W rozmowie z portalem epiotrkow.pl młodszy brygadier Wojciech Pawlikowski z Państwowej Straży Pożarnej w Piotrkowie swierdził, że w Tesli zapaliły się ogniwa elektryczne i ten fakt znacznie utrudnił opanowanie pożaru. - Taki pożar jest ciężki do ugaszenia, bo reakcja, która zachodzi w uszkodzonych ogniwach elektrycznych cały czas podtrzymuje proces spalania. Udało nam się obniżyć temperaturę palących się ogniw. W wyniku pożaru nikt nie odniósł obrażeń. Z powodu znacznego zadymienia wstrzymaliśmy ruch na skrzyżowaniu przy ul. Wojska Polskiego – przekazał mediom mł. bryg. Wojciech Pawlikowski z KP PSP w Piotrkowie Trybunalskim.

Czytaj więcej

Akcje Tesli szukają dna. W firmie nadchodzi fala zwolnień. Zaszkodził Elon Musk?

Na miejsce sprowadzony został kontener, w którym miał być zatopiony samochód w celu schłodzenia ogniw,. To bardzo częsta metoda gaszenia elektrycznego samochodu. Jednak ostatecznie zrezygnowano z takiego rozwiązania. - Reakcja, która zachodzi w tych uszkodzonych ogniwach, sama podtrzymuje proces spalania i reakcję egzotermiczną. Udało nam się obniżyć temperaturę tych ogniw. Na miejsce sprowadziliśmy także kontener. Jeśli będzie taka potrzeba, ten samochód zostanie po prostu zatopiony w wodzie i te ogniwa doprowadzone do takiej temperatury, gdzie ta reakcja termiczna już nie będzie zachodzić – tłumaczy Pawlikowski.

Gaszenie samochodów elektrycznych to spory problem. Ty bardziej, że służby ratunkowe mają niewielkie doświadczenie w gaszeniu aut z bateriami litowo-jonowymi i często nie mają odpowiedniego sprzętu. Jeśli zapali się akumulator wysokonapięciowy, jego ugaszenie jest możliwe tylko przy użyciu wody. Dlatego zdarza się, że służby rozcinają obudowę akumulatora, żeby nalać wody do środka i skutecznie ugasić ogniwa. Czasami straż używa do gaszenia kontener wypełnionego wodą.

Czytaj więcej

Lexus Electrified Sport: Coupe trafi do produkcji najpóźniej w 2030 roku