Paul Borman, sędzia federalny z Detroit nakazał spotkanie szefom motoryzacyjnych gigantów. Barra i Manley mają czas do południa 1 lipca, żeby przedstawić sędziemu co ostatecznie ustalili. Wszystko za sprawą złożonego w listopadzie 2019 przez GM pozwu przeciwko FCA. General Motors stwierdził w nim, że konkurent przekupywał od lat działaczy związkowych z UAW (United Auto Workers), aby uniemożliwiali procedury przetargowe i starali się o różne korzyści, co kosztowało koncern miliardy dolarów. GM domagał się znacznego odszkodowania. Jeden z analityków ocenił je nawet na 6 mld dolarów.
CZYTAJ TAKŻE: GM musi oszczędzać. Z jakich modeli zrezygnuje?
— Do jakiej straty czasu i środków teraz i w najbliższych latach doszłoby w tym gigantycznym sporze, gdyby na skutek działań szefów i ich ekip prawników doszło do atomowej opcji tego procesu — oświadczył sędzia Borman na zakończenie sesji, podczas której Fiat Chrysler wystąpił o oddalenie pozwu GM. Jego zdaniem, obie grupy powinny skupić się na produkowaniu samochodów i zapewnieniu ludziom zatrudnienia w czasie, gdy koronawirus szkodzi gospodarce amerykańskiej, a kraj boryka się z niesprawiedliwością rasowej po śmierci George’a Floyda podczas interwencji policjantów z Minneapolis.
Mary Barra, prezes GM.
Sędzia Borman oświadczył podczas sesji transmitowanej w internecie, że Barra i Manley mają spotkać się zachowując dla bezpieczeństwa społeczny dystans, aby „zbadać sprawę i dojść do sensownego rozwiązania”. Jest powszechną praktyką, że sędziowie nakazują stronom próby rozwiązania sporu poza salą sądową, ale w tym przypadku niezwykłe jest to, że prezesi dwóch dużych firm dostali polecenie spotkania się w cztery oczy nie tylko po to aby, rozwiązać różnice zdań, ale także by przysłużyć się większemu dobru — pisze Reuters.