Volkswagen Golf R Variant: Upał jakby zelżał

Kiedyś kompakty w wersji hot hatch dosłownie zwalały z nóg. Niestety z czasem niektóre z nich stawały się po prostu szybkimi, komfortowymi autami. I taki los spotkał najmocniejszego Golfa, oznaczonego literką R….

Publikacja: 16.10.2019 11:08

Volkswagen Golf R Variant: Upał jakby zelżał

Foto: fot. moto.rp.pl/Maciej Gis

Powiedzenie: jakie czasy, takie samochody, jest dziś bardziej prawdziwe niż kiedykolwiek. Producenci dwoją się i troją, aby osiągnąć kompromis pomiędzy wciąż jeszcze tlącą się potrzebą tworzenia aut nieco mniej zwykłych a powściągającą te zapędy wolą unijnych włodarzy. Niestety efektem tej nierównej walki są coraz częściej samochody, które mogłyby wywoływać dreszcze, a powodują jedynie niewielki wzrost ciśnienia.To smutne, ponieważ kiedyś powstawały naprawdę ostre hot hatche. Pamiętacie takie auta jak Peugeota 205 GTI, Volkswagena Golfa GTI czy Renaulta Williamas? To były prawdziwe perełki, stworzone z myślą o jak najlepszych osiągach, bez obawy o komfort czy wyposażenie. Miały być po prostu szybkie i lekkie.

""

fot. moto.rp.pl/Maciej Gis

moto.rp.pl

Swoje do tego upadku dołożyli też klienci, oczekujący od tych szalonych aut także komfortu czy możliwości codziennej eksploatacji. Efekt? Choć oczywiście także dziś zdarzają się prawdziwe perełki, z każdym rokiem niegdysiejsze hot hatche stają się coraz bardziej ugrzecznione, cichsze i nijakie.

Kombi z kopem

Spójrzmy zatem na najmocniejszy samochód z usportowionej gamy Volkswagena. Golf R to auto, które od samego początku miało budzić podziw i być powodem westchnień fanów szybkich pojazdów. Co więcej, wielu uważało go wręcz za model ultrahot. Nie ma co się dziwić, 300 koni mechanicznych, 4,9 s. do setki oraz napęd na cztery koła mogą być dowodem na to, że Volkswagen stworzył auto-petardę. Miałem okazję jeździć tym autem w odmianie kombi. Fakt, to bardzo szybki samochód, o twardym zawieszeniu i dobrze pracującym układzie napędowym. Co więcej, ma wygodne fotele, dobre wyposażenie (w szczególności na uznanie zasługują dynamiczne przednie światła) oraz jest… praktyczny (bagażnik o objętości 605 litrów), choć akurat jest to ostatnia rzecz, jakiej ktokolwiek wymaga od hot hatcha.

CZYTAJ TAKŻE: Megane R.S. Trophy: Kochaj albo rzuć

W tym w wszystkim jednak czegoś brakuje. Zarówno pod względem wyglądu, jak i wykończenia wnętrza nie różni się od swoich klasycznych braci. Tylko wnikliwe oko (no dobrze, rasowe końcówki wydechu widać od razu) dostrzeże różnice. Również we wnętrzu nie za dużo się zmieniło. Poza tablicą rozdzielczą z prędkościomierzem wyskalowanym do 320 km/h nic nie wskazuje na to, że siedzimy w jakimś potworze. Tak naprawdę można tak skonfigurować klasycznego Golfa, jak testową odmianę wariantu R. To sprawia, że jej wyjątkowość blednie.

""

fot. moto.rp.pl/Maciej Gis

moto.rp.pl

Mówiąc o tym samochodzie trzeba na chwilę pochylić się też nad układem napędowym. Połączenie dołączanego napędu opartego na systemie Haldex, silnika benzynowego o dwóch litrach pojemności z ośmioma wtryskiwaczami (wtryski pośredni i bezpośredni) oraz siedmiobiegowego DSG jest jednym z lepszych rozwiązań na rynku. Jednak mimo włożonego kunsztu inżynieryjnego nie wszystko jest tak dopracowane, jak mogłoby się wydawać. W tym aucie jest spora turbodziura, która sprawia, że reakcja na wciśniecie pedału przyspieszania jest mocno opóźniona. Przy codziennej eksploatacji trzeba się wręcz nauczyć żyć z tym autem. Wyjechanie na lewy pas przy małej prędkości obrotowej i nagłe dociśniecie pedału przyspieszania może spowodować, że auta nadjeżdżające z tyłu będą musiały zacząć hamować, a nasz samochód dopiero po chwili zmieni się w znikający punkt.

Szatanek nasz codzienny

Jest to jednak szczegół. Ogólnie Golf R Variant jeździ rewelacyjnie. Nie ma takiej sytuacji, w której zabraknie mocy. Do tego wprowadzenie go w poślizg wymaga od kierowcy naprawdę dużo zachodu. Mimo twardo zestrojonego zawieszenia da się tym samochodem przejechać wiele kilometrów bez bólu krzyża. Tym samym sprawia to, że jest to samochód nad wyraz uniwersalny. Świadczy też o tym zużycie paliwa. W mieście trzeba liczyć się z wynikami od 8,5 do 13 l/100 km. Fakt jest to duży rozrzut, ale tak to wychodziło podczas tygodniowego testu. W szybkiej trasie wynik ten oscyluje w granicach 10 l/100 km. Podczas 400 km podróży udało mi się osiągnąć rezultat 8,1 l/100 km. Jakby nie patrzeć są to rewelacyjne wartości jak na 300-konne auto.

""

fot. moto.rp.pl/Maciej Gis

moto.rp.pl

To chyba jest właśnie największy problem tego auta. Mimo niewątpliwych zalet jest ono nijakie. W tym przypadku dążenie do jak największej uniwersalności wykastrowało go z emocji. Wciskamy gaz, wskazówka prędkościomierza przyspiesza jak dzika, a na twarzy kierowcy nie pojawia się żaden grymas czy zmarszczka. Stwierdza on tylko ze stoickim spokojem „Das macht Spaß”.

CZYTAJ TAKŻE: Jeep Grand Cherokee SRT Trackhawk: Diabeł wcielony

Tym samym samochód, który mógł kontynuować gorącą historię hot hatchów marki, ostygł wprowadzając usportowionego Golfa w erę aut spod znaku warm. Co prawda nie jest to złe, ponieważ klienci szukający szybkiego auta na co dzień, mogą wybrać Golfa R, który w stu procentach wpisze się w te założenia. Ale nie liczmy na to, że nasze serce zapłonie, co najwyżej gdzieś zatlii się jakaś iskierka.

""

fot. moto.rp.pl/Maciej Gis

moto.rp.pl

""

fot. moto.rp.pl/Maciej Gis

moto.rp.pl

""

fot. moto.rp.pl/Maciej Gis

moto.rp.pl

""

fot. moto.rp.pl/Maciej Gis

moto.rp.pl

""

fot. moto.rp.pl/Maciej Gis

moto.rp.pl

""

fot. moto.rp.pl/Maciej Gis

moto.rp.pl

""

fot. moto.rp.pl/Maciej Gis

moto.rp.pl

""

fot. moto.rp.pl/Maciej Gis

moto.rp.pl

Powiedzenie: jakie czasy, takie samochody, jest dziś bardziej prawdziwe niż kiedykolwiek. Producenci dwoją się i troją, aby osiągnąć kompromis pomiędzy wciąż jeszcze tlącą się potrzebą tworzenia aut nieco mniej zwykłych a powściągającą te zapędy wolą unijnych włodarzy. Niestety efektem tej nierównej walki są coraz częściej samochody, które mogłyby wywoływać dreszcze, a powodują jedynie niewielki wzrost ciśnienia.To smutne, ponieważ kiedyś powstawały naprawdę ostre hot hatche. Pamiętacie takie auta jak Peugeota 205 GTI, Volkswagena Golfa GTI czy Renaulta Williamas? To były prawdziwe perełki, stworzone z myślą o jak najlepszych osiągach, bez obawy o komfort czy wyposażenie. Miały być po prostu szybkie i lekkie.

Pozostało 87% artykułu
Za Kierownicą
Porsche 911 Dakar RED58 Special: Uszanowanie, panie Sobiesławie
Za Kierownicą
Ford Transit Trail: Dostawczak z twarzą Raptora
Za Kierownicą
Volkswagen ID. Buzz: Wyjątkowość całości
Za Kierownicą
Ford Kuga vs. Toyota Rav4: Podobne, ale nie takie same
Za Kierownicą
Tesla Model S Plaid: Elektryczna bestia