Zacznijmy od tego, że musimy być tam, gdzie są nasi klienci. Niekoniecznie w luksusowym otoczeniu. Raczej tam, gdzie wystawiane są dzieła sztuki, gdzie są eleganckie sklepy. To stamtąd pochodzi nasz klient.
CUPRA Ateca.
Foto: moto.rp.pl
Czy budowanie takich salonów wystawowych jest elementem przemian, jakie przechodzi teraz sam proces sprzedaży samochodów?
Rzeczywiście cyfryzacja mocno weszła w naszą branżę i wiele z procesów wyboru samochodu przeniosło się do Internetu, zwłaszcza kiedy klient przygotowuje się do podjęcia ostatecznej decyzji. Rzadko wtedy chodzi do dilera. Tyle, że kupno auta nadal nie odbywa się tak samo, jak kupno chociażby butów, które zamawia się sieci, a jeśli się nie spodobają, odsyła się je nadawcy w tym samym pudełku. Kiedy kupuje się takie auta, jak Cupra, to jednak idzie się je zobaczyć, trzeba się nim przejechać, wybrać punkt obsługi, gdzie będzie serwisowane. Czyli część „cyfrowa” pełni rolę informacyjną, ale potem do tego procesu wchodzi człowiek którego nazywamy Cupra Master, prawdziwy pasjonat marki.
Co dla pana jest najważniejsze w budowaniu , a właściwie odświeżaniu marki?
Dotarcie do grupy młodych pasjonatów motoryzacji. Gdyby w przypadku Cupry chodziło wyłącznie o dodatkową markę już silnego produktu, nie sądzę, żeby taki projekt miał ręce i nogi. I nie łudzę się, że szybko osiągniemy sukces. Marka jeszcze nie jest dobrze znana, czeka nas duży wysiłek, ale wspólnie z marketingiem i siecią dilerską jesteśmy dobrze przygotowani. Mimo że nieustannie słyszymy, że marki raczej powinny się konsolidować, bo na nowe miejsca raczej już nie ma. Tymczasem moim zdaniem właśnie przyszedł najlepszy czas, żeby się porwać na takie zadanie. Nasza branża przeżywa teraz rewolucję związaną z elektryfikacją i uważam, że ta rewolucja właśnie jest dla nas wielką szansą. Mamy już przecież elektrycznego Tavascana, którego pokazaliśmy we Frankfurcie, mamy Formentora – hybrydę doładowywaną z gniazdka. Jest jeszcze specjalna edycja Cupra Ateca. Mamy czym zaskoczyć.