Zła passa zaczęła się od aresztowania prezesa Sojuszu Nissan/Renault prawie rok temu. A potem było już tylko gorzej. Nissan Motor.co poinformował, że wszystkie prognozy zysku i wypłaty dywidendy są nieaktualne. Efektem jest spadek notowań samego Nissana na giełdzie tokijskiej ( o 4,5 proc. we środę 13 listopada), akcje Renaulta staniały o 1 proc., co oznacza 16 proc. spadek ceny od początku roku. Nie ma co się temu dziwić, bo to właśnie Francuzi z powodu korporacyjnej awantury w sojuszu stracą najwięcej w sytuacji, kiedy Renault ma 43 proc. akcji Nissana. Tyle,że Renault jest sama z siebie bogatą firmą i nie ma problemu z przetrwaniem chwilowych ograniczeń w dopływie gotówki.
Japoński koncern robi co się da, aby odzyskać dawną prężność. Właśnie zaczyna kolejny proces restrukturyzacji, podczas którego pracę straci 12,5 tys. osób. Tyle,że po zapowiedzi pogorszenia się sytuacji finansowej należy wnioskować, że zyski z cięć nie pojawiły się zgodnie z oczekiwaniami i nie są w stanie zrównoważyć spadku sprzedaży , ani niekorzystnych dla Japończyków zmian kursów walutowych oraz wzrostu cen surowców.