Bentley Bentayga Black Edition: Jeden z najlepszych

Jak pogodzić jazdę po pustyni w Utah i szpan na Rodeo Drive? Odpowiedzi nie ma zbyt wiele, a jedną z nielicznych jest Bentley Bentayga. Podróż po zachodnim południu USA.

Publikacja: 17.01.2019 18:40

Bentley Bentayga Black Edition: Jeden z najlepszych

Foto: fot. Martin Śliwa

Cadillac Escelade jeździ po Hollywood na Uberze, a Rollsa Culinana jeszcze wtedy nie było. Ma być z klasą, obszernie i wszechstronne – na wszystkie typy nawierzchni i różne sytuacje. Opcji nie pozostaje zbyt wiele, a właściwie jest tylko jedna – Bentley Bentayga. Fakt, że chyba nie spotkałem nikogo kto by powiedział o tym SUV-ie „ale ładny”, jednak efekt „wow” jest. W końcu to Bentley, i to widać w każdym detalu tego auta. W potężnym wlocie powietrza, poszerzonych tylnych nadkolach czy typowym kroju lamp. Zresztą Bentayga nie musi się podobać, ona ma emanować, a to udaje się jej znakomicie.

""

Foto: moto.rp.pl

Trochę to dziwne, ale samochody testowe w USA odbiera się… w wypożyczalni aut. Na przylotniskowym parkingu, obok zaparkowanego Hyundaia, Nissana Versa i Chevy Malibu Bentley prezentuje się niczym hrabia wśród podwładnych. Z Bentaygą jest jak z koroną królowej. Nie jest piękna, ale robi wrażenie i budzi respekt. Chyba jesteśmy w tym zgodni, że auto mierzące 5 metrów 15 centymetrów to duży samochód. Porsche Cayenne jest przy nim mały (4,85 m), podobnie jak Mercedes klasy G (4,82 m). Mniejsze jest też Audi Q7 (5,05 m). Mimo to SUV Bentelya nie wygląda na ogromnego. To głównie za sprawą stosunkowo małego rozstawu osi (2992 mm, Audi Q7 – 2994 mm, Range Rover LWB – 3120 mm) i dużych felg (22 cale), które nieco pomniejszają całą sylwetkę. Zresztą w USA wymiary Bentaygi nie robią na nikim wrażenia. Zaparkujesz obok Forda Expedition (5,62 m) czy Chevroleta Suburbana (5,70 m) i pogląd na to, co jest duże, zupełnie się zmienia.

""

Foto: moto.rp.pl

Bagażnik nie imponuje wielkością (431 litrów), ale z zapakowaniem kilku dużych walizek nie ma najmniejszych problemów. Późnym popołudniem opuszczamy Los Angeles. Ta gigantyczna metropolia ma 12,561 km2. Na autostradach oplatających całe miasto autostradach prawie zawsze jest ruch. Trasy wjazdowe, jak droga międzystanowa nr. 15, która wylatuje z LA w stronę Las Vegas ma po sześć pasów ruchu w każdą stronę. I to nie przez kilka kilometrów, tylko tak po amerykańsku, z rozmachem, przez 100 km. Jedziemy na północ. Pierwszy nocleg w niewielkim, nieco ponad 20- tysięcznym Barstow. To mniej więcej połowa drogi pomiędzy Los Angeles a Las Vegas. Miasto, przez które przebiega słynna trasa 66. Dopiero rano dowiadujemy się, że słynie nie tylko z tego i potężnego węzła kolejowego, ale i… imponującej przestępczości. Jednak pozostawiona na parkingu przed hotelem Bentayga jest cała i zdrowa.

""

Foto: moto.rp.pl

Dopiero teraz, w świetle dziennym można lepiej przyjrzeć się wnętrzu. Miałem okazję już kilka razy siedzieć w SUV-ie Bentleya, ale z samochodami z tej półki cenowej jest jak z układaniem puzzle przez małe dziecko. Niby robi ciągle to samo, ale za każdym razem cieszy się, jakby to było pierwszy raz. Najważniejsze we wnętrzu jest to, że wsiadając do środka zapomina się o jego wyglądzie. Jest luksus, odpowiedni dobór materiałów i znakomita jakość . W Bentleyach, Rollsach i innych modelach aut z najwyższej półki zapach, poziom wykończenia czy dźwięk zamykanych drzwi jest sto razy bardziej ważny niż w normalnym samochodzie. Jeśli któryś z tych elementów nie pasuje, to poczujecie się jak w dobrym hotelu ze słabym śniadaniem. Bentley ma wyczucie stylu. Wnętrze roztacza woń skóry, którą jeśli już raz poczujesz, zawsze będzie kojarzyła ci się z luksusem. Jest tu styl, elegancja, ale i powściągliwość i nowoczesność.

""

Foto: moto.rp.pl

Jedziemy w stronę Las Vegas. To z Barstow niby tylko 2,5 godziny drogi, ale przez nudny krajobraz wydaje się, jakbyś jechał z sześć. Do Vegas wjeżdżamy w ciągu dnia. Nigdy tego nie róbcie. To miasto w dzień na pewno nie zrobi na nikim wrażenia. Kicz, który w nocy można uznać za „no dobra, raz w życiu mogę to zobaczyć”, w ciągu dnia jest okropny. Wyjeżdżamy jak najszybciej do leżącego na granicy stanów Arizona i Utah miasta St. George. To nasza baza wypadowa na najbliższe dni. Późnopopołudniowa pora dotarcia do hotelu skusiła nas do wyjazdu za miasto. Tak imponującego zachodu słońca jeszcze nie widziałem. Niby tylko niebo, trochę czerwonych skał i droga po horyzont, a czujesz się tak, jakbyś mógł tam zostać na zawsze.

""

Las Vegas w ciągu dnia nie wygląda imponująco.

Foto: moto.rp.pl

""

Foto: moto.rp.pl

""

Foto: moto.rp.pl

Następnego dnia, otoczeni drewnem, skórą i chromem pojechaliśmy zobaczyć Wielki Kanion. We wnętrzu Bentaygi nie czujesz się jak w chłodnym pałacu, tylko niczym w przyjaznej willi. Nowoczesność miesza się tu z tradycją. 8-calowy wyświetlacz z 60-gigowym dyskiem z jednej strony, analogowe zegary z drugiej. Ważne są detale. Zegary nie są przykryte plastikową szybką, tylko mineralnym szkłem, dysze nawiewu nie są z plastiku, tylko z chłodnego aluminium, a wykończenie wnętrza to ręczna robota 53 rzemieślników i 130 godzin ich pracy. Żebyś o tym wszystkim wiedział i to docenił, każdy sprzedawca Bentleya opowie o tych detalach w odpowiednim czasie. Może namówi cię na którąś z dodatkowych opcji? Np. zegarek Breitling Tourbillon z masywnego złota i diamentów przygotowywany (oczywiście ręcznie) przez jednego, dedykowanego specjalistę, który wykonuje tylko cztery takie dzieła sztuki w roku. Cena – około 150 tys. euro, czyli po aktualnym kursie jakieś 640 tys. złotych. Niestety w egzemplarzu testowym go nie ma.

""

Foto: moto.rp.pl

""

Foto: moto.rp.pl

Czy Wielki Kanion zrobi na was wrażenie, zależy od tego z której strony do niego podjedziecie. Może być od wielkiego „Łaaaaaaaa” po skromne „łoł”. Największy przełom rzeki na świecie raczej raczej pozostanie w wspomnieniach jako „łoł”. Za to kanion Bryce to prawdziwe dzieło sztuki stworzone przez naturę. Kolokwialnie mógłbym go opisać jako kolorową dziurę w ziemi, z której wyrasta las strzelistych minaretów skalnych zwanych hoodoos. Jednak te kolory, kształty i możliwość zejścia na samo dno kanionu, gdzie pomiędzy skałami wyrasta drzewo, pozostanie na długo w pamięci. Trzeba tylko pamiętać, że później musimy wrócić. Na samą górę. W upale. I słońcu. Nawet teraz dyszę, jak sobie to przypominam.

""

Wielki Kanion.

Foto: moto.rp.pl

""

Kanion Bryce.

Foto: moto.rp.pl

Są dwie rzeczy, które we wnętrzu Bentaygi mi się nie podobają. Przy całej tej finezji i stylu bardzo przeciętnie i bez pomysłu wypada miejsce na cupholdery. Może to nie jest jakiś wielki problem, ale jednak – dwie czarne dziury wyłożone plastikiem? Jak to wygląda?! Panowie z Bentleya, spójrzcie chociażby na Volvo XC90/S90. Tam znajdziecie piękne, zamykane miejsce na puszkę, butelkę czy jeśli chcemy to i na telefon. Można było zrobić to lepiej. Drugiej rzeczy już nie da się poprawić. To mimo wszystko nieco ciasne wnętrze. Nie z przodu. Absolutnie. Siedząc na przednich fotelach z masażem poczujemy się jak królowie świata. Z tyłu niby też miejsca nie brakuje, jednak brakuje przestrzeni. Jeśli kiedykolwiek siedzieliście z tyłu w Skodzie Superb, to wiecie o czym mówię.

""

Foto: moto.rp.pl

Skoro zachód słońca są takie urokliwe, to postanowiliśmy zaliczyć również wschód naszej życiodajnej gwiazdy. Pobudka o piątej rano to nigdy nic przyjemnego. Pół przytomni po przejechaniu 500 metrów zauważyliśmy kontrolkę ciśnienia powietrza. Mamy kapcia. St. George ma niby ponad 70 tysięcy mieszkańców, ale nie wygląda imponująco. Czy uda nam się tu naprawić 22-calowe koło? Nic prostszego. Większość jeżdżących wokół podrasowanych pickupów ma podobne felgi. Warsztat okazał się profesjonalny i szybki. Wbity bolec usunięty, opona profesjonalnie zaklejona. Pan nawet sprawdził ciśnienie w wszystkich czterech kołach, zanim oddał nam samochód. U polskiego wulkanizatora jeszcze mi się to nie przytrafiło. W USA ludzie dużo z sobą rozmawiają. Znają cię czy nie, pytają skąd jesteś, co robisz, ot takie gawędzenie. Paul, do którego należał zakład też zaczął zadawać na różne pytania. Gdzie jedziemy, dlaczego tak wcześnie itd. Kiedy usłyszał, że wstaliśmy przed świtem żeby zobaczyć w którymś z pobliskich parków krajobrazowych wschód słońca stwierdził, że chce nam poprawić źle rozpoczęty dzień i nie weźmie nic za naprawę opony. Tak to tu zostawię. Bez żadnego komentarza.

""

Foto: moto.rp.pl

W tej okolicy jest całe mnóstwo bocznych dróżek, którymi dojedziesz na pustynię lub w totalną nicość. Chcąc sprawdzić terenowe możliwości Bentaygi i przy okazji robotę jaką wykonał Paul wybraliśmy się na jedną z nich. SUV Benteya nie jest mistrzem precyzji prowadzenia. To nie jest Porsche. Jednak biorąc pod uwagę 2365 kg masy własnej i ciężki, 12-cylindrowy silnik jest naprawdę nieźle. No właśnie, 12-cylindrowy silnik. Wymierający gatunek. Mercedes będzie produkował modele S klasy z taką jednostką napędową tylko do 2020 roku. Jak długo wytrzyma Bentley? Tego nie wiem.

CZYTAJ TAKŻE: Bentley Continental GT: Ponadczasowy

Sześciolitrowy silnik W12 biturbo o mocy 608 KM i 900 Nm maksymalnego momentu obrotowego to coś naprawdę wyjątkowego. 12 cylindrów nie ryczy, 12 cylindrów jest wręcz bezgłośne, subtelne, idealnie wyważone, ale gotowe w każdej chwili na strzał mocy. W KAŻDEJ chwili. Przyspieszenie do 100 km/h trwa 4,1 sekundy, a prędkość maksymalna wynosi 301 km/h. Jednak te suche dane nie obrazują tego, co się dzieje, kiedy wdepniemy pedał gazu do podłogi. Podczas startu, cały samochód przysiądzie spektakularnie na tył. Wygląda to, jakby 2,5-tonowy kolos szykował się do skoku. Rozpędzanie się taką kamienicą na kołach jest o wiele bardziej spektakularne dla wszystkich (kierowcy, pasażera i publiczności) niż ruszanie spod świateł sportowego wozu. Pneumatyczne zawieszenie ma trzy programy ustawienia. Idealny wydaje się być środkowy nazwany Bentley. To taki kompromis pomiędzy sportem (jest nieco za twardy) i komfortem (zbyt słabe wyczucie wspomagania). Tak czy tak komfort jazdy jest znakomity. Tego poziomu podróży nie oferuje obecnie żaden inny SUV. No, może Rolls Royce. Nieważne, czy jesteś na pustyni Mohawe, czy na równiutkim asfalcie w Beverly Hills.

""

Foto: moto.rp.pl

St. George to była dobra baza wypadowa. Trochę martwi mnie tylko fakt, że w 1953 miasto zostało skażone przez radioaktywny deszcz, który był efektem testów nuklearnych na poligonie Nevada w ramach operacji Upshot–Knothole. Może poszczęści nam się w Las Vegas. Do Światowej Stolicy Rozrywki tym razem wjechaliśmy nocą. Pójść do kasyna i zagrać? Żeby kupić testową Bentaygę, trzeba by wygrać 277 342 dolary. Gdyby dobrać nieco mniej dodatków, to za model Black Edition zapłacić trzeba co najmniej 239 000 dolarów. Trzeba mieć duuuużo szczęścia w kasynie. W Polsce za model W12 odejdzie nam z konta 257 100 euro, czyli nieco ponad milion sto tysięcy złotych.

""

Foto: moto.rp.pl

Jeśli ma się trochę więcej czasu, można z Las Vegas przejechać do Los Angeles nieco inną trasą. Po drodze natrafiliśmy na Roy Motel and Cafe w Amboy. Poza urzędem pocztowym, stacją paliwową i motelem nie ma tu nic więcej. Za to są przemili właściciele którzy sprzedadzą ci kalendarz z 2002 roku. Po co? Bo ma dokładnie taki sam rozkład dni co ten z 2019 roku. Po powrocie do Los Angeles przejechaliśmy Rodeo Drive i zaparkowaliśmy w jednej z uliczek w Beverly Hills. Chociaż Bentayga podobała mi się zakurzona na pustyni, to chyba tu pasuje bardziej. Po co ją kupować? Żeby było wiadomo, że ci w życiu wyszło i sporo się udało. Żeby doświadczyć komfortu, spokoju i drzemiącej mocy 12-cylindrowego silnika. Żeby przebywać w wytwornym otoczeniu idealnie zszytych skór, skrojonego drewna i obrobionego aluminium. Powodów jest wystarczająco wiele.

""

Foto: moto.rp.pl

Nie ukradli nam auta w Barstow, chyba nie ulegliśmy skażeniu w St. George, nie wygraliśmy w Las Vegas, nie było przecen na Rodeo Drive, ale za to Bentley Bentayga sprawdził się w każdej sytuacji. Nigdy nie będzie najpiękniejszy, jednak mimo to jest jednym z najlepszych.

""

Foto: moto.rp.pl

Cadillac Escelade jeździ po Hollywood na Uberze, a Rollsa Culinana jeszcze wtedy nie było. Ma być z klasą, obszernie i wszechstronne – na wszystkie typy nawierzchni i różne sytuacje. Opcji nie pozostaje zbyt wiele, a właściwie jest tylko jedna – Bentley Bentayga. Fakt, że chyba nie spotkałem nikogo kto by powiedział o tym SUV-ie „ale ładny”, jednak efekt „wow” jest. W końcu to Bentley, i to widać w każdym detalu tego auta. W potężnym wlocie powietrza, poszerzonych tylnych nadkolach czy typowym kroju lamp. Zresztą Bentayga nie musi się podobać, ona ma emanować, a to udaje się jej znakomicie.

Pozostało 95% artykułu
Za Kierownicą
Podróż Rolls-Roycem Ghost po USA. Wyjątkowość miejsc i chwil
Za Kierownicą
Porsche elektrycznie. Jazda po torze e-nowościami i bicie rekordu
Za Kierownicą
Skoda Kodiaq: SUV, który potrafi wszystko
Za Kierownicą
Porsche Taycan Cross Turismo 4S: Zwykła podróż na prądzie przez pół Europy
Materiał Promocyjny
Klimat a portfele: Czy koszty transformacji zniechęcą Europejczyków?
Za Kierownicą
Audi S8: S jak sport, siła i subtelność