Jaką drogę przeszedł SEAT od załamania na początku tego stulecia do obecnej sytuacji, kiedy praktycznie trafiacie w potrzeby rynku z każdym modelem?
Przyszedłem tutaj w 2015 roku i wiedziałem, że muszę sobie poradzić z problemami. SEAT tracił pieniądze przez 10 kolejnych lat i wyraźnie odstawał od pozostałych marek Grupy VW. Ale jednocześnie zaskoczyło mnie, jak dobra jest to firma, choć patrząc na skalę działalności operacyjnej czy udziały w rynku wrażenie było zupełnie inne. Dzisiaj SEAT jest największą firmą przemysłową w Hiszpanii, wypracowującą prawie 1 proc. hiszpańskiego PKB i odpowiadającą za 3 proc eksportu — za granicę wysyłamy 80 proc. naszej produkcji. Bezpośrednio zatrudniamy 15 tys. osób, pośrednio dajemy zatrudnienie ponad 100 tysiącom. Pracujemy na trzy zmiany, a niektóre modele produkujemy w innych fabrykach Grupy VW. Mamy za sobą trzy rekordowe lata, ten rok także powinien być bardzo dobry i jestem spokojny o przyszłość.
Fot. Pau Barrena/Bloomberg
Czy przy takim wykorzystaniu mocy produkcyjnych nie planujecie budowy nowych fabryk?
Nie mamy takich planów jeśli chodzi o Europę. Chociaż rzeczywiście dużo się zmieniło od czasów, kiedy największym moim problemem było wykorzystanie mocy SEATa tutaj, w Hiszpanii. W Martorell, w niektórych okresach sięgało niespełna 50 proc. Dzisiaj to niemal 100 proc. Dla całej Grupy VW ma to ogromne znaczenie, ponieważ jesteśmy 3. co do wielkości fabryką w całym koncernie. Natomiast jeśli okaże się, że potrzebujemy zwiększyć produkcję, to rozejrzymy się po innych fabrykach VW, tak jest najrozsądniej i najtaniej.