłat w takim kształcie odbije się z pewnością negatywnie na sprzedaży, szczególnie modeli z segmentów tzw. popularnych, które jak Peugeot e-208 w cenie 124,9 tys. zł spełnia kryteria rozporządzenia – mówi Kozłowska.

""

Peugeot-e-208.

Foto: moto.rp.pl

Jak stwierdza Łukasz Zadworny, dyrektor marki Volkswagen, choć ostateczna wysokość dopłat jest niezwykle istotna, to jednak równie ważny jest próg cenowy. – Decyzję o objęciu dopłatami wyłącznie takich aut elektrycznych, których cena nie przekracza 125 tys. zł, można uznać za zachowawczą – powiedział „Rzeczpospolitej” Zadworny. I przyznał, że opóźnienia i zamieszanie wokół dopłat powoduje problemy z opracowaniem oferty modelu Volkswagena ID.3, będącego najbardziej wyczekiwaną premierą wśród samochodów elektrycznych w tym roku.

""

Volkswagen ID.3.

Foto: moto.rp.pl

Według Marka Koniecznego, prezesa Związku Dealerów Samochodów, wysokość dopłat nie jest wcale najważniejszym elementem tego, co dzieje się wokół programu wsparcia zakupów e-aut. – Podstawowy element bałaganu, który się wytworzy, to będzie kwestia przyznawania dotacji. Na Słowacji zorganizowano to jak zakupy biletów na mecz i dotacje skończyły się w 4 minuty. W Polsce będzie tak samo – uważa Konieczny. Jednakże branża nie traci nadziei, że zainteresowanie e-samochodami nie osłabnie. – Ten wzrost jest spowodowany częściowo propozycją dopłat, ale jego głównymi czynnikami są wzrost świadomości społeczeństwa dotyczący elektromobilności oraz większa dostępność samochodów – uważa Michał Dziwulski z Hyundai Motor Poland. – Obecnie realizujemy założony plan w stopniu bardzo dobrym i nie obserwujemy rezygnacji z zamówień. Klienci czekają na rozwój wydarzeń i ogłoszenie ostatecznej formy i wysokości dopłaty – komentuje Klaudyna Gorzan, kierownik PR marki Skoda.

CZYTAJ TAKŻE: Marek Konieczny, prezes Związku Dilerów Samochodów: Jeszcze poczekamy na elektryki

""

Hyundai Kona Electric.

Foto: moto.rp.pl

Im bliżej do uruchomienia przedsięwzięcia mającego rozkręcić elektromobilność w Polsce, tym rośnie liczba niewiadomych. – Ministerstwo Klimatu nie podaje żadnych konkretów, krążą jedynie plotki i domysły. Nie wiemy, czego można się spodziewać – mówią przedstawiciele branży motoryzacyjnej. Najpierw perspektywa obniżek mocno zachęciła potencjalnych klientów. Przykładowo na elektryczną Skodę Citigo wpłynęło kilkaset zamówień. Auto kosztuje obecnie od 81,9 tys. zł, więc z dopłatą w pierwotnej wersji (ograniczonej do 30 proc. ceny wyjściowej) kosztowałaby 57,3 tys. zł. Sporo zamówień zebrali dilerzy Volkswagena na model up!. Ceny niektórych aut były specjalnie dopasowywane pod program dotacji. – Obniżyliśmy ceny Nissana Leaf do takiego poziomu, aby wszystkie egzemplarze w wersji wyposażeniowej Acenta z akumulatorem o pojemności 40 kWh mieściły się w limicie 125 tys. zł brutto – informuje Dorota Pajączkowska z polskiego oddziału Nissan Sales CEE. W efekcie zebrano 300 zamówień. Trzeba było ściągać dodatkową partię samochodów z Europy Zachodniej.

Tu i Teraz
Bytom z odcinkowym pomiarem prędkości. Utrudnienia na obwodnicy Aglomeracji Śląskiej
Tu i Teraz
Restart Jaguara z nowym logotypem. Nie każdemu się spodoba
Tu i Teraz
Elon Musk rośnie w siłę. Większy stan konta i polityczna kariera
Tu i Teraz
Niemiecka marka motoryzacyjna przenosi produkcję do Tajlandii
Materiał Promocyjny
Klimat a portfele: Czy koszty transformacji zniechęcą Europejczyków?
Tu i Teraz
Na stacjach jest już nowe paliwo. Sprawdź czy tankujesz je do zbiornika