Niemieckie ADAC ostrzega przed polskim produktem

Smart Kid Belt, czyli nakładka na pasy bezpieczeństwa, która ma dopasowywać je do potrzeb przewożonych dzieci, to produkt polskiego producenta, który wzbudził kontrowersje.

Publikacja: 08.10.2020 12:43

Niemieckie ADAC ostrzega przed polskim produktem

Foto: moto.rp.pl

Według twórców, patent może zastępować foteliki dziecięce, czego dowodem ma być uzyskana homologacja oraz wyniki przeprowadzonych badań. Nieco odmienny głos w tej sprawie zabrał niemiecki automobilklub ADAC. Czym jest Smart Kid Belt? Jest to pas dostosowujący pas bezpieczeństwa do wzrostu dziecka. Jest on wykonany z tego samego materiału co pasy bezpieczeństwa w samochodzie – dwóch klamer oraz przeplotki. Dla wielu może to być kusząca opcja, ponieważ jego cena wynosi kilkadziesiąt złotych (kosztuje na rynku niemieckim ok. 35 euro), a teoretyczne może zastępować klasyczny fotelik. Nie dziwi więc fakt, że producenci klasycznych fotelików, których cena jest kilku- albo nawet kilkunastokrotnie większa, nie szczędzą polskiemu wynalazku krytyki. Ten jednak broni się, powołując się na uzyskaną homologację (taką samą jak na klasyczne foteliki) oraz wyniki badań.

CZYTAJ TAKŻE: Mniejszy ruch, mniej śmiertelnych wypadków. Polska w połowie stawki

W sprawie zabrał głos niemiecki automobilklub ADAC. Wraz z Stiftung Warentest przeprowadzili testy Smart Kid Belt, a następnie opublikowali krótki film na stronie internetowej, przedstawiający przebieg prób. Już sam tytułu tego nagrania jest wymowny: „ADAC ostrzega – Smart Kid Belt nie zastępuje fotelika dziecięcego”. Z dołączonego artykułu można się dowiedzieć, że „konstrukcja urządzenia nie chroni dzieci przy zderzeniu czołowym w sposób wystarczający, a ryzyko obrażeń jest wysokie”.

""

Smart Kid Belt.

Foto: moto.rp.pl

ADAC opiera swoją opinię na dwóch przeprowadzonych testach odnoszących się do standardowej próby zderzeniowej EuroNCAP (wypadek przy 64 km/h) – tak przynajmniej wynika z nagrania. W jednym z testów manekin o wzroście 1,15 m miał być zapięty tylko w fabryczne pasy bezpieczeństwa, a w drugiej w Smart Kid Belt. Zgodnie z podanymi informacjami, polski wynalazek nie zdał egzaminu, a wyniki uznano za „przerażające”. Pas bezpieczeństwa miał głęboko wbijać się w brzuch manekina, co w rzeczywistości oznaczało by ciężkie obrażenia jamy brzusznej. Ponadto konstrukcja „nakładki” nie utrzymała górnej części pasa z dala od szyi manekina. Przy prawdziwej kolizji mogłoby oznaczać obrażenia w okolicach tej części ciała. W konkluzjach ADAC podało „nie redukuje obciążeń działających na manekin” – co jest jednoznacznym komunikatem ze strony badaczy.

Informacja wydana w podobnym tonie znalazła się również na portalu Stiftung Warentest – niemiecka organizacja zajmująca się testowaniem różnych produktów. Komunikat jest podparty zdjęciami z badań przeprowadzonych przez ADAC. Wątpliwości co do skuteczności i bezpieczeństwa polskiego wynalazku, ma również holenderska organizacja konsumencka Consumentenbond. Na jej stronie internetowej opublikowano film z podobnych badań do tych wykonanych przez ADAC, ale z manekinem o masie 7 kg. W komunikacie podkreślono, że Smart Kid Belt dostał europejską homologację w Polsce, a w żadnym innym kraju nie byłoby to możliwe. W efekcie organizacja Consumentenbond.nl domaga się zakazu jego sprzedaży w Holandii.

Producent Smart Kid Belt odpowiada na stawiane mu zarzuty, powołując się nie tylko na uzyskaną homologację w Europie, ale też w USA, Japonii czy Nowej Zelandii. Ponadto twórcy wynalazku opierają się na wynikach badań porównawczych przeprowadzonych przez Applus+ IDIADA (jedno z bardziej doświadczonych biur inżynierskich na świecie, współpracujące od ponad 30 lat z największymi koncernami motoryzacyjnymi m.in. w dziedzinie badań dotyczących bezpieczeństwa), zgodnie z wymogami nowego Regulaminu nr 129 (iSize) Europejskiej Komisji Gospodarczej Organizacji Narodów Zjednoczonych (EKG ONZ). Wynika z nich, że marka Kid Belt, w wielu próbach wypada lepiej od markowych, znacznie droższych fotelików dziecięcych, a w innych nieznacznie im ustępuje.

""

Foto: moto.rp.pl

– Smart Kid Belt jest jednym z najlepiej przebadanych produktów na świecie, posiada homologację ECE 4404, którą posiadają wszystkie foteliki grupy II i III oraz pozytywne wyniki badań w USA – FMVSS213 oraz R129 – ISize – skomentował Norbert Gałuszewski, współwłaściciel firmy SMART KID SA. Krytyka jaka spada na producentów Smart Kid Belt nie jest niczym nowym. Tematem zajmował się na początku zeszłego roku TVN Turbo. Wtedy również pojawiły się krytyczne opinie na temat tego rozwiązania. Wypowiedzi do materiału udzielił Paweł Kurpiewski, ekspert od bezpieczeństwa z fotelk.info, jak też przedstawiciel policji, który podkreślił, że Smart Kid Belt nie zastępuje fotelika, ale spełnia wymogi przepisów.

CZYTAJ TAKŻE: Polska europejskim centrum baterii do e-aut

Pojawia się więc pytanie, gdzie w tym wszystkim jest prawda? Smart Kid Belt otrzymał homologację europejską oraz homologację z innych państw – to jest fakt. Oznacza to, że produkt powinien być bezpieczny. Mimo to budzi duże kontrowersje, co pokazują choćby badania przeprowadzone przez ADAC oraz materiały wykonany przez TVN Turbo. Eksperci wskazują na problemy przy jego stosowaniu i potencjalne niebezpieczeństwo dla życia dzieci. Skoro więc jest tyle głosów przeciw to, dlaczego produkt dostał homologację? Teoretyczne można by sugerować indolencję przepisów i procedury homologacyjnej dla fotelików.

Według twórców, patent może zastępować foteliki dziecięce, czego dowodem ma być uzyskana homologacja oraz wyniki przeprowadzonych badań. Nieco odmienny głos w tej sprawie zabrał niemiecki automobilklub ADAC. Czym jest Smart Kid Belt? Jest to pas dostosowujący pas bezpieczeństwa do wzrostu dziecka. Jest on wykonany z tego samego materiału co pasy bezpieczeństwa w samochodzie – dwóch klamer oraz przeplotki. Dla wielu może to być kusząca opcja, ponieważ jego cena wynosi kilkadziesiąt złotych (kosztuje na rynku niemieckim ok. 35 euro), a teoretyczne może zastępować klasyczny fotelik. Nie dziwi więc fakt, że producenci klasycznych fotelików, których cena jest kilku- albo nawet kilkunastokrotnie większa, nie szczędzą polskiemu wynalazku krytyki. Ten jednak broni się, powołując się na uzyskaną homologację (taką samą jak na klasyczne foteliki) oraz wyniki badań.

Pozostało 83% artykułu
Tu i Teraz
Restart Jaguara z nowym logotypem. Nie każdemu się spodoba
Tu i Teraz
Elon Musk rośnie w siłę. Większy stan konta i polityczna kariera
Tu i Teraz
Niemiecka marka motoryzacyjna przenosi produkcję do Tajlandii
Tu i Teraz
Na stacjach jest już nowe paliwo. Sprawdź czy tankujesz je do zbiornika
Materiał Promocyjny
Klimat a portfele: Czy koszty transformacji zniechęcą Europejczyków?
Tu i Teraz
Kulturowa rewolucja w Hyundaiu. Pierwszy cudzoziemiec pokieruje koreańskim koncernem