Elektryczne fantazje

Nasze samochody marzeń mają przynajmniej 8 cylindrów, niesamowite osiągi i piękną sylwetkę. Jednak świat staje się coraz bardziej ekologiczny, więc ryczące, paliwożerne potwory powoli wymierają. Czy można je czymś zastąpić?

Publikacja: 08.09.2018 20:07

Elektryczne fantazje

Foto: Infiniti Prototype 9 / fot. Infinity

O portfele i dusze klientów można walczyć na różne sposoby. Także rozbudzając tęsknotę za czymś, co na razie można zobaczyć tylko przez szybkę, ale nie da się tego kupić. Wybraliśmy dziś trzy takie modele, w których jest to coś, a jednocześnie są pojazdami ekologicznymi, napędzanymi silnikami elektrycznymi. Dobra wiadomość jest taka, że każdy z tych samochodów istnieje, nie jest tylko rysunkiem na desce projektantów. Zła, że seryjna produkcja żadnego z nich nie jest planowana. Przynajmniej na razie.

Renault ZOE e-sport

Małe, praktyczne i powolne. Porządny miejski elektrowóz, nie budzący większych emocji. Jego największa zalet to solidny zasięg, dochodzący do nawet 400 km na jednym ładowaniu. Ale ta wersja to zupełnie co innego.

""

fot. Renault

moto.rp.pl

Ma moc 460 koni. W aucie segmentu B. I jeszcze 650 Nm momentu obrotowego. Do 100 km/h dochodzi w 3,2 sekundy, a swoją maksymalną prędkość 210 km/h osiąga w niecałe 10 s. Tylko zapomnijcie w nim o tym, że elektryczne auta są ciche. Małe Renault ryczy jak startujący odrzutowiec. I to właśnie jest w nim piękne.

Czy ruszy seryjna produkcja? Francuzi wciąż się wahają, ale puszczają też nieśmiałe przecieki, że jest to możliwe i to nie dalej niż za dwa lata. Muszą jedynie dopracować pojemniejsze akumulatory, bo obecne starczają zaledwie na 15 minut jazdy z pełną prędkością. Czekamy!

Infiniti prototype 9

Inspiracją dla tego projektu były odnalezione szkice konstruktorów z dawno nieistniejącej firmy Prince Motor. To byłą pierwsza japońska marka premium, działająca w latach 50. i 60., kiedy to została wykupiona i wchłonięta przez Nissana. Jeden z szefów Infiniti wymyślił więc ćwiczenie dla swoich pracowników – mieli narysować samochód wyścigowy, jaki stworzyliby pracując w tamtych latach. Efekt był na tyle dobry, że postanowiono wcielić go w życie.

""

fot, Infiniti

moto.rp.pl

Zgodnie z klimatem wyścigów Grand Prix, samochód jest jednoosobowy. Wykończona czarną skórą z czerwonymi przeszyciami kabina jest elegancka, ale i spartańska – nic nie odwraca uwagi kierowcy od drogi i prowadzenia maszyny. Wprowadzono jednak także kilka elementów charakterystycznych dla współczesnych samochodów Infiniti. To chociażby grill chłodnicy z motywem podwójnego łuku czy „rekinie skrzela” za przednimi kołami.

Pojazd rozwija moc tylko 148 KM, ale mimo tego jego osiągi są całkiem niezłe. Do 100 km/h przyspiesza w 5,5 sekundy. Gorzej z prędkością maksymalną, bo ta wynosi 170 km/h. Jest kompletnie niepraktyczny i absolutnie wspaniały.

Skoda Element

Pamiętacie Skodę Buggy 736 z 1972 roku? Nie? Naprawdę? Szczerze mówiąc ja też nie. Ale ktoś u naszego południowego sąsiada pamięta. I to na tyle dobrze, że postanowił przygotować jej duchowego następcę. Konkretnie zaś studenci – zespół 22 młodych ludzi szkolących się w czeskiej firmie pracował nad Skodą Element od października 2016 r. Projektowi poświęcili około 1500 godzin i w ten sposób stworzyli gotowy pojazd. Element to czwarty koncept Skody przygotowany przez studentów.

""

fot. Skoda

moto.rp.pl

Bazą był najmniejszy model czeskiego producenta – miejski Citygo. Najmniej zmieniono projekt wnętrza – większość elementów jest dokładnie taka sama, jak w standardowym czeskim maluchu. Za to cała reszta jest gruntownie zmieniona. To typowe plażowe buggy. Długie na zaledwie 3,5 metra. Nie ma drzwi ani okien. W środku – miejsce tylko dla dwóch osób.

""

fot. Skoda

moto.rp.pl

W przeciwieństwie do dwóch poprzednich modeli, ten samochód nie jest specjalnie szybki. Napędzający go elektryczny silnik został pożyczony z modelu Volkswagen e-UP! i rozwija skromną moc 82 KM. Do 100 km/h przyspiesza w równe 13 sekund i osiągnie najwyżej 130 km/h. Także jego zasięg nie jest żadną rewelacją, bo jest to zaledwie 160 km na jednym ładowaniu. A i to w teorii. Ale to nie szkodzi, bo urok tego pojazdu kryje się zupełnie gdzie indziej. To pojazd do wakacyjnego relaksu. Do tego stopnia, że to nie tylko samochód, a również plażowa sala kinowa. Na wewnętrznej stronie klapy bagażnika umieszczono telewizor o 108 calowej przekątnej ekranu i potężny zestaw nagłośnienia. Nic tylko brać i jechać nad morze.

O portfele i dusze klientów można walczyć na różne sposoby. Także rozbudzając tęsknotę za czymś, co na razie można zobaczyć tylko przez szybkę, ale nie da się tego kupić. Wybraliśmy dziś trzy takie modele, w których jest to coś, a jednocześnie są pojazdami ekologicznymi, napędzanymi silnikami elektrycznymi. Dobra wiadomość jest taka, że każdy z tych samochodów istnieje, nie jest tylko rysunkiem na desce projektantów. Zła, że seryjna produkcja żadnego z nich nie jest planowana. Przynajmniej na razie.

Pozostało 87% artykułu
Parking
Mazda CX-5 – wszystko, co dobre, ma swój koniec
Materiał Promocyjny
Ukryj auto, odzyskaj spokój i przestrzeń
Parking
Międzynarodowy dzień dbania o samochód
Parking
Opel Roks-e: Tylko do miasta
Parking
Nowa Kia Sportage zaprojektowana specjalnie dla Europy