Reklama
Rozwiń
Reklama

GM na wojnie z dostawcami. Tysiące firm z ultimatum, które wstrząśnie rynkiem moto

General Motors zrobił to, o czym inni amerykańscy producenci na razie tylko mówią po cichu. Koncern z Detroit nakazał kilku tysiącom swoich dostawców całkowite odcięcie łańcuchów dostaw od Chin – i to w zaledwie dwa lata.

Publikacja: 24.11.2025 16:47

GM chce się do 2027 r. pozbyć chińskich komponentów w północnoamerykańskiej produkcji aut

GM chce się do 2027 r. pozbyć chińskich komponentów w północnoamerykańskiej produkcji aut

Foto: mat. prasowe

Wewnętrzne wytyczne, opisane przez Business Times i Reuters, nie pozostawiają wątpliwości: do 2027 r. chińskich komponentów w północnoamerykańskiej produkcji GM ma już nie być. Dla globalnej branży to trzęsienie ziemi, które może wyznaczyć nowy kierunek dla całego sektora automotive. Decyzja GM nie jest działaniem impulsywnym. Odcinanie chińskich powiązań zaczęło się jeszcze pod koniec 2024 r., ale wiosną 2025 proces  gwałtownie przyspieszył. Powód jest prosty: eskalacja napięć między USA a Chinami, seria nowych ceł oraz strach przed kolejnymi blokadami eksportowymi. Administracja Donalda Trumpa prowadzi politykę handlowych „szarpnięć” – nagłych zmian taryf, groźby sankcji, nieprzewidywalne windowanie stawek. Chińska odpowiedź jest równie nerwowa: ograniczenia eksportu surowców, kontrola nad półprzewodnikami, a nawet zatrzymanie wysyłek komponentów firmy Nexperia do Europy, co jesienią niemal zatrzymało produkcję aut wielu marek. GM uznał, że sytuacja wykroczyła poza poziom akceptowalnego ryzyka i że pora przestać reagować – pora działać.

Dostawcy: „To ogromny wysiłek. Każdy próbuje ratować się jak może”

Polecenie GM jest jasne: eliminacja komponentów, surowców i półproduktów pochodzących z Chin. Alternatywne źródła? Ameryka Północna, kraje sojusznicze, rynki bez ryzyka sankcji. Oprócz Chin na czarną listę trafiają też Rosja i Wenezuela. Jedno z najtrudniejszych wyzwań dotyczy elektroniki, oświetlenia, przetworników, układów sterujących, form do tłoczenia metalu – sektorów, w których Chiny mają globalną dominację. Wielu dostawców mówi wprost: to projekt, który w normalnych warunkach trwałby 5–10 lat. GM daje im 24–30 miesięcy. „To ogromny wysiłek. Dostawcy desperacko szukają zamienników” – powiedział jeden z menedżerów dużej firmy produkującej komponenty.  Przenoszenie produkcji wiąże się z kosztami – nowymi fabrykami, certyfikacją jakości, zmianą logistyki i renegocjacją kontraktów. Dla części małych poddostawców może być to zbyt duże obciążenie, co grozi falą konsolidacji rynku. To jeden z efektów, których GM jest świadomy – ale gotów ponieść, by odzyskać kontrolę nad własnym łańcuchem dostaw.

Czytaj więcej

General Motors niespodziewanie koryguje kurs. Priorytetem znów silniki spalinowe

Mary Barra, CEO GM, od kilku lat mówi o „budowaniu odporności łańcucha dostaw”. W praktyce oznacza to inwestycje we własne źródła surowców: udziały w kopalni litu w Nevadzie, współpraca z amerykańskimi producentami metali ziem rzadkich, dywersyfikacja rynku półprzewodników. Zmiana filozofii jest fundamentalna: branża przez trzy dekady kupowała tam, gdzie było najtaniej. Teraz priorytetem jest przewidywalność. Jak powiedział niedawno Shilpan Amin, szef globalnych zakupów w GM: „Cena przestała być najważniejsza. Najważniejsze jest to, czy będziemy w ogóle mieli części”. Taki kurs wymusza polityka. W kwietniu Chiny zablokowały eksport elementów z metalami ziem rzadkich, co wywołało panikę. W październiku rozszerzyły listę zakazów. Każdy taki ruch powoduje skokowe ryzyko zatrzymania produkcji u producentów w USA i Europie. GM nie chce więcej funkcjonować w takiej sinusoidzie.

Sektor automotive reaguje. GM przeciera szlak

W teorii takie działania powinny podjąć wszystkie amerykańskie koncerny. W praktyce GM robi to najodważniej i najbardziej systemowo. Ford stawia na lokalizację produkcji baterii, Stellantis modernizuje zakłady w USA, Tesla ma własną sieć częściowo uniezależnioną od Chin, ale żadne z nich nie wezwało publicznie kilku tysięcy dostawców do całkowitego uniezależnienia się. Nowa strategia GM może stać się wzorem obowiązkowym – szczególnie jeśli administracja USA wprowadzi kolejne zachęty lub ulgi dla firm zwiększających udział krajowych dostawców.

Reklama
Reklama

Najważniejsze pytanie brzmi jednak, jak ta rewolucja przełoży się na koszty produkcji i ceny aut? Dostawcy ostrzegają, że produkty wytwarzane poza Chinami są średnio 15–30 proc. droższe. GM świadomie idzie w to ryzyko – uznając, że utrzymanie dostaw ważniejsze jest niż walka o każdy cent na części. To może oznaczać, że w nadchodzących latach samochody produkowane w USA będą drożeć szybciej niż przewidywano. Ale alternatywą byłaby nieprzewidywalność, przerwane linie montażowe i jeszcze większe straty.

Nowy globalny rozdział motoryzacji

Ruch GM to coś więcej niż zmiana listy dostawców. To symbol nowej epoki, w której łańcuchy dostaw przestają być globalne, a stają się geopolityczne. Gdzie współzależność USA–Chiny, przez trzy dekady uznawana za „naturalną”, zamienia się w strategiczne ryzyko. Transformacja, którą zaczyna GM, może wywołać efekt domina. Jeśli Detroit zacznie odcinać się od Chin, europejscy gracze – szczególnie ci silnie obecni w USA – mogą zostać do tego pośrednio zmuszeni. A to będzie oznaczało największą reorganizację globalnych łańcuchów dostaw od czasu wejścia Chin do WTO w 2001 r. Jedno jest pewne: decyzja GM stanie się studium przypadku. Czy amerykański gigant poradzi sobie bez Chin? Czy dostawcy udźwigną koszty? I jak zareaguje Pekin? Najbliższe dwa lata pokażą, czy „ultimatum 2027” stanie się początkiem nowego porządku w światowej motoryzacji – czy tylko odważnym eksperymentem, który pociągnie za sobą ogromne koszty.

Czy wiesz, że…
- GM było w latach 2000–2010 największym producentem aut w Chinach. Partnerstwo SAIC–GM uchodziło za wzorowe, a chińskie zakłady GM produkowały nawet więcej aut niż niektóre fabryki w USA.
- W 2023 r. aż 1/3 wszystkich światowych półprzewodników pochodziła z Chin lub była tam pakowana. Dlatego wycofanie się z chińskich źródeł to logistyczne wyzwanie bez precedensu.
- Chiny kontrolują ok. 70 proc. globalnego rynku metali ziem rzadkich, a w niektórych kategoriach nawet 90 proc. To kluczowe materiały dla silników elektrycznych, układów kierowniczych i elektroniki.

Czytaj więcej

Toyota wjeżdża do USA z miliardami dolarów. To największa ofensywa w historii marki

Wewnętrzne wytyczne, opisane przez Business Times i Reuters, nie pozostawiają wątpliwości: do 2027 r. chińskich komponentów w północnoamerykańskiej produkcji GM ma już nie być. Dla globalnej branży to trzęsienie ziemi, które może wyznaczyć nowy kierunek dla całego sektora automotive. Decyzja GM nie jest działaniem impulsywnym. Odcinanie chińskich powiązań zaczęło się jeszcze pod koniec 2024 r., ale wiosną 2025 proces  gwałtownie przyspieszył. Powód jest prosty: eskalacja napięć między USA a Chinami, seria nowych ceł oraz strach przed kolejnymi blokadami eksportowymi. Administracja Donalda Trumpa prowadzi politykę handlowych „szarpnięć” – nagłych zmian taryf, groźby sankcji, nieprzewidywalne windowanie stawek. Chińska odpowiedź jest równie nerwowa: ograniczenia eksportu surowców, kontrola nad półprzewodnikami, a nawet zatrzymanie wysyłek komponentów firmy Nexperia do Europy, co jesienią niemal zatrzymało produkcję aut wielu marek. GM uznał, że sytuacja wykroczyła poza poziom akceptowalnego ryzyka i że pora przestać reagować – pora działać.

Pozostało jeszcze 84% artykułu
Reklama
Producenci
Europa rozdarta jedną z najważniejszych decyzji w historii motoryzacji
Materiał Promocyjny
Twoja gwiazda bliżej niż myślisz — Mercedes Van ProCenter
Producenci
Niemieccy giganci w opałach. Mercedes, Porsche w kryzysie, BMW gra inaczej
Producenci
Mercedes pod presją: Zysk spadł o połowę. Chiny i cła uderzają w giganta
Producenci
Porsche notuje największy spadek zysków w historii. Marka znów walczy o przetrwanie
Materiał Promocyjny
Cyberprzestępcy zwiększają skalę ataków na urządzenia końcowe – komputery i smartfony
Producenci
Były szef Stellantisa ostrzega: koncern może się rozpaść, jeśli nie odzyska równowagi
Reklama
Reklama
REKLAMA: automatycznie wyświetlimy artykuł za 15 sekund.
Reklama
Reklama