Czas jednak przejść do praktyki. Do auta wchodzi się trzymając kluczyk w kieszeni. Pokładowe systemy startują w momencie otwarcia drzwi. Chcąc ruszyć, wystarczy na selektorze ustawić tryb R lub D. To budzi do życia dwa silniki elektryczne zamocowane przy kołach obu osi – dla lepszego rozkładu masy i podniesienia wydajności. Moc systemowa to aż 408 KM i 660 Nm. Takie parametry dostajemy od startu, co wywoła szeroki uśmiech na twarzy każdego kierowcy. Dociskając pedał do oporu, sprint do setki zajmie zaledwie 4,9 sekundy. Lepszy wynik niż bazowej specyfikacji Porsche Taycana. Wrażenia się naprawdę imponujące. Reakcja na gaz błyskawiczna, a auto bez utraty przyczepności na suchym asfalcie wspina się po kolejnych szczebelkach prędkościomierza. Żadna z wersji spalinowych nie jest w stanie się zbliżyć do elektrycznej odmiany. Nawet jeśli inne auta mogą się pochwalić podobnymi lub nieco lepszymi parametrami przyspieszenia od 0 do 100 km/h – to jest tylko teoria. W praktyce elastyczność silników elektrycznych zostawia w pobitym polu większość obecnie produkowanych aut. Także tych bardzo mocnych.
Volvo XC40 Recharge
Foto: moto.rp.pl
Co ciekawe, mimo sporej masy własnej, XC40 P8 prowadzi się pewnie. To zasługa nisko umieszczonych akumulatorów korzystnie wpływających na środek ciężkości. Dobrze też musimy ocenić pracę układu kierowniczego i zawieszenia. Na 20-calowych obręczach ze stopów lekkich harmonijnie filtruje ubytki w asfalcie, nie przejmując się też zanadto zapadniętymi studzienkami czy progami zwalniającymi. Jeśli będziecie mieć do czynienia z tym modelem, sprawdźcie swych sił w ciaśniejszych łukach. W skrajnej sytuacji dojdą do głosu elektryczni asystenci, ale trzeba przyznać, że margines błędu pozwala na wiele. Z uwagi na nowe wytyczne producenta, prędkość maksymalna została ograniczona do 180 km/h. Taki limiter spotkamy w każdym nowym Volvo. W aucie elektrycznym to akurat nie problem, bo jazda z pedałem wciśniętym do deski, niekorzystnie wpływa na zasięg. Lepiej się delektować majestatycznie pokonywanymi kilometrami.
Volvo stawia na ekologię nie tylko w kategorii napędów. Część materiałów wykończeniowych pochodzi z recyklingu. Trzeba przyznać, że są wysokiej jakości i solidnie spasowane. Czuć ducha premium w tym modelu. Minimalistyczny kokpit zdominowały dwa ekrany. Centralny odpowiada za multimedia, a nowe sterowanie opracował Google. Układ jest interaktywny i spodoba się miłośnikom elektronicznych gadżetów. Współpracuje z Mapami, Asystentem i sklepem z aplikacjami. Mamy dostęp do rozmaitych usług on-line. Ważne, że w cenie samochodu otrzymujemy kilka lat abonamentu. Dobrze też musimy ocenić pracę nawigacji. Zyskała nową funkcją w postaci szacunku stanu baterii po dojechaniu do miejsca docelowego. Mamy też wgląd w aktualne natężenie ruchu, co pozwala optymalizować trasę. Kolejną nowość stanowi ekran umieszczony przed oczami kierowcy. Volvo od kilku lat stosuje wirtualny kokpit, ale ten najnowszy zasługuje na uznanie. Cechuje się wysoką przejrzystością i zmienną grafiką. Niemal w cały wyświetlacz możemy wpisać wskazania nawigacji.