Tak jak wojna w Ukrainie przystopowała dostawy do fabryk aut i ich poddostawców (przykład wiązek elektrycznych z ukraińskich fabryk czy obłożonych embargiem dostaw surowców z Rosji), a wcześniej pandemia ograniczyła dostępność półprzewodników z Chin i Tajwanu, tak teraz wąskim gardłem okazuje się Morze Czerwone, na którym kontenerowce atakowane są przez sympatyzujących z Hamasem jemeńskich rebeliantów Huti. Ich skutki odczuła już fabryka Tesli pod Berlinem, która musiała na dwa tygodnie wstrzymać produkcję przez opóźnienia w dostawcach komponentów. Ponieważ firmy żeglugowe obawiające się ataków postanowiły na szlaku pomiędzy Azją a Europą omijać Kanał Sueski, wybierając bezpieczniejszą ale znacznie dłuższą trasę przez Przylądek Dobrej Nadziei w RPA, podzespoły zaczęły przybywać z opóźnieniem. - Znacznie dłuższy czas transportu powoduje powstanie luki w łańcuchach dostaw – stwierdziła w czwartek Tesla.

Czytaj więcej

Zmiany dla kierowców w 2024 r. Wyższe kary, nowe paliwo E10, konfiskata auta

Jak podaje Automotive News Europe, problemy na europejskim rynku może odczuć chiński producent samochodów Geely. Jeszcze w grudniu poinformował, że na sprzedaż jego pojazdów elektrycznych prawdopodobnie wpłynie opóźnienie w dostawach, ponieważ większość firm spedycyjnych, z których korzysta w eksporcie pojazdów elektrycznych do Europy, przekierowuje statki wokół Afryki. Zakłócenia w transporcie mają dotykać także Volvo Cars, choć ten producent na razie zaznacza, że nie wpłynęły one – przynajmniej jak dotąd – na zdolność realizacji zaplanowanych globalnych celów sprzedażowych. Problemów nie odczuwa również Volkswagen, choć zmiana trasy zakontraktowanych przez firmę kontenerowców wydłużyła czas przeznaczony na dostawy. Z kolei BMW oświadczyło, że sytuacja na Morzu Czerwonym nie ma wpływu na produkcję koncernu, ponieważ dostawy zostały zagwarantowane. - Jesteśmy w bliskim kontakcie z naszymi partnerami logistycznymi i nie spodziewamy się żadnych awarii – powiedział przedstawiciel BMW Group.

Sytuacja na Morzu Czerwonym

Nie zmienia to oceny, że zakłócenia w terminach dostaw spowodowane wydłużeniem tras serwisów żeglugowych mogą okazać się dla branży dotkliwe. Automotive News Europe powołuje się na Sama Fioraniego, wiceprezesa firmy AutoForecast Solutions, zajmującej się śledzeniem łańcuchów dostaw i produkcji branży motoryzacyjnej: stwierdził on, że zakłócenia w dostawach prawdopodobnie dotkną większą liczbę producentów samochodów. - Poleganie na tak wielu kluczowych komponentach z Azji, a zwłaszcza z Chin, stanowi potencjalny słaby punkt w łańcuchu dostaw każdego producenta samochodów – powiedział Fioriani. Tym bardziej, że sytuacja na Morzu Czerwonym jest daleka od uspokojenia. Dokonane w ostatnich dniach przez USA i Wielką Brytanię ataki na rebelianckie bazy w Jemenie nie zniechęciły Huti do ataków. Zapowiedzieli oni, że będą nadal atakować płynące do Kanału Sueskiego statki. Tymczasem problemy z łańcuchami dostaw pomiędzy Azją a portami w Północnej Europie zwiększają koszty transportu o ok. 1 mln dolarów, wydłużając go o blisko 10 dni. Jesienią 2021 r. z powodu braku półprzewodników z Azji część fabryk samochodów w Europie stanęła na całe tygodnie, inne mocno ograniczyły działalność. Straty w produkcji aut w europejskich fabrykach zbliżyły się wówczas do poziomu, o który zmalała produkcja samochodów we wszystkich fabrykach na terenie UE w czasie lockdownu pomiędzy marcem a majem 2020 r.

Czytaj więcej

Nowa Toyota Camry stawia na wygląd i sprawdzone technologie. W tym roku w salonach

Czytaj więcej

Tesla wprowadzi na rynek dwa nowe modele. Jeden z nich za 100 tys. zł