W piątek 15 września rano, po upływie ostatecznego terminu w czwartek o północy 12 700 pracowników zrzeszonych w związku zawodowym United Auto Workers (UAW) trzech zakładów samochodowych zaprzestało pracy. Prace wstrzymano w fabryce GM, w której produkowane są średnie furgonetki i duże vany w Wentzville (Missouri), zakładach Forda średnich furgonetek i SUV-ów Bronco w Wayne (Michigan) i fabryce Stellantisa produkującej Jeepy w Toledo (Ohio). „Strajk rozpoczyna się we wszystkich zakładach Wielkiej Trójki” (GM, Ford i Stellantis) - informuje wpis na platformie społecznościowej X zamieszczony tuż po północy z czwartku na piątek. — Musieliśmy zrobić co do nas należy, aby uzyskać tym strajkiem naszą część sprawiedliwości ekonomicznej i społecznej. Pozostaniemy poza zakładem i nie ma znaczenia, jak długo to potrwa — powiedział Shawn Fain, przewodniczący związku UAW przed fabryką Forda w Wayne.
Czytaj więcej
Unia Europejska chce żeby 18-latkowie mogli prowadzić samochody ciężarowe oraz autobusy. To efekt braku kierowców zawodowych zarówno do transportu towarów, jak i ludzi.
- Po raz pierwszy w historii strajkujemy we wszystkich trzech firmach tworzących Wielką Trójkę. Używamy nowej strategii, która oznacza odejście od praktyki strajków okupacyjnych z lat 30. i polega na odejściu od miejsc pracy i wyjściu z fabryki — wyjaśniła CNBC. W czwartek było już jasne, że nie dojdzie do nowego porozumienia płacowego związkowców z pracodawcami mimo zaangażowania się prezydenta Joe Bidena, który rozmawiał z szefami 3 koncernów i z Fainem. Późnym wieczorem Ford poinformował, że UAW złożył „pierwszą rzeczową kontrpropozycję” wobec czterech ofert. Gdyby je wdrożyć, to oznaczałaby ponad dwukrotne zwiększenie kosztów pracowniczych, które już są znacznie większe od kosztów pracowniczych Tesli, Toyoty i innych zagranicznych producentów pojazdów w USA, którzy korzystają z pracowników nie zrzeszonych w związkach zawodowych.
Czytaj więcej
Ford wprowadził na rynek nowego Rangera Raptora. Pick-up nie ma tym razem diesla, a trzylitrowy silnik V6 i zawieszenie, którego nie powstydziłyby się wyczynówki startujące na Dakarze.
GM podał wcześniej informację o propozycji podwyżki zarobków o 20 proc. na przełomie 4,5 lat; w pierwszym roku podwyżka wyniosłaby 10 proc. - Mieliśmy strajk w 2019 r. i nikt nie wygrał. Strajk trwający 42 dni kosztował koncern 3,6 mld dolarów straty brutto - przypomniała pracownikom Mary Barra, prezes GM. Trzecia firma, Stellantis, właściciel Chryslera, zaproponował podwyżkę zarobków o 17,5 proc. Związek reprezentujący ok. 146 tys. pracowników żąda podwyżki plac o 40 proc. i znacznej poprawy w systemie premii, przywrócenia wszystkim pracownikom konkretnych świadczeń emerytalnych, 32-godzinnego tygodnia roboczego, dodatku z powodu wzrostu kosztów utrzymania, gwarancji bezpieczeństwa zatrudnienia i odejścia od zatrudniania pracowników tymczasowych — wymienił Reuter.