Mamy kolejny rok spadku sprzedaży w tym segmencie motoryzacji, a na słabnącym rynku widać coraz większą popularność luksusowych motocykli z potężnymi silnikami nad tanimi 125-tkami. Duża w tym rola firm. To ich właścicieli i menedżerów stać na taki dwukołowy luksus. Rzecz jasna, korzystają przy tym z leasingu.
Miejski motocykl Suzuki GSX / fot, Piotr Zając
Minione 12 miesięcy, a zwłaszcza końcówka roku, nie były dla branży szczególnie satysfakcjonujące. W całym 2018 r. liczba rejestracji nowych jednośladów zmalała w porównaniu z poprzednim rokiem o prawie 31 proc. do niespełna 31 tys. motocykli i motorowerów. Ubyło zwłaszcza tych drugich: sprzedano 16,4 tys. sztuk, co oznacza spadek w ujęciu rocznym aż o 44,5 proc. W przypadku motocykli wyniki nie były aż tak złe, bo tu popyt zmniejszył się o 3,4 proc. do 14,5 tys. sztuk. W każdym razie widać, że po dobrym 2016 r., gdy wcześniejsze rozszerzenie liczby uprawnionych do prowadzenia motocykli o pojemnościach do 125 cm3 wywołało na rynku prawdziwy boom, liczba zainteresowanych jednośladami topnieje.
CZYTAJ TAKŻE: Yamaha Tracer 700: Jadowity owad do połykania zakrętów
Tegoroczna sprzedaż byłaby zapewne jeszcze mniejsza, gdyby nie pospieszne zakupy spowodowane zmianami w przepisach. Otóż grudzień 2018 r. był ostatnim miesiącem, w którym można było rejestrować motocykle z końcowej partii produkcji, które nie spełniały jeszcze normy Euro 4 (od 2020 r. jednoślady obowiązuje nowa norma Euro 5). To skłoniło poszczególne marki do intensywnych działań promocyjnych, by pozbyć się takich maszyn. – Mogło się to przyczynić do dobrych wyników rejestracji w drugim półroczu 2018, kiedy wszystkie miesiące, oprócz grudnia, przynosiły poprawę w stosunku do roku poprzedniego – podaje PZPM.