Smog, tłok i hałas. Przedzieram się przez ludzkie mrowisko na chodniku południowoteherańskiej ulicy, przy której kwitnie handel. Wychodzące na chodnik sklepy obwieszone ubraniami, stragany pełne wszystkiego, a pomiędzy nimi ukryte niewielkie punkty gastronomiczne, z których dolatuje zapach pieczonego mięsa. Nagle dostrzegam pędzącego prosto na mnie dorodnego szczura. Odruchowo odskakuję w bok i niemal wpadam pod motor, który zatrzymuje się w ostatniej chwili. To wszystko dzieje się na chodniku. Ulicą sunie – a raczej pędzi – sznur samochodów. Nawet nie tylko sznur, co bezładna gromada. Tak ciasna, że motorom trudno przeciskać się między autami, więc wjeżdżają na chodnik. Piesi ustępują im pierwszeństwa w myśl powszechnej w Azji zasady, że z większym się nie wygra.
Po ulicach Teheranu każdy jeździ w swoją stronę / fot. Regina Skibińska
Ulice w Teheranie cieszą się zasłużoną opinią jednych z najkoszmarniejszych na świecie. W przewodniku wyczytałam, że mogą zaszokować nawet osoby, które odwiedziły wiele azjatyckich metropolii. Ci, którzy w Azji nigdy nie byli, będą zaś przerażeni. Gdy w środku nocy jadę z lotniska Chomeiniego wygodną autostradą do centrum stolicy Iranu, wydaje mi się, że autor przewodnika przesadził. Miasto jest wyludnione, a taksówkarz jedzie przepisowo. Za to gdy rano wychodzę na ulicę miasta, mam wrażenie, że wpadłam do ula.
CZYTAJ TAKŻE: Kuba: Ostatnie chwile motoryzacyjnego skansenu
Szybko pojmuję, dlaczego Teheran ma fatalną reputację. Ruch jest intensywny, jak to w Azji, i jak to w Azji jedyną obowiązującą zasadą jest troska każdego użytkownika ruchu o to, by właśnie jemu nic się nie stało, co przekłada się w praktyce na ustępowanie większym i silniejszym oraz lekceważenie słabszych użytkowników dróg. W Teheranie zasada ta została doprowadzona do perfekcji. Jeżeli zdarzają się gdzieś światła, to są one jedynie wskazówką do tego, żeby ewentualnie nieco zwolnić, zwłaszcza gdy przy okazji ruchem kieruje policjant. Przy tym wszystkim Teheran nie jest ekstremalnie zakorkowany (choć „zwyczajnie” zakorkowany oczywiście jest), jak można by się spodziewać biorąc pod uwagę fakt, że pojazdy wszelkiego rodzaju jeżdżą we wszystkich kierunkach na raz. Może w tym szaleństwie jest metoda?