Projektowi Izery bliżej do szuflady niż budowy fabryki i produkcji aut

Kontynuacja przedsięwzięcia przyniesie najwięcej korzyści Chińczykom, którzy – produkując w Jaworznie dwa modele swoich marek – będą mogli wprowadzić je poprzez Polskę na unijne rynki.

Aktualizacja: 30.01.2024 06:06 Publikacja: 30.01.2024 03:10

Ten projekt Izery już jest nieaktualny. Nie wiadomo jak wygląda nowy

Ten projekt Izery już jest nieaktualny. Nie wiadomo jak wygląda nowy

Foto: mat. prasowe

Ważą się losy Izery – polskiego auta elektrycznego, którym rząd PiS chciał przestawiać na prąd polską motoryzację. Projekt budowy fabryki samochodów czeka audyt, po którym zapadnie decyzja, czy kontynuować czy skasować przedsięwzięcie. Najpewniej zostanie podjęta w ścisłym otoczeniu premiera Donalda Tuska. Sens szacowanej na 6 mld zł inwestycji, od początku uznawanej za projekt polityczny, podawali w wątpliwość politycy obecnej większości parlamentarnej jeszcze przed październikowymi wyborami. Ale szczególnego znaczenia nabrała ubiegłotygodniowa wypowiedź minister funduszy i polityki regionalnej Katarzyny Pełczyńskiej-Nałęcz: zapowiedziała ona na luty rewizję Krajowego Planu Odbudowy i możliwość rezygnacji z projektów, które nie przyniosą korzyści. Jednym z nich może się okazać Izera.

Ograniczyć straty

Jak dotąd polski elektryk miał pochłonąć co najmniej 277 mln zł. Z tego ponad trzy czwarte poszło na prace projektowe i techniczne oraz przygotowanie inwestycji. Blisko jedną czwartą wydano na koszty administracyjne, w tym wynagrodzenia. Nie wybrano jeszcze wykonawcy fabryki (umowa ma być podpisana dopiero w marcu), więc rezygnacja teraz pozwoliłaby ograniczyć straty. Ale z drugiej strony, to bardzo mocno opóźnione przedsięwzięcie właśnie ma się rozkręcać: realizująca go spółka ElectroMobility Poland (EMP) dopina szczegóły z chińskim partnerem Geely, dostarczającym rocznie na globalny rynek 2 mln pojazdów. Wprowadziłby on do produkcji w Jaworznie elektryki Volvo i Smarta.

Na bazie jednej platformy miał powstać również SUV

Na bazie jednej platformy miał powstać również SUV

mat. prasowe

Nie wiadomo także, czy UE zaakceptuje zmiany w KPO. Projekt Izery umocował w Planie rząd Mateusza Morawieckiego poprzez zapis o wsparciu gospodarki niskoemisyjnej Funduszem Elektromobilności, który pomógłby zrealizować cel „wzrostu zainstalowanych mocy produkcyjnych nowych pojazdów zeroemisyjnych do połowy 2026 r., pozwalających na produkcję 100 tys. pojazdów w ciągu roku”. W praktyce może go spełnić tylko fabryka Izery. Rezygnacja z projektu może więc oznaczać stratę setek milionów euro. Przedłużanie niepewności wokół Izery nie będzie korzystne ani dla rządzących, ani tym bardziej dla EMP. Jak twierdzi Piotr Zaremba, prezes EMP, dotrzymanie harmonogramu inwestycji w zdefiniowanych przez KPO ramach wymaga szybkich i jednoznacznych decyzji.

Tymczasem już w listopadzie dyrektor strategii i rozwoju biznesu EMP Tomasz Kędzierski przyznał w rozmowie z „Rzeczpospolitą”, że dyskusje o możliwości skasowania projektu utrudniają utrzymanie pracowników i korzystnych relacji z partnerami. – Zamiast skupiać się na biznesie i kontynuować te działania, które są już rozpędzone, musimy odpierać nietrafione zarzuty – powiedział. Od tego czasu napięcie w spółce wzrosło. A wypowiedź Pełczyńskiej-Nałęcz, przynajmniej dla części jej pracowników, może być sygnałem do pakowania walizek. Na niekorzyść inwestycji przemawia ślamazarne tempo jej realizacji i brak pewności co do zrealizowania kolejnych etapów. Nie ma zagwarantowanego finansowania całości przedsięwzięcia. EMP mimo to utrzymuje, że Izera jest projektem o solidnych fundamentach biznesowych, możliwym do realizacji w zaplanowanym czasie. – Efekty prac z dotychczasowej współpracy z naszymi partnerami potwierdziły techniczne i rynkowe założenia projektowe – twierdzi prezes EMP.

Turcy potrafili

Nie zmienia to faktu, że choć projekt polskiego elektryka funkcjonuje od 2017 r., to jeszcze nie wbito łopaty pod budowę fabryki. Tymczasem Turcy ruszyli z analogicznym rządowym przedsięwzięciem e-auta Togg rok później i już go sprzedają, a według kontrolującej komponenty motoryzacyjne firmy Exact Systems zamówienia trzykrotnie przekraczają zdolności produkcyjne. Z kolei w opinii Instytutu Badań Rynku Motoryzacyjnego Samar Izera jako produkt „no name” nie przebije się na bardzo konkurencyjnym rynku, na który weszłaby za późno. W branży motoryzacyjnej nie brak jednak opinii, że za budową fabryki przemawia dziś obecność Geely, który obok Izery miałby produkować w Jaworznie elektryczne Volvo EX30 i Smarta, albo i własnego Zeekra, już sprzedawanego w Europie. Chińczycy przyczyniliby się do zwiększenia produkcji i eksportu z Polski samochodów, a ich modele stanowiłyby większość produkcji, co zabezpieczałoby wykorzystanie zakładu.

Volvo EX30

Volvo EX30

mat. prasowe

– O ile jestem przeciwnikiem skasowania całej inwestycji, co wykreśliłoby możliwość współpracy z tak dużym graczem jak Geely, o tyle byłbym ostrożny w podejmowaniu decyzji co do przyszłości polskiego modelu. Trzeba odpowiedzieć na pytanie, czy go potrzebujemy, a jeśli tak, to jaką liczbę tych pojazdów jesteśmy w stanie sprzedać – powiedział „Rzeczpospolitej” Maciej Mazur, dyrektor zarządzający Polskiego Stowarzyszenia Paliw Alternatywnych. Jest więc możliwe, że w efekcie kontynuacji projektu będziemy mieć w Polsce fabrykę samochodów marek chińskich, dla których Izera, o ile finalnie zostanie w przedsięwzięciu, będzie jedynie dodatkiem. Mimo to korzyścią byłby „magnes dużego producenta”: fabryki samochodów szybko przyciągają do swojego otoczenia kolejne inwestycje, m.in. w produkcję komponentów czy w rozwój dedykowanych im usług. Gdyby jednak rząd chciał fundusze na Izerę wykorzystać inaczej, okazji nie zabraknie. PiS pozostawił branżę elektromobilności w kiepskim stanie: jesteśmy w ogonie UE pod względem rozwoju floty e-aut, mamy najdłuższy w Europie czas uruchamiania szybkich ładowarek, a program dopłat do elektryków kuleje.

Opinia dla „Rzeczpospolitej”

Dariusz Balcerzyk, ekspert Instytutu Badań Rynku Motoryzacyjnego Samar

Pomysł produkcji polskiego samochodu elektrycznego wzbudzał od początku sporo kontrowersji. Wielu ekspertów podważało potrzebę budowy fabryki aut elektrycznych. Kontrowersje wzbudziło partnerstwo w projekcie chińskiego koncernu Geely. Sugerowano przy tym, że współpraca polsko-chińska nie ograniczy się wyłącznie do dostarczenia platformy dla Izery, ale rozszerzy się o ewentualną produkcję w polskiej fabryce chińskich samochodów. Pytanie, czy Izera byłaby w stanie sprostać takiej „domowej” konkurencji, a wobec tego, czy cały projekt nie zapisałby się w motoryzacyjnych annałach ledwie jako przyczynek do chińskiej ekspansji w Europie. Oddzielną kwestią jest, jak Izera dałaby sobie radę na rynku wobec dużej konkurencji samochodów elektrycznych. Wyprodukować da się wszystko, gorzej jest ze sprzedażą takiego produktu.

Makieta fabryki Izery, która może nigdy nie powstać

Makieta fabryki Izery, która może nigdy nie powstać

fot. ElectroMobility Poland

Ważą się losy Izery – polskiego auta elektrycznego, którym rząd PiS chciał przestawiać na prąd polską motoryzację. Projekt budowy fabryki samochodów czeka audyt, po którym zapadnie decyzja, czy kontynuować czy skasować przedsięwzięcie. Najpewniej zostanie podjęta w ścisłym otoczeniu premiera Donalda Tuska. Sens szacowanej na 6 mld zł inwestycji, od początku uznawanej za projekt polityczny, podawali w wątpliwość politycy obecnej większości parlamentarnej jeszcze przed październikowymi wyborami. Ale szczególnego znaczenia nabrała ubiegłotygodniowa wypowiedź minister funduszy i polityki regionalnej Katarzyny Pełczyńskiej-Nałęcz: zapowiedziała ona na luty rewizję Krajowego Planu Odbudowy i możliwość rezygnacji z projektów, które nie przyniosą korzyści. Jednym z nich może się okazać Izera.

Pozostało 88% artykułu
Tu i Teraz
Warszawa tak się rozrosła, że mylą ją z Miami. Wpadka w materiale promocyjnym
Tu i Teraz
Problemy z Teslą Cybertruck. Wstrzymana produkcja przez... mydło
Tu i Teraz
Orlen obniży ceny paliw na majówkę. Promocja tylko dla wybranych klientów
Tu i Teraz
Rolnicy protestują. Na 24 godziny zablokowali trasę S3
Tu i Teraz
Budowa trasy S1 opóźni się o ponad 7 miesięcy. Archeologiczne odkrycie na budowie