Sprawa wyszła na jaw po przejęciu Grupy Lotos przez Orlen. Przy przeglądaniu wydatków Lotosu w latach 2016-2018 wykryto wydanie ponad 1 mln dolarów na projekt samochodu elektrycznego, który nigdy nie ujrzał światła dziennego. Zawiadomiono CBA, a teraz materiał dowodowy został przekazaniu i prokuratura wszczęła śledztwo w tej sprawie.

Czytaj więcej

Francuska firma naftowa na dobre wychodzi z Rosji. Sprzedaje swoją fabrykę

Projekt powstania i zbudowania auta elektrycznego, które miało być konkurencją do projektu Izery był prowadzony w Lotosie w latach 2016-2018. Jednak prace zakończono nad nim już w pierwszej fazie, czyli opracowaniu analiz biznesowych, które kosztowały ponad 1 mln dolarów. Mało tego komisja odpowiedzialna za przetarg sama wskazała firmy, które miały złożyć zapytania ofertowe. Finalnie wybrana został amerykańska spółka Electric Power Research Institute (EPRI), która miała podjąć współpracę z nieznaną polską firmą ArtTech. Jej siedziba była zarejestrowana pod "wynajętym adresem", a kapitał założycielski wynosił 5 tys. zł.

Teraz prokuratura regionalna w Gdańsku chce wyjaśnić, czy władze Lotosu wydając pieniądze na przedsięwzięcie, które zakończyło się niczym i było nieprofesjonalnie i wbrew reguł prowadzone od samego początku wyrządziły spółce szkodę w wielkich rozmiarach. Za takie przestępstwo grozi do 10 lat więzienia.

Czytaj więcej

Supersamochód zimą. Obłęd czy nic takiego