Ostateczny koniec produkcji jakiegoś modelu może być momentem refleksji. Czy to już na zawsze? Czy może kiedyś powróci? W tym roku – biorąc pod uwagę samochody dostępne na polskim rynku – takich aut nie było wiele.
BMW 6 coupé (2003 – 2018)
fot. BMW
„Szóstka” odchodzi, by zrobić miejsce dla bardziej luksusowej, szybszej i jeszcze ładniejszej nowej serii „osiem”. Przeżyła 15 lat w dwóch inkarnacjach. Duchowa następczyni sportowego wozu z przełomu lat 70 i 80, nigdy nie osiągnęła tak kultowego statusu, jednak sprzedawała się dobrze i była sporym sukcesem dla Bawarczyków. Wszyscy, którzy widzieli już na żywo nowe coupé BMW, które pojawi się na rynku już w listopadzie, żegnają serię 6 bez większego żalu. Mówią, że to był świetny samochód, ale teraz czas na coś jeszcze lepszego. Ja jednak mam sentyment do odchodzącej „bety”, szczególnie w czterodrzwiowej postaci – i tej będzie mi naprawdę brakowało. Tradycję szóstki, ale już nie jako coupé, kontynuuje debiutujący w 2017 r., podążający za nowymi modami model Gran Tourismo.
Citroen C4 (2004 – 2018)
fot. Citroen
Rynek kompaktów jest coraz trudniejszy. Gdy rośnie moda na SUV-y i crossovery, to właśnie tradycyjne samochody klasy średniej i średniej-niższej najbardziej na tym cierpią. Pozostają w ofercie tylko te, które wybierają korporacyjni menadżerowie dla swoich flot firmowych. Ofiarą zmiennych gustów klientów padł też model C4 (a wraz z nim nieco bardziej „podkręcony” brat DS4), który przeżył zaledwie dwa pokolenia. Niezłe auto, które niczym specjalnym się nie wyróżniało na tle ogromnej konkurencji. Na pocieszenie – pamięć o nim nie zniknie zupełnie. Człon „C4” zachowują w swoich nazwach m.in. minivan C4 Spacetourer i wspaniały C4 Cactus.