Obecnie wydaje się, że Tesla produkuje już wystarczającą liczbę pojazdów, by myśleć o takich planach, jednak podstawą floty Robotaxi mają być samochody od klientów, którym właśnie zakończył się leasing. W ten sposób na rynku będzie mniej używanych Tesli, co z kolei może doprowadzić do wyższych cen. Po za tym Tesla nie musi oferować na wolnym rynku samochodów poleasingowych, na które – przez większe zużycie baterii – wcale nie będzie łatwo znaleźć nowego odbiorcę.
Tesla Model 3.
Foto: moto.rp.pl
Eksperci śledzą plany Muska dotyczące autonomicznej floty taksówek ze sceptycyzmem. Na przykład firma Waymo (zależna od Alphabet/Google), która specjalizuje się w opracowywaniu autonomicznych technik jazdy, twierdzi, że dojście do momentu, w którym auta będą poruszały się po drogach publicznych bez kierowcy może trwać nieco dłużej niż początkowo zakładano. Waymo, w przeciwieństwie do Tesli, jest liderem w autonomicznych technologiach jazdy.
Elon Musk przekonuje, że może zaoferować bezpieczne w pełni autonomiczne samochody.
Foto: moto.rp.pl
Cały branża pracująca na samochodami autonomicznymi była w 2018 roku w szoku, kiedy zmodernizowane przez Ubera na samojezdne Volvo XC90 doprowadziło do pierwszego, śmiertelnego wypadku. Pieszy pchał rower z zawieszoną, plastikową torbą zwisającą z kierownicy. Systemy wykrywania Ubera najwyraźniej rozpoznały tylko plastikową torbę i sklasyfikowały ją jako „nieistotny przedmiot”. Tym samym pozwoliły pojazdowi kontynuować jazdę nie zmniejszając nawet prędkości. Wtedy dla wszystkich inżynierów zaangażowanych w autonomiczną jazdę stało się jasne, że jak bardzo długa droga jest do bezpiecznego, w pełni autonomicznego samochodu. Elon Musk zdaje się tych problemów nie widzieć i obiecuje coś, co póki co jest technicznie niewykonalne.
ZOBACZ TAKŻE: Tesla w kłopotach finansowych? Zaskakująca rezygnacja z olbrzymiej inwestycji