Informacje o zmianach kadrowych dyrektor generalny FCA, Mike Manley miał podać do końca września. Ale czekał do 1 października. Dlaczego? Na pewno nie będzie go można o to spytać podczas rozpoczynającego się 2 października salonu samochodowego w Paryżu. Manley uznał, że wystawianie się w stolicy Francji jest zbyt drogie i mija się z celem.
Nikt nie ma wątpliwości, że przed Gorlierem trudne zadanie przywrócenia blasku europejskiej części koncernu, gdzie praktycznie każda fabryka, także ta podobno najlepsza – w Tychach – ma nadwyżki mocy produkcyjnych. A na rynku „błyszczą” jedynie Jeep i Fiat 500. Dlatego nikt nie ma wątpliwości, że perspektywicznie Manley postawi przede wszystkim na amerykańskie ramię FCA, bo tam są pieniądze.
CZYTAJ TAKŻE: Sergio Marchionne, legendarny szef Fiata Chryslera, nie żyje
Gorlier jest weteranem branży. Zanim został europejskim szefem FCA, podlegały mu Magneti Marelli i Mopar. Zanim doszło do tej nominacji, murowanym kandydatem wydawał się również Włoch, Alfredo Altavilla, wieloletni współpracownik zmarłego latem Sergio Marchionne, któremu podlegał Fiat. Tyle, że Alavilla liczył na coś więcej, widział się na stanowisku zmarłego nagle szefa. Tymczasem rada nadzorcza wybrała szefującego wcześniej Jeepowi Manleya.
Michael „Mike” Manley zastąpił na stanowisku szefa FCA zmarłego Sergio Marchionne / fot. Troy Harvey/Bloomberg