Naprawdę trudno się było nie uśmiechać na widok rzędu Suzuki Jimny, czekających na jazdy testowe. Rzadko który samochód budzi tyle sympatii, choć nie jest ani wymyślny stylistycznie ani zbytnio zaawansowany technologicznie. Za to ma coś, czego brakuje coraz większej liczbie nowych modeli – jest wyrazisty i nic nie udaje. Nie podszywa się pod rodzinne auto, którym można zjechać z utwardzonej drogi. Jest po prostu małą terenówką z prawdziwego zdarzenia, jedną z ostatnich, jakie jeszcze pozostały w ofercie firm, zafascynowanych popularnością SUV-ów czy crossoverów. Rzadki okaz ginącego gatunku, który trzeba pielęgnować.
Czwarte podejście
Pierwszy Jimny pojawił się na rynku w 1970 r. Trzecia generacja zadebiutowała w 1998 r. i na kolejną Suzuki kazało czekać bardzo długo, bo aż 20 lat. Trudno więc nie uznać najnowszego modelu za jedną z najbardziej wyczekanych premier, zwłaszcza przez fanów off-roadu. Przykład? Podczas jazd w okolicach Frankfurtu nasz Jimny został „zatrzymany” przez kierowcę innego, rasowego auta terenowego, który bardzo chciał obejrzeć japońskiego malucha. Pytania techniczne, sesja zdjęciowa – widać, że małe Suzuki dostarczy rynkowi wielu pozytywnych emocji, kiedy pojawi się w europejskich salonach na przełomie 2018 i 2019 roku.
fot. Wojciech Romański
To, co czyni z ważącego niewiele ponad tonę autka dzielnego pogromcę bezdroży, nie zmienia się od lat: konstrukcja opiera się na ramie nośnej, do tego trójwahaczowe, sztywne zawieszenie osi ze sprężynami śrubowymi (zarówno z przodu, jak i z tyłu) plus napęd na cztery koła z przekładnią redukcyjną (z przełożeniami 4H i 4L). Dodatkowym elementem jest system ALLGRIP PRO 4WD, wspomagający jazdę w trudnym terenie. O możliwości małego Suzuki świadczą także inne parametry – dzięki bardzo krótkim zwisom i kompaktowej budowie (auto ma 3480 mm długości, 1645 mm szerokości i 1720 mm wysokości, a rozstaw osi to 2250 mm), kąt natarcia wynosi 37 stopni, kąt zejścia 28 stopni, a kąt rampowy to 49 stopni. Umożliwia to pokonanie naprawdę stromych przeszkód czy podjazdów. W przypadku problemów z przyczepnością do gry włącza się układ kontroli trakcji LSD (mechanizm różnicowy o ograniczonym poślizgu), który hamuje koła, które się ślizgają przenosząc moment obrotowy na te, które mogą pomóc wydostać się z opresji dzięki lepszej trakcji. LSD wspiera także kierowcę podczas jazdy po nierównych, wyboistych traktach, gdzie pojawia się różnica przyczepności po prawej i lewej stronie auta.
CZYTAJ TAKŻE: Odświeżone Suzuki Vitara wjeżdża do salonów